Nierzetelny projektant

Robert Lida, 22 lipiec 2012, 00:45
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Pan Józef Czyżak swój wiekowy dom przy ulicy Stary Rynek chciał w legalny sposób powiększyć o łazienkę dwa na dwa metry. Skorzystał z usług więcborskiego projektanta, poleconego zresztą przez gminnego urzędnika. Wpłacił mu 1.200 złotych zaliczki i tyle go widział. Od tego momentu minęły dwa lata. Pan Józef nie ma większej łazienki, nie ma projektanta i nie ma pieniędzy.
Nierzetelny projektant

Tutaj miała powstać moja łazienka – skarży się na oszusta Józef Czyżak. Fot. Robert Lida

W 2010 roku ulica Stary Rynek została podłączona do kanalizacji ściekowej. Zgodnie z ustawą o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, przyłączenie nieruchomości do istniejącej sieci kanalizacyjnej jest obowiązkowe. Burmistrz Więcborka swoim zarządzeniem nakazał kontrolę, która sprawdzi, czy mieszkańcy ten obowiązek wypełniają. 5 sierpnia 2010 roku w domu pana Józefa pojawiła się komisja w składzie: Tomasz Fifielski, Adam Kubiak. 
– Stwierdziliśmy, że niedawno podłączono budynek do sieci wodociągowej i przy okazji wykonano przyłącze kanalizacyjne. Budynek nie był wyposażony w łazienkę oraz inne  urządzenia sanitarne. Ich brak nie pozwalał na korzystanie z tych przyłączy, zatem środki nie trafiły tam, gdzie powinny - mówi Tomasz Fifielski, kierownik rRferatu Rolnictwa, Ochrony Środowiska i Dróg Urzędu Miejskiego w Więcborku.
– Jakoś do tej pory żyliśmy bez łazienki, ale jak musi być, to musi. Zastanawialiśmy, się gdzie ją umiejscowić. Jest takie miejsce z boku domu, przy altanie, które się nadaje. Okazało się, że potrzebna jest mapka, projekt, pozwolenie. Ja się na tym wszystkim nie znam. Ci panowie natychmiast wezwali swojego kolegę, zadzwonili do niego. Jeszcze nie odeszli, a on już się zjawił. Zrobił pomiary, zdjęcia. Niestety, przez nieostrożność dałem mu pieniądze. Do głowy mi nie przyszło, że gminni urzędnicy mogą mi wcisnąć takiego krętacza – mówi pan Józef.
– Rozmawialiśmy z panem Czyżakiem przed jego domem. Powiedziałem mu, że w Więcorku i okolicy jest kilku projektantów, ktorzy mogliby się tym zająć. W tym czasie obok przejeżdżał pan Leszek W., który ma uprawnienia i mieszka nieopodal. Powiedzieliśmy, że to jest osoba, która może wykonać projekt. Zatrzymaliśmy pana W. i powiedzieliśmy, o co chodzi. Absolutnie nie „wciskałem” panu Czyżakowi akurat tej konkretnej osoby. To była tylko sugestia. Ludzie bardzo często pytają o fachowców, którzy mają odpowiedni zakres uprawnień i wtedy wymieniamy kilka nazwisk do wyboru – wyjaśnia Tomasz Fifielski.
Niestety, Leszek W. do dziś nie wywiązał się ze swojego zobowiązania. Z dokumentów wynika, że swoją pracę zakończył na złożeniu wniosku o wydanie warunków zabudowy, wydanych ostatecznie przez burmistrza Więcborka.  Teraz wystarczy kilka kresek na mapce i wniosek o pozwolenie na budowę złożony w starostwie. Projektanci twierdzą, że to praca na jeden wieczór.
– Byłem kilka razy u tego pana w domu, mieszka tutaj, niedaleko. Rozmawiałem nawet z jego matką, obiecywała pomóc. Nic nie dało, po prostu mnie unika. Prosiłem o pomoc pana Fifielskiego, ale to też nic nie dało. 
Byłem na posterunku policji, ale powiedzieli mi, że to prywatna sprawa i oni nic nie mogą zrobić - mówi pan Czyżak.
Mężczyzna ma 83 lata, żyje bez łazienki. Za potrzebą udaje się do drewnianego wychodka w ogrodzie. Aby tam dotrzeć ,musi pokonać strome schody i ogrodową alejkę. W grudniu ubiegłego roku złożył pisemną skargę na Tomasza Fifielskiego skierowaną do burmistrza Więcborka. Burmistrz przyjął wyjaśnienia swojego urzędnika.
„Z uwagi na podeszły wiek p. Czyżaka po zapoznaniu się z treścią pisma do burmistrza natychmiast udałem się do pana W. i poprosiłem o pilne załatwienie tej sprawy. W dniu dzisiejszym pan W. obiecał dokonać stosownego zgłoszenia w starostwie powiatowym, w celu wydania pozwolenia na budowę” – czytamy w wyjaśnieniu, które Fifielski złożył burmistrzowi Pawłowi Toczce. 
– Wielokrotnie dzwoniłem do pana W. Obiecywał, że już jutro to załatwi albo nie odbierał telefonu. Mam informacje, z których wynika, że w ten sposób potraktował wiele osób – mówi Tomasz Fifielski.
– Mówicie o panu W.? Trzy lata walczyłam z nim w podobnej sprawie. W końcu się udało – skarży się mieszkanka Borzyszkowa, która była świadkiem naszej rozmowy z kierownikiem Fifielskim w jego biurze.
– Z tego, co wiem, ten pan jest na naszym rynku „spalony”. Moich telefonów nie odbiera. Zresztą bardzo często je zmienia – dodaje jeden z miejscowych geodetów, który współpracował z Leszkiem W.
Ludzie z branży mówią, że przeniósł się na teren gminy Mrocza. Otrzymaliśmy dwa numery telefonów, które są rzekomo jego. Jeden z nich należy do zupełnie innej osoby, drugi jest wyłączony.
Pan Józef Czyżak miał pecha. Chciał wszystko załatwić tak jak trzeba, zgodnie z literą prawa. Pewnie gdyby dobudował do swojego domu 4 metry kwadratowe łazienki  na dziko to nikt by tego nawet nie zauważył. 
Może upublicznienie tej historii podziała w jakiś sposób na nierzetelnego projektanta. Panie W., zrób pan to, do czego się zobowiązałeś albo oddaj wszystkie dokumenty i pieniądze! 
Jeszcze jedno. Branża budowlana cechuje się głównie tym, że niemal wszystko robi się tutaj na słowo honoru. Warto spisywać umowy, choćby w kilku zdaniach, na zwykłej kartce papieru. Wówczas egzekwowanie swoich praw staje się o wiele łatwiejsze.
 
********************
 
Nestety, niemal wszędzie jest tak, że urzędnicy, pewnie nie bezinteresownie, wciskają uczciwym, Bogu ducha winnym ludziom, najrozmaitszych cudotwórców - zaprzyjaźnionych, spokrewnionych albo też towarzyszy od kieliszka. Ich, i tylko ich, zdaniem oni zrobią wszystko najlepiej, od ręki i... za ,,pół darmo”. Rzeczywistość jest kompletnie odmienna. 
Kiedyś w Więcborku z polecenia urzędników, a nawet burmistrza, najlepiej projektowała pewna starsza pani - ma się rozumieć na kartce wyrwanej z zeszytu. Pewien pan z kolei z osiedla tuż za miastem najlepiej, i niemalże tylko on, projektował przyłącza wodne, a tak w ogóle to był fachowcem, że mózg staje, dosłownie okupujący gmach urzędu. Kiedyś nawet lokalny minister budownictwa zapragnął spotkać się z petentem po godzinach urzędowania, licząc że ma do czynienia z głupkiem, którego naciągnie na łapówkę. 
W Sępólnie burmistrz praktycznie na każdą inwestycję posyła swoją byłą przełożoną. Napędzanie kasiorki wybrańcom budzi różnorakie, bardzo słuszne podejrzenia. Niewiele z tego robią sobie urzędnicy, a już doprawdy nadworni projektanci. Dopiero jak dojdzie do sytuacji z podwórka pana Czyżaka, urzędnicy naganiający robotę kolesiom otwierają oczy i zaczyna się spychologia. Niech ten przypadek będzie przestrogą dla kolejnych petentów wierzących w magiczną moc urzędniczych protekcji.
Projektant unikający rozliczenia się z pracy za pobrane pieniądze nie jest w tym środowisku nieznany. Jest on współautorem lwiej części projektów głośnej inwestycji burmistrza Sępólna mającej na celu zagospodarowanie tzw. Starej Plaży w Więcborku. Podpisał się on pod projektem słynnego boiska ze sztuczną trawą z... instalacją nawodniajacą oraz innymi powstającymi tam cudawiankami.Warto to sprawdzić choćby w Internecie. 
                                                                                                                                                                                                                                                                                   (pp)
Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Lidze powiatowej nareszcie towarzyszyło słońce. Wprawdzie jeszcze...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...