Nigdy nie lekceważyłem mojego kontrkandydata

Robert Lida, 07 grudzień 2014, 00:46
Średnia: 0.0 (0 głosów)
– Wójt Stroiński wygra w cuglach – mówiono przed wyborami. Tymczasem to, co stało się 16 listopada, w skali gminy Sośno można śmiało nazwać sensacją. Leszek Stroiński został wójtem dzięki przewadze zaledwie kilkudziesięciu głosów, a w radzie gminy nastąpiła prawdziwa rewolucja. To wyraźny znak niezadowolenia społeczeństwa, swojego rodzaju ostrzeżenie dla wójta. Z Leszkiem Stroińskim o wyborach i o nowej sytuacji w gminie rozmawia Robert Lida.
Nigdy nie lekceważyłem mojego kontrkandydata

Wójt Sośna - Leszek Stroiński. Fot. Robert Lida

- Nie było lekko, prawda? Kontrkandydat mocno gryzł w pięty.
– Dzieliło nas 87 głosów. Nie jest to duża różnica. Uzyskałem 52,5 procent poparcia. Można spytać każdego, z kim rozmawiałem. Nigdy nie lekceważyłem swojego kontrkandydata. Zawsze podchodzę z pokorą do wyborów. Nigdy nie jestem pewny swego. Przysłowie mówi: „Łaska pańska na pstrym koniu jeździ”. Z tymi, którzy uważali przed wyborami, że mam już wygrane, to ja się z nimi absolutnie nie zgadzałem. Cieszę się, że wygrałem. Myślę, że swoją postawą i pracą pokażę, że na te ponad pięćdziesiąt procent poparcia zasłużyłem.

- Coś się jednak stało, że część wyborców odwróciła się od wójta. Co to mogło być? Czy był już jakiś rachunek sumienia?
– Być może jest wiele przyczyn. Za grzesznika się nie uważam, więc rachunku sumienia nie musiałem robić. Pełnię obowiązki wójta od 8 lat, widać gołym okiem, jak w tym czasie gmina się zmieniła. Zmieniła się na lepsze. Życzyłbym kolegom takiego zadłużenia gminy w wysokości 18,5 procent. Przy tylu inwestycjach i ściągniętych środkach zewnętrznych udało się naprawdę wiele zrobić nie zadłużając gminy. Gdy zostałem wójtem w 2006 roku, zadłużenie wynosiło około 15 procent. Przez pierwszą kadencję, inwestując, zeszliśmy do 2,8 procent. Teraz zadłużyliśmy się celowo, aby mieć środki na rozwój. Aby sięgnąć po nowe i ostatnie środku unijne, trzeba będzie mieć środki własne. Jeśli zadłużamy, to tylko na inwestycje. Nigdy złotówki nie przejadłem. Być może PSL już za długo sprawował władzę w gminie. Nie jest tajemnicą, że trzy lata temu wyprowadziłem się z Sośna. Może to też miało jakieś znaczenie. Patrząc wstecz, mój świętej pamięci poprzednik również nie mieszkał w Sośnie, co prawda z niego pochodził. Mieszkał w Sępólnie i gmina naturalnie funkcjonowała. Będę to jeszcze analizował z kolegami z PSL-u.

- No właśnie, PSL-owi stan posiadania też się zmniejszył. Zaplecze wójta się skurczyło.
– W poprzedniej kadencji mieliśmy dziewięciu radnych. Teraz ubyły trzy mandaty. To też jest jakiś sygnał. To nie tylko Stroiński dostał mniejsze poparcie, ale również kandydaci PSL-u. Może ludzie oczekują jakichś zmian? Błędu nie robi ten, kto nic nie robi. Mam nadzieję, że obecna konfiguracja rady gminy pozwoli dalej współpracować. Chcę współpracować ze wszystkimi. Mam nadzieję, że ktoś, kto decyduje się na bycie radnym, nie przychodzi tutaj po to, aby być tylko radnym, ale ma na celu dobro tej gminy.

- Aż dziewięciu nowych radnych i nowa większość w radzie. Na czele zwycięskiej lewicy stoi Wanda Gackowska, która zawsze była dla wójta twardą opozycją. Może być ciężko?
– Nigdy z panią Gackowską nie wojowałem. Rozmawialiśmy ze sobą merytorycznie. Wiadomo, że zadaniem partii jest dojście do władzy. Pani Wanda, stojąc na czele naszej gminnej organizacji SLD, zrobiła wszystko, aby tę władzę przejąć. Gratuluję jej sukcesu. Teraz jest tak, a za cztery lata może być inaczej. Niech to ocenią wyborcy. Wojowanie ze sobą może oznaczać cztery stracone lata. Tym bardziej że jest ostatnie rozdanie środków unijnych.

- Jakby tego było mało, to jeszcze w radzie znalazło się osiem kobiet. Tego jeszcze nikt u nas nie przerabiał. Zresztą wszystko wskazuje na to, że przewodnictwo w radzie obejmie właśnie kobieta. Chyba trzeba będzie zmienić trochę styl rządzenia?
– Mimo że przez lata przewodniczącym był mężczyzna, też miałem tę przyjemność, nigdy w swoich wystąpieniach nie używałem mocnych słów. Zawsze rozmawiałem na argumenty i podobnie będę zachowywał się teraz. Dam radę rozmawiać z kobietami. Nieraz nawet łatwiej dogadać się z kobietami niż z mężczyznami. Może teraz będzie lepiej? Będą łagodniejsze obyczaje?

- Porozmawiajmy już o konkretnych planach na tę kadencję.
– Projekt przyszłorocznego budżetu jest złożony w Regionalnej Izbie Obrachunkowej. Budżet zakłada nieznaczny deficyt. Najważniejszą sprawą, jeśli chodzi o inwestycje, będzie remont i przebudowa hydroforni w Przepałkowie. Czekaliśmy na to wiele lat. Udało mi się rzutem na taśmę załatwić środki na tę inwestycję. Dla mnie jest to priorytetowe zadanie. Hydrofornia w Przepałkowie zaopatruje jedną trzecią mieszkańców gminy w wodę, a jest już bardzo przestarzała. Jak tylko aura pozwoli, to ruszamy z pracami. Do 25 czerwca musimy je zakończyć i rozliczyć. Czeka nas też drobny remont oczyszczalni ścieków, co jest również bardzo ważne dla mieszkańców. Być może uda się zrobić kompleks sportowy w Wąwelnie, taki jak w Sośnie. Ważna jest dalsza budowa wodociągów w gminie. Mieszkańcy zaczynają odczuwać brak wody w swoich studniach, ponieważ obniżył się poziom wód gruntowych. Mamy coraz więcej wniosków o przyłączenie do sieci wodociągowej. Nie zrobiono tego w latach 90., bo stan wód był wysoki. Nikt nie przypuszczał, że sytuacja tak się zmieni. W przyszłym roku będziemy budować kolejne nitki, realizując złożone wnioski. Czeka nas też sprawa ośrodka zdrowia. Pomysł jest taki, aby zakład gospodarki komunalnej przenieść do Wąwelna, a w obecnej siedzibie utworzyć ośrodek zdrowia. To jest najtańsza koncepcja i najbardziej korzystna. Obiekt po ZGK w Sośnie można niewielkim nakładem przystosować do wymogów ośrodka zdrowia.

- Powiedzmy sobie szczerze, że potencjał gminy jest ograniczony. Nikt nie wybuduje tutaj wielkiej fabryki. Gmina oparta jest na rolnictwie, a wpływy do budżetu gminy z tego tytułu są mikroskopijne. Szansą mogłyby być wiatraki. Jak wygląda ta sprawa? Póki co, nie ma planu zagospodarowania przestrzennego.
– W tej chwili Kujawsko-Pomorska Izba Rolnicza zaopiniowała pozytywnie sprawę odrolnienia gruntów. Jest to w tej chwili w urzędzie marszałkowskim, potem sprawa trafia do Ministerstwa Rolnictwa. Rozmawiałem o tym z ministrem Sawickim. Po ewentualnym odrolnieniu przystąpimy do wyłożenia planów zagospodarowania. Potem jest uchwała rady gminy. Dopiero wtedy inwestor będzie mógł wystąpić o pozwolenie na budowę, Myślę, że realny termin to rok 2016. Wójt nie ma wpływu na to, na czyjej ziemi stanie wiatrak. Jest to sprawa pomiędzy inwestorem a dzierżawcą gruntu. Moim marzeniem byłoby chociaż 10 wiatraków. Dochody własne gminy to kwota 2.200.000 złotych. To nie jest dużo. Gdyby te wiatraki stanęły, to było około 1.000.000 złotych wolnych środków. To jest jedyna na ten moment szansa na pozyskanie dochodów własnych dla gminy. Mnie nie zależy na lesie wiatraków, ale chociaż te 10. Na początku inwestor planował 120, potem 70 do 50, a na dziś mówi się o 40. Plany są tak przygotowane, aby nie utrudniać życia mieszkańcom, aby mogli wybudować dom czy budynek gospodarczy. Ubolewam, że nie ma rozwiązań prawnych, które mówiłyby o odległościach. Jedynym czynnikiem związanym z odległością jest czynnik hałasu. Nie ma przepisów, które określają odległość wiatraka od zabudowań.

- Gminy Sośno przy 16-milionowym budżecie nie stać na jakieś inwestycyjne fajerwerki. Skupiacie się na ustawowych zadaniach, czy tak?
– Oczywiście. Trzeba dodać, że tych obowiązkowych zadań przybywa, a nie idą za tym środki. Przykładem jest obowiązek powołania od 1 stycznia asystentów rodziny. Środków na to nie ma. Głównie dzieje się tak w opiece społecznej. Kilka dni temu otrzymaliśmy pismo, które mówi o obniżeniu refundacji funduszu sołeckiego.

- Sośno stało się ofiarą wspólnego okręgu wyborczego z gminą Kamień do rady powiatu. W tej chwili gmina ma tylko jednego radnego powiatowego, a na przykład, najwięcej dróg powiatowych. Może czas, aby zawalczyć o zmianę tego okręgu?
– Nie chciałbym być odosobniony w tych działaniach. Po ukonstytuowaniu się rad i w Kamieniu, i u nas oraz w powiecie musimy podjąć jakieś kroki. Myślę, że Kamieniowi też powinno zależeć na rozwiązaniu tego problemu. W tej chwili mają czterech radnych, a my jednego. W poprzednim rozdaniu było trzy do dwóch na korzyść Sośna po rezygnacji z funkcji radnego - pana Ćwieka. To był sprawiedliwy podział. W przyszłym roku powinien zająć się tym konwent powiatu. Zdaję sobie sprawę, że to będzie trudne, ale trzeba próbować. Przecież mogło się zdarzyć, że Sośno nie miałoby żadnego radnego powiatowego.

- Dziękuję za rozmowę.

Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
– Kilka tygodni temu pisaliście o apelu samorządowców w sprawie...
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Lidze powiatowej nareszcie towarzyszyło słońce. Wprawdzie jeszcze...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...