Płocicz nie sprostał Lutowu

Robert Lida, Piotr Pankanin, Robert Środecki, Jacek Grabowski, 13 październik 2012, 05:11
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Relacje z VII kolejki ligi powiatowej
Płocicz nie sprostał Lutowu

KS Kawle - Victoria Orzełek. Bramkę dla gospodarzy na wagę jednego punktu strzela Michał Kleibauer (13). Fot. Piotr Pankanin

MTK Orzeł Dąbrowa – HZ Zamarte  6:2 (2:0)
Bramki: Kamil Gbur 3, Bartłomiej Wojtasik, Łukasz Stryszyk, Krzysztof Piszczek Dąbrowa. Arkadiusz Szulc, Grzegorz Landowski Zamatre. Czk. Janusz Trzeciński Zamarte. Sędzia Arkadiusz Gnaś.
Na zakończenie poprzedniego sezonu piłkarze z Zamartego wygrali z Dąbrową 4:1 i w ten sposób zepchnęli ich poza podium. W niedzielę przy przenikliwym chłodzie i momentami porywistym wietrze MTK wzięło srogi rewanż za tamto niepowodzenie. Wynik otworzył w 34. min młodziutki obrońca Łukasz Stryszyk. Nikt go nie atakował na 30 metrze, więc kopnął piłkę w stronę bramki. Krzysztof Mazurkiewicz, jeden z lepszych bramkarzy w lidze, miał futbolówkę już w rękach, ale nie wiadomo dlaczego wypuścił ją i było po sprawie. Goście po bardzo dobrym spotkaniu sprzed tygodnia mieli w niedzielę widocznego „doła”. Groźni jak zwykle „Żwirek” i „Boczek” (dla niewtajemniczonych Arkadiusz Szulc i Grzegorz Landowski) szarpali z przodu, ale wyraźnie brakowało im wsparcia drugiej linii. Stąd wszystkie odbite piłki trafiały do przeciwnika. Tuż przed przerwą prowadzenie dla gospodarzy podwyższył Bartek Wojtasik. Po przerwie obraz gry nie zmienił się . Nastąpiło za to prawdziwe przebudzenie smoka. Kamil Gbur w ciągu 11 min strzelił trzy kolejne bramki. Tym samym wrócił do swojej normalnej dyspozycji. A już się martwiliśmy. Gospodarze  zadowoleni z wysokiego prowadzenia chwilowo oddali inicjatywę i w 78. oraz 80. min po strzałach Szulca i Landowskiego stracili dwie bramki. Niektórym w głowach pozostał jeszcze pamiętny w mecz Dąbrówce, gdzie MTK straciło podobne prowadzenie i przez chwilę w szeregach gospodarzy zrobiło się nerwowo. Sytuację uspokoił Krzysztof Piszczek, który w ostatniej minucie ustalił wynik spotkania. W tej samej minucie po bezsensownym faulu został wyrzucony z boiska lewy obrońca gości Janusz Trzeciński.

Mastel Lutowo – LZS Płocicz 4:2 (3:1)
Bramki: Bogdan Szydeł, Leszek Szydeł, Mateusz Zamojski, Marek Dankowski. Adam Napierski, Dawid Drogoś Płocicz. Żk. Marek Dankowski, Kamil Zapalski Lutowo. Michał Siódmiak Płocicz. Sędzia Wiesław Jarząb.
Zespół z Płocicza potwierdził, że jest najbardziej chimeryczną ekipą w lidze. Doskonałe spotkania przeplata z byle jakimi. Na liderowanie tabeli to stanowczo zbyt mało. Stąd spadek o jedno oczko. Gospodarze odrobili lekcję sprzed tygodnia. Zagrali szeroko, skrzydłami i postawili na szybki atak tak jak w 7. min. Boguś Szydeł w charakterystyczny dla siebie sposób pognał z piłką lewą stroną. Jak wytrawny narciarz-slalomista minął trzech obrońców Płocicza i spokojnie trafił do bramki. Po chwili mogło być już 2:0, ale Mateusz Zamojski w doskonałej sytuacji trafił w boczną siatkę. Grający do tej pory na prawej flance Adaś Napierski zamienił się stronami z Arkadiuszem Fridehlem i to przyniosło bramkową korzyść. W 25. min niewielki wzrostem, ale z wielkim sercem do walki Adaś przeprowadził filmową akcję i mimo asysty dwóch obrońców, w pełnym biegu strzelił celnie w długi róg bramki Lutowa. To dla zziębniętych kibiców oznaczało dalsze emocje. – Poczekajcie na mnie! – krzyczał Leszek Szydeł, biegnąc susami za akcją swojego zespołu w 33. minucie. Piłka, jakby na życzenie, wylądowała na jego głowie, a chwilę później w bramce przeciwnika. Jeszcze przed przerwą gospodarze ponownie unieśli ręce do góry w geście triumfu, kiedy efektownym lobem popisał się Zamojski.
– To tylko dwie bramki do odrobienia – wmawiali sobie w przerwie piłkarze z Płocicza. Ich nadzieje w połowie spełniły się w 70. min. Dawid Drogoś wykorzystał mikry wzrost bramkarza gospodarzy i głową umieścił piłkę tuż pod porzeczką. Myśl o korzystnym wyniku wybił piłkarzom z Płocicza „Ciapek”, który wyjątkowo rozegrał cały mecz. W 84. min  znalazł się na środku pola karnego. Ładnie przyjął piłkę w powietrzu i strzelił nie do obrony.
Jeśli Lutowo w kolejnych spotkaniach zagra równie skutecznie, to „bójta się”.

LZS Lutówko – Fireman Zabartowo/Pęperzyn  0:0
Żk. Daniel Mańczuk, Jacek Nowak, Bartosz Gwizdalak (trzecia kartka) Zabartowo. Sędzia Kazimierz Linke.
W niedzielę gospodarze zdobyli pierwszy, historyczny punkt w  swoich startach w piłkarskiej lidze powiatowej. Pomimo korzystnego rezultatu po meczu byli niepocieszeni, ponieważ wypuścili z rąk wielką szanse na zwycięstwo. Szybki i zacięty mecz toczył się głównie w środkowej strefie boiska.  Zawodnicy obu drużyn bez trudu przedostawali się pod pole karne przeciwników, ale na szesnastce brakowało pomysłu. Decydujące podania były niecelne, a strzały zamiast trafiać w światło bramki, ścinały korony drzew. Gdy któremuś z zawodników udało się lepiej przymierzyć, to skuteczną interwencją popisywali się świetnie dysponowani bramkarze. Bez wątpienia na miano bohatera  niedzielnej potyczki zasłużył Dariusz Półgęsek. Bramkarz gości w pierwszej połowie wielokrotnie ratował swoją drużynę przed utratą gola. Gospodarze nie potrafili pokonać bramkarza gości nawet z rzutów karnych, Pierwszą jedenastkę sędzia Kazimierz Linke podyktował za zagranie piłki ręką w polu karnym. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Janusz Mrugalski. Obrońca gospodarzy strzelił zbyt lekko w sposób sygnalizowany. Półgęsek rzucił się w prawy róg bramki i bez trudu zatrzymał piłkę. 10 min później Pólgęsek obronił rzut karny egzekwowany przez Arkadiusza Zielińskiego. Znowu jeden z zawodników gości zagrał ręką we własnym polu karnym, znowu Półgęsek rzucił się w prawy róg bramki i zatrzymał piłkę. W drugiej połowie,  pomimo wielu wybornych sytuacji, nikomu nie udało się zdobyć gola i mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Podział punktów nie zadowolił nikogo. W niedzielę gospodarze zdobyli pierwsze ligowe punkty i udowodnili, że jeżeli poprawią skuteczność, to mogą powalczyć  z najlepszymi. Goście zagrali słabo i nieskutecznie. Wywiezienie jednego punktu zawdzięczają swojemu bramkarzowi, który był najlepszym zawodnikiem spotkania.               

Obrol Obkas – Fuks II Wielowicz  6:0  (0:0)
Bramki: Dawid Wierzchucki 4, Kacper Szmytkowski, Tomasz Narloch. Żk. Szymon Skiba Obkas. Sędzia Stanisław Żekiecki.
Obrol Obkas dopiero w drugiej odsłonie poradził sobie z rezerwami Fuksa. Pierwsza część przez pierwsze 15 min należała do miejscowych. Po utracie bramek goście rozpoczęli batalię w kierunku bramki Obkasu. Mimo ciasnej obrony Fuks raz po raz wkraczał w pobliże pola karnego. Jedynym problemem był brak wykończenia. Strata dwóch bramek nie zniechęciła beniaminka do dalszej gry. Gospodarze, mimo ogromnych umiejętności i mając w swoich szeregach Adriana Wierzchuckiego, nie potrafili wedrzeć się już więcej razy do bramki gości. Ta sztuka mogła udać się przyjezdnym po faulu tuż przed polem karnym. Daniel Mizera z rzutu wolnego bardzo precyzyjnie skierował piłkę wprost pod poprzeczkę. Jego zamiary wyczuł bramkarz Obrolu i lekkim muśnięciem palcami wybił piłkę przed siebie. Tę sytuację chciał wykorzystać Marcin Jasiński. Odbijając futbolówkę  głową skierował ją wprost w bramkarza. Ta połowa okazała się lepsza dla Obrolu, lecz wielowiczanie w niczym im nie ustępowali.
W drugiej części po uznaniu przez sędziego bramki, której na dmiar złego nie było, zapał fuksiarzy uleciał nieodwracalnie. Piłka, uderzając w poprzeczkę, nie wpadła do bramki, lecz na linię. Sędzia poproszony o weryfikację okoliczności, bez sprawdzenia uznał gola. Kibice i nawet piłkarze Obrolu stwierdzili, że gola nie było.  Mimo tej jednej spornej kwestii, sędziowanie było sprawiedliwe dla obu stron. Przez kolejne 30 min gra w całości należała do Obkasu. Wiele podań, górnych piłek i precyzyjnych zagrań umożliwiało gospodarzom strzelenie kolejnych bramek. Jacek Wise, Adrian Wierzchucki i Tomasz Narloch bardzo aktywnie nie pozwalali aby ktokolwiek odebrał zwycięstwo ich drużynie. Tego dnia na uznanie zasługuje Krzysztof Budnik bramkarz Fuksa. Jego interwencje uchroniły gości przed większą stratą bramek. Cztery bramki w wykonaniu Dawida Wierzchuckiego ukazały wyższość Obrolu. Po meczu sędzia Żekiecki napomniał gospodarzy o zmianę chorągiewek na plastikowe, gdyż drewniane mogą grozić kontuzjom. Obrol zdeklarował się, iż w następnym meczu będą już chorągiewki zgodne z przepisami.

 


Zryw/Real Radzim – Sosenka Sośno 1:7 (0:4)
Bramki: Ariel Stremlau 3, Damian Zywert, Jakub Wiśniewski, Konrad Nogalski, Damian Twardy Sośno. Przemysław Szczukowski Radzim. Żk. Jakub Wiśniewski, Radosław Ziegert Sośno. Janusz Zabrocki Radzim. Sędzia Kazimierz Linke.
Drużyna gospodarzy po raz kolejny w tym sezonie przystąpiła do meczu
w niepełnym składzie z-  dziewięcioma zawodnikami w polu. To zwiastowało duże kłopoty miejscowych. Od początku zarysowała się wyraźna przewaga gości. Poczynania Realu ograniczały się do wybijania futbolówki  z własnej połowy. Pomimo przewagi Sosence brakowało precyzji pod bramką przeciwnika. Pierwszego gola goście strzelili z rzutu karnego. Sędzia Kazimierz Linke dopatrzył się faulu w polu karnym gospodarzy i bez wahania wskazał na wapno. Do piłki ustawionej 11.  metrze podszedł Damian Zywert, który pewnym strzałem pokonał ,,Balę”. Kolejne trafienia były kwestią czasu. Najpierw świetne podanie z rzutu wolnego wykorzystał Jakub Wiśniewski, później składną akcję całego zespołu wykończył Konrad Nogalski. Przed przerwą do siatki Realu trafił również Ariel Stremlau. Najlepszy snajper gości wykorzystał sytuację sam na sam. Po minięciu bramkarza skierował piłkę do pustej bramki. W drugiej odsłonie do bramki Realu jeszcze dwukrotnie trafiał Ariel Stremlau. Jedno trafienie dołożył Damian Twardy. Honorowego gola dla Realu z rzutu karnego strzelił Przemysław Szczukowski. Dominacja Sosenki ani przez moment nie podlegała dyskusji. Szczególnie w pierwszej połowie gospodarze mieli wiele zastrzeżeń do pracy arbitra. Zawodnicy Realu przekonywali sędziego, że goście strzelają bramki ze spalonych. Dopóki na liniach będą stać nieobiektywni sędziowie przygodni takie pretensję będą się pojawiały. Nawet najlepszy sędzia stojący przy linii środkowej nie jest w stanie stwierdzić z zegarmistrzowską precyzją czy gol padł z pozycji spalonej.

Zobacz zdjęcia


TomDach Sitno – Time Lubcza 2:5 (0:2)
Bramki: Andrzej Wilczyński 3, Łukasz Tomasz, Mateusz Tomasz Lubcza. Radosław Kołodyński, Sylwester Oniszczuk Sitno. Żk. Sylwester Spichalski(trzecia kartka), Kamil Pacek Sitno. Łukasz Tomasz , Mateusz Tomasz (czwarta i piąta kartka) Lubcza. Czk. Mateusz Tomasz (za dwie żółte) Lubcza. Sędzia Henryk Wirkus.
– Jeszcze nigdy nie strzeliłem klasycznego „chart trika” – wołał w ostatniej minucie spotkania słynny „Webb”, czyli Andrzej Wilczyński. Piłkarz Time harujący w tym meczu nadzwyczaj ofiarnie, po krótkiej wymianie poglądów uzyskał zgodę kolegów i nie zawiódł. Wcześniej też wiele się działo. Głównie za sprawą gości, którzy z nieco okrojonym składzie stawili nadspodziewanie silny opór. Gospodarzom, najbardziej rosłej drużynie w powiatówce, niemalże nic nie wychodziło. Nawet rzut karny, spaprany przez Kamila Packa. Ale po kolei.   
4' Mateusz Tomasz oszukał kilku obrońców gospodarzy i oddał niecelny strzał na bramkę z odległości 10 m.
6' Mateusz Tomasz po ładnej akcji zespołu gości wyszedł na czystą pozycję i zdobył bramkę dla Time.
22' Silny strzał zza szesnastki Mateusza Tomasza obronił bramkarz TomDachu.
25' Ponownie Mateusz Tomasz po kilkunastumetrowym rajdzie dobiegł do pola karnego gospodarzy, i manewrując szereg obrońców wpakował piłkę do siatki.
34' Po rzucie z autu w pole karne, najwyżej skoczył Bartosz Szulc, który zgrał piłkę głową pod nogi dobrze ustawionego Radosława Kołodyńskiego, a ten z odległości 5 metrów zdobył bramkę dla gospodarzy.
40' Po dośrodkowaniu w pole karne piłka trafiła pod nogi Kołodyńskiego. z kolei zablokowana przez Time spadła pod nogi Kamila Packa, który jednak wyraźnie przestrzelił.
44' Potężną bombę z woleja oddał Łukasz Tomasz, jednak bramkarz TomDachu nie lada wyskokiem zapobiegł utracie kolejnego gola.
62' Po strzelał Mateusz Tomasza piłka odbita przez Napierskiego trafiła pod nogi Wilczyńskiego, a ten bez problemów ładnym, technicznym strzałem skierował ją do bramki.
68' Andrzej Wilczyński ponownie wpisuje się na listę strzelców.
75' Sylwester Oniszczuk po ładnym rajdzie na prawej stronie z ostrego kąta zdobył drugą bramkę dla gospodarzy.
78' Kamil Pacek nie trafił z rzutu karnego, posyłając piłkę wysoko nad bramkę.
88' Michał Furmaniak z Sitna wybił piłkę ręką z linii bramkowej po tym, jak A. Wilczyński sprytnie oszukał bramkarza Zbigniewa Napierskiego.
90' Po tej akcji trzecią bramkę w drugiej połowie z rzut karnego strzelił A. Wilczyński.
Mecz, pomimo wielu ciekawych zdarzeń, nie sprostał oczekiwaniom garstki najwierniejszych, zziębniętych kibiców z obu stron.

KS Kawle – Victoria Orzełek 1:1  (1:1)
Bramki: Michał Kleibauer Kawle. Marcin Szreder Orzełek. Żk. Krzysztof Myszkowski, Norbert Bonin Orzełek. Marcin Piskulski(trzecia kartka), Jarosław Kopij, Michał Jóźwiak Kawle. Sędzia Wiesław Jarząb.
Oczekując na ten mecz wiele można było sobie obiecywać. Niestety, oba zespoły grały wyjątkowo zachowawczo. Zwłaszcza gospodarze, z których po świetnym meczu w poprzedniej kolejce kompletnie zeszło powietrze. Piłkarze z Kawli szukali okazji strzeleckich, ale nie znajdowali, albo nie trafiali. Podobnie jak ich koledzy z Orzełka, którym na dodatek w zdobyciu trzech punktów przeszkodziła słabsza dyspozycja Marcina Szredera. Ale i tak „Paszczak” okazał się niezastąpiony. Już w 9. min po śmiałej akcji pokonał Szymona Kałaczyńskiego. Dwa razy dłużej na bramkę swoich ulubieńców czekali miejscowi kibice. Po strzale z dalszej odległości Damiana Janke pod bramką Łukasza Czapiewskiego zakotłowało się jak u rugbistów. W starciu siłowym najszybszy kontakt z piłką miał Michał Kleibauer i on wepchnął ją do bramki, przedwcześnie ustalając sprawiedliwy wynik spotkania.

Zobacz zdjęcia


 
 
Najlepsi strzelcy
14 bramek Dawid Wierzchucki Obkas;
9 bramek Marcin Szreder Orzełek;
8 bramek Arkadiusz Fridehl Płocicz, Adam Napierski Płocicz;
7 bramek Bartosz Gwizdalak Zabartowo.
6 bramek Ariel Stremlau Sośno, Bartłomiej Wojtasik Dąbrowa, Bogdan Szydeł Lutowo.
 
Walkower utrzymany
W piątek, w obecności członków komisji rewizyjnej obradował zarząd Amatorskiej Ligi Piłki Nożnej Powiatu Sępoleńskiego. Rozpatrywano między innymi protest zespołu LZS Lutówko dotyczący spotkania z Realem Radzim. Zarząd postanowił utrzymać w mocy swoją wcześniejszą decyzję, przyznającą Realowi walkower. Przypominamy, że chodzi o zdarzenie, kiedy na boisku w 46. min spotkania pojawił się zawodnik Lutówka, który nie był wpisany do protokołu meczowego. Zarząd przyznając walkowera uznał, że był to zawodnik nieuprawniony do gry. Regulamin rozgrywek takiego przypadku nie przewiduje. Zarząd, rozpatrując protest Lutówka, powołał się na punkt 3 paragrafu 15 regulaminu, który mówi, że prawo interpretacji niniejszego regulaminu oraz rozstrzygania wszystkich spraw ujętych w regulaminie przysługuje zarządowi. Podczas podejmowania decyzji zarząd oparł się również na protokole ze spotkania kierowników drużyn 17 sierpnia. Tam również mówiono o sprawach związanych z wypełnianiem protokołów meczowych. Ponadto przywołano przepisy PZPN, które w podobnych przypadkach uznają zawodnika nieujętego w protokole za nieuprawnionego do gry. Zarząd podjął uchwałę, która rozszerza zapis cytowanego paragrafu regulaminu. Odtąd protesty i sprawy nieprzewidziane przez regulamin będą rozpatrywane w obecności przedstawicieli komisji rewizyjnej. Decyzja w sprawie meczu Real Radzim – LZS Lutówko była jednogłośna i jest nieodwołalna.
 
Okienko transferowe
Zarząd ligi na prośbę zespołów podjął decyzję o otwarciu okienka dla nowych piłkarzy, którzy nie są zarejestrowani. Dotyczy to wyłącznie zawodników nowych, a nie przechodzących z zespołu do zespołu. Rejestracja takich zawodników będzie możliwa w dniach od 15 do 19 października. Decyduje data zgłoszenia i wniesienia składki. Oczywiście nowy zawodnik, aby zagrać, musi posiadać kartę zawodniczą.
Komentarze do artykułu
Avatar_missing_small
Adam R - 23 październik 2012, 21:13

Czekamy na zdjęcia z meczy. :)

Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Lidze powiatowej nareszcie towarzyszyło słońce. Wprawdzie jeszcze...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...