Szymon Kołecki był w Więcborku

Robert Lida, 10 luty 2013, 05:00
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Trzęsienia ziemi nie było. Prezes Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów Szymon Kołecki, wezwany na pomoc przez działaczy Sokoła, przyjechał do Więcborka i z niego wyjechał. Wizyta dwukrotnego wicemistrza miała bardzo kurtuazyjny charakter.Jak już informowaliśmy, Szymon Kołecki poprosił przewodniczącego Rady Miejskiej w Więcborku o możliwość zabrania głosu podczas obrad tutejszego samorządu. Józef Kujawiak nie odmówił i Kołecki pojawił się w czwartek na sesji. Jak mówił, był tu już 15 lat temu na mistrzostwach Polski, ale nie wspomina dobrze tej imprezy, ponieważ upadł na pomoście pod ciężarem sztangi i omal nie stracił życia. Teraz przyjechał w towarzystwie sekretarza PZPC, eksgromowca, Arkadiusza Ratajczaka, oraz pochodzącego z Więcborka Sławomira Zawady (brązowy medalista na Igrzyskach Olimpijskich w Seulu).
Szymon Kołecki był w Więcborku

Od lewej: Szymon Kołecki, Sławomir Zawada, Arkadiusz Ratajczak. Fot. Robert Lida

– Bardzo dziękuję za umożliwienie mi tego wystąpienia. Wiem, że mój przyjazd może niepotrzebnie zaburzy pracę wysokiej rady, ale postaram się mówić krótko. Powodem mojego przybycia jest chęć podziękowania obecnym i poprzednim władzom Więcborka. Dyscyplina, którą reprezentuję, zawsze miała tutaj swoje miejsce. Za to w imieniu Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów i swoim własnym bardzo dziękuję. Nie przygotowałem listu gratulacyjnego czy pamiątkowej patery, ponieważ wiem, co się z tym później robi. Jednocześnie proszę, aby o ciężary dbano tutaj tak jak do tej pory. Macie w Więcborku wspaniałe legendy: Beata Prei czy Aneta Szczepańska, dlatego jeszcze raz proszę o to, aby rada miejska i burmistrz o wszystkich przychylnych mojej dyscyplinie osobach nie zapomnieli. Zdajemy sobie wszyscy sprawę, że problemów nie brakuje. Nie jest to miejsce, aby te problemy dzisiaj roztrząsać. Wiem, że u niektórych z państwa jest obawa, że przyjechałem tutaj napuszczony przez kogoś czy sprowokowany. Absolutnie nie. Nie zajmuję się takimi sprawami, w których nie znam faktów i też nie jestem od tego, aby to rozstrzygać. Swoją prośbą chciałbym spowodować, aby niezrozumienie i brak przychylności, a niekiedy zasłużona antypatia względem jednych czy drugich, poszły na bok i aby mądrość rady spowodowała, że pewne rzeczy zostaną unormowane. W Więcborku funkcjonują dwie sekcje podnoszenia ciężarów. Nie jest to precedens, ponieważ w moim mieście Ciechanowie są również dwie takie sekcje. Trenujemy w jednej sali. Kluby, które funkcjonują w państwa mieście, a są członkami naszego stowarzyszenia, są klubami zasłużonymi dla polskich ciężarów i są klubami, które będziemy wspierać. Nikogo nie będziemy faworyzować. Jestem gotów również wziąć odpowiedzialność za ciężary w Więcborku. To nie jest miejsce, aby to roztrząsać. Odpowiednimi osobami do załatwienia tej sprawy są pan burmistrz, pan przewodniczący i państwo radni. Proszę tylko o zrozumienie i wysłuchanie jednych i drugich bez emocji. Dziękuję za głos i życzę owocnych obrad – powiedział Szymon Kołecki do więcborskich radnych, wręczając jednocześnie burmistrzowi i przewodniczącemu rady dwa zdjęcia z autografami. Jedno Sławomira Zawady, a drugie Adriana Zielińskiego, aktualnego mistrza olimpijskiego z Mroczy. W rewanżu radna Beata Lida wręczyła prezesowi wiązankę kwiatów.
– Panie prezesie, u nas żadnych problemów nie ma, jest tylko kwestia dogadania się – powiedziała przewodnicząca komisji oświaty, kultury i sportu.
Kołecki zadeklarował swój udział w grupie roboczej, która zajęłaby się rozwiązaniem konfliktu między Gromem a Sokołem dotyczącego użytkowania siłowni w Lasku Miejskim. Kto spodziewał się głośnej kłótni Henryka Dueskaua z jego przeciwnikami, na pewno się zawiódł.
– Będę udzielał głosu jedynie osobom zaproszonym. Taką delegację otrzymałem od radnych. To nie jest temat dzisiejszej sesji. Proszę mi wybaczyć, że uchodzę za tego, który knebluje usta – mówił przewodniczący Józef Kujawiak.
W ten sposób żaden z działaczy Sokoła nie został dopuszczony do głosu i chwała za to przewodniczącemu.
– Proszę o umożliwienie zabrania głosu panu Tomaszowi Bracka – wnioskował radny Szymon Grabiński.
Wniosek przepadł w głosowaniu. W ten sposób dyskusja dotycząca prywatnego klubu Sokół i jego problemów z bazą treningową została zakończona. Niektórzy byli tak zaskoczeni, że nie zdążyli wypakować przygotowanych materiałów.
O tę problematykę zahaczył jeden z punktów porządku obrad, w którym burmistrz Paweł Toczko przedstawił swoją koncepcję funkcjonowania i zagospodarowania bazy sportowo-rekreacyjnej na terenie gminy Więcbork.
– Jeśli chodzi o stadion miejski, to obowiązuje umowa użyczenia dla klubu Grom do 5 maja 2018 roku, a siłowni w Lasku Miejskim do 17 czerwca 2015 roku. W tej kwestii nie przewiduje się zmian – stwierdził burmistrz Paweł Toczko.
Tak więc to nadal Grom będzie gospodarzem siłowni w Lasku. Z informacji burmistrza wynika, że boisko Orlik przy szkole podstawowej 25 stycznia otrzymało zgodę na użytkowanie od powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Oficjalne otwarcie obiektu planuje się na marzec. Z kolei odbiór kompleksu rekreacyjnego na plaży miejskiej miał miejsce w grudniu.
– Skierowaliśmy zapytanie do urzędu marszałkowskiego, czy możemy te obiekty przekazać w zarządzanie lub wydzierżawić własnej jednostce. Chcielibyśmy, aby znalazły się one w gestii naszego MGOK-u – mówił burmistrz Toczko.
Przyjazd Szymona Kołeckiego do Więcborka nie wywołał wielkich emocji. Niektórzy spodziewali się nawet jakiegoś skandalu. Po prostu przyjechał i pojechał. Mimo wszystko ciężarowcy miasta pokazali dużą klasę. Wyważone wypowiedzi byłego sportowca znalazły duże uznanie u radnych. Wizyta delegacji PZPC tylko na chwilę zdezorganizowała pracę rady miejskiej.

******************************************

Komisje jak burza
Z początkiem roku rutynowo dokonywana jest ocena poszczególnych działów obciążających w istotny sposób budżet miasta. W związku z tym sprawozdania składali przewodniczący poszczególnych komisji. Niemalże jednogłośnych głosowań nie poprzedzały dyskusje. Rozwiązanie błyskawicznych głosowań to znane panaceum na rychłe zakończenie obrad. Tak było i tym razem. Tu i ówdzie jakieś pytanko do niezbyt palącego się do odpowiedzi burmistrza, jakaś interpelacja w sprawie koślawej drogi, zbyt nisko wiszącej gałęzi, a to chodnika, na którym wszyscy się obalają. Ot, standard, a to, że mieszkańcy ulicy Pomorskiej chociażby toną w ciemnościach i błocie, to już nikogo nie interesuje i ku radości burmistrza nie będzie interesować do końca kadencji. A potem? Potem, to nogi śmierdzą, ot i tak można skwitować całe to więcborskie rządzenie. A co jest ważne? Ważne, że jakiś nierozgarnięty magik wymyślił ścieżkę rowerową i boiska dla zwierzyny leśnej, i to hen za miastem. Tak to wygląda wywalanie pieniędzy po polsku i więcborsku pod nadzorem burmistrza Sępólna Waldemara Stupałkowskiego. A ludzie? A co tam ludzie, poczekają, przecież XXI wiek dopiero się zaczął.

Urząd Miejski, a nie miasta i gminy
Przy okazji rozmaitych gadek sesyjnych i drukowanych na tę okoliczność materiałów zwracamy uwagę, że w Więcborku był, jest i zawsze będzie Urząd Miejski. Nie ma urzędu miasta i gminy, jak podaje archaiczna strona internetowa. Nawet jak burmistrzem nie będzie Paweł Toczko, co ogłoszą pewnie fanfary, to każdy następny, lepszy o kilka klas, będzie burmistrzem Więcborka, a nie miasta i gminy. W Więcborku była, jest i będzie Rada Miejska, na jej czele zaś stoi przewodniczący Rady Miejskiej w Więcborku. Jest to bardzo ważna uwaga, ponieważ kompletnie nie znający się na tym sędzia Szurka, czy jakoś tak, z tucholskiego sądu orzeka, nazywając burmistrza Toczko, który doniósł na Fifielskiego - gminą. Szurka, czy jakoś tak, nie wie, że nikt z gminy poza burmistrzem Więcborka na nikogo do sądów nie donosi, więc niech nazywa rzeczy po imieniu. Interes Toczki kompletnie nie równa się interesom gminy. To tyle o dziwactwach nomenklaturowych i niekompetencji sędziego z Tucholi, ponieważ zdaje się, że liderzy zasiadający w Urzędzie Miejskim wespół ze słynnym radcą prawnym nie wiedzą, kogo i co reprezentują.

Przewałki na koniec
To, że konstruktorzy porządku obrad niejednoznaczne propozycje uchwał wciskają w końcówkę obrad, to w zasadzie standard. Często mamy sygnały, dlaczego nikt z dziennikarzy nie dotrwał do końca, bo wtedy dopiero się działo. Działo się i tym razem w Więcborku. Projekt podrzuconej pod głosowanie przez burmistrza Toczko i szefa referatu budownictwa Michała Bąka uchwały  o sprzedaży bezprzetargowej budynku mieszkalnego przy ulicy Hallera 7 zelektryzował uwagę radnych. Zwłaszcza że oczekiwał na nią obecny na tej części sesji Dariusz Gwóźdź, właściciel kilku sklepów, więcborski kupiec. Wszystko wskazywało na to, że pozytywnie zaopiniowany projekt uchwały przez radcę prawnego Krzysztofa Hoffmana - produkującego niezliczoną ilość bubli prawnych, miał być głosowany dość pospiesznie  z korzyścią dla interesanta. Tak to wyglądało, tak to przygotował radca prawny. Ale radni się zreflektowali, szkoda tylko, że próby ewidentnych przekrętów nie są wychwytywane na stosownych komisjach. Jest jeszcze jeden ważny moment, który zarówno radnych, a już na pewno burmistrza powinien zmusić do zastanowienia się nad jakością pracy kierownika referatu budownictwa, współtwórcy projektów bardzo podejrzanych uchwał. Zważywszy, że radni zdecydowali wcześniej, że miasto (nie miasto i gmina) nie będzie wyzbywać się komunalnych zasobów mieszkalnych. Zwrócili na to uwagę tradycyjnie najaktywniejsi radni: Grażyna Witczak, Waldemar Kuszewski i Mariusz Wobszal.

Radni robieni  w bambuko
Budynek mieszkalny na Hallera to przyległa do przedwojennej bożnicy plebania. Przez lata mieszkał tam znany w mieście malarz pokojowy z córką i zięciem, a współcześnie zmarła niedawno wnuczka z mężem i córką, która była głównym najemcą.
– Uchwała o sprzedaży w formie bezprzetargowej bez odpowiednich procedur: bez wyceny, bez zaproponowania najemcy ceny i zaproponowania mu prawa pierowkupu nie powinna być podejmowana. Mówi o tym ustawa o gospodarce nieruchomościami - powiedział Mariusz Wobszal.
– To się wszystko zgadza, tylko że w tym lokalu nie obowiązuje umowa najmu, ponieważ została ona rozwiązana – wtrącił bez udzielonego głosu radca Hoffman.
Idąc za wnioskiem Grażyny Witczak, Wobszal zaapelował, żeby sprawdzić stan faktyczny i przeprowadzić w budynku wizję lokalną.

Bezradny radca
Gdyby nie czujność trójki radnych, uchwała pewnie zostałaby przegłosowana i budynek za gromadzkie pieniądze, nie wykluczone, że z najemcą, a przynajmniej z zameldowanymi tam lokatorami, zmieniłby właściciela. Blamaż urzędniczy jest tym większy, że gmina pod tak kiepskim kierownictwem zwiększa zadłużenie, nie dbając jednocześnie o zyski ze sprzedaży majątku. Z jednej strony słychać niemrawe pomrukiwania o oszczędnościach, a z drugiej przez nieodpowiedzialne zarządzanie trwoni się kolosalne pieniądze. Tak jest w oświatowych aferach, tak jest teraz z kompromitującą próbą zbycia za bezcen lokalu w atrakcyjnym miejscu. Dziw bierze, że radni ciągle nie umieją dyscyplinować burmistrza, który w przypadku budynku przy Kościuszki 3 udaje, że troszczy się o majątek miasta, który nie jest miasta, a tam gdzie on jest faktycznie, staje po stronie zbycia w niejasnych okolicznościach. Jest to bardzo podejrzane.
Spore zastrzeżenia co do sposobu sprzedaży miał Waldemar Kuszewski. Zwracając się do twórcy bubla prawnego, powiedział: – Uogólnił pan, kiedy można, a kiedy nie można sprzedawać. Moim zdaniem, radca prawny powinien opiniować uchwałę, odnosząc się do konkretnej sytuacji. Nie wyobrażam sobie, żeby radca opiniował ogólnie. Wskazał nadto na winę referatu, który źle przygotował się do sprzedaży.

Wniosek samorządu
Radna Grażyna Sowińska: – Jeszcze raz chciałabym wyartykułować wniosek płynący z zebrania samorządu mieszkańców Więcborka. Bez uporządkowania spraw związanych z najmem nie mamy szans. Jest wiele nieruchomości do sprzedaży, gdzie figurują martwe dusze. Radna zwróciła uwagę na to, że w projekcie uchwały o sprzedaży jest mowa o dwóch pomieszczeniach, podczas gdy zwyczajowo używa się sformułowania - lokal. Nie jest sprawą radnych, żeby dochodzić aż takich szczegółów. Gdyby nie kontrowersje wokół tej uchwały, nikt by się nad tym nie pochylił. Aż dziw bierze, że osoby, które są do tego powołane, również się nad tym nie pochyliły. Musimy uniknąć niejasności prawnych - to po pierwsze. Po drugie, jako żywo pamiętam, że przed laty Rada Miejska w Więcborku upierała się przy tym, że pustostanów i mieszkań osobom innym niż najemcy nie sprzedajemy. Bądźmy konsekwentni, trzymajmy się prawa - od tego jesteśmy.

Wobszal na radcę
Więcborski podatnik utrzymuje radcę prawnego, który dojeżdża do urzędu miejskiego (nie miasta i gminy) aż z Chojnic, ten w zamian nie potrafi jednoznacznie zaopiniować wielu kluczowych uchwał. Nie inaczej było tym razem, przy wydawałoby się prostej robocie. Prawdziwy wykład uświadamiający radnych o zasadach zbywania lokali komunalnych dał Mariusz Wobszal. Radny w przeciwieństwie do sowicie opłacanego radcy Hoffmana przygotował się do tej sesji, rzucając właściwe światło na potajemnie przygotowaną uchwałę. W oparciu o konkretną ustawę przedstawił zasady, jakimi musi się kierować burmistrz i jego świta chcący zbyć lokal mieszkalny. Z wypowiedzi Wobszala jasno wynika, że jeśli główny najemca lokalu zmarł, to prawo najmu jest dziedziczone przez osobę mieszkającą z nim aż do śmierci. W tym przypadku jest to córka i mąż. Słuchać Wobszala, który nie jest prawnikiem, to przyjemność. Słuchać Hoffmana - prawnika, to zgroza.

Burmistrz Odpowiada
W Więcborku, jak zresztą niemal wszędzie, żeby radny rozwiązał jakiś pilny problem, najpierw musi zwrócić się do burmistrza z grzecznym pytaniem. Jak są z jednej partyjki, zwanej często sitwą, to jest szansa na szybkie działanie. Jak warczą na siebie, ponieważ radny jest dociekliwy, a burmistrz zamiłowany domator, to kłopot. W Więcborku jest tak, że zadaje się pytania ad hoc, a burmistrz odpowiada na piśmie na następnej sesji. Są jednak wyjątki. Tak było z pytaniem radnego Kuszewskiego w sprawie fatalnego stanu ulic Pocztowej, Hallera, Mickiewicza. – Mógłbym cały ciąg tych ulic wymienić, bo w wyniku działań zimowych ulice wyglądają bardzo źle. Musimy zobaczyć, co możemy wyciągnąć z zarządu dróg wojewódzkich. Chcielibyśmy jednak nie angażować własnych środków, żeby poprawić tę sytuację. Radykalnej poprawy spodziewałbym się po ustaniu zimy.
Radny Mroczkowski pytał o budowę chodników w miejscach niezabudowanych. Chodzi m.in. o komunikacją pieszą do Wituni i wzdłuż Gdańskiej do ul. Pomorskiej. Kwestia dotyczy zarządu dróg wojewódzkich.– Projekt na chodniki jest wykonany, natomiast kosztorys został skalkulowany na 1,5 miliona złotych. Jest to dla nas zaskakujące. Wstępnie ustaliłem z dyrektorem, że jeżeli zajdzie taka możliwość, będziemy to robić systemem gospodarczym – powiedział burmistrz.
Za jakiś czas w Więcborku znowu sesja. Wokół stołów usiadą radni i sztab urzędników. Nie wykluczone, że spod ich rąk pod obrady trafi kolejny bubel. Będą dywagować, drapać się po głowach, z lekka czerwienić. Tymczasem zadłużenie rośnie, koślawych dróg przybywa, a kartki z kalendarza spadają jakby coraz szybciej.
                                                                                                                                                                                                                                                                                    (pp)

Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Lidze powiatowej nareszcie towarzyszyło słońce. Wprawdzie jeszcze...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...