Victoria mistrzem jesieni

Robert Lida, Piotr Pankanin, Robert Środecki, Jacek Grabowski, 17 listopad 2013, 05:05
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Relacje z XII kolejki Ligi Powiatowej
Victoria mistrzem jesieni

Sosenka znacząco uległa Obrolowi, co nie znaczy, że Ariel Stremlau (oddaje celny strzał na bramkę gości) nie grał poprawnie. Fot. Robert Lida

Sosenka Sośno – Obrol Obkas 3:7 (3:2)
Bramki: Tomasz Maculewicz 2, Kacper Szmytkowski, Szymon Skiba, Dawid Wierzchucki, Damian Zawidzki, Mateusz Zemka Obkas, Ariel Stremlau 2, Damian Twardy  Sośno. Żk. Damian Twardy, Remigiusz Poczwardowski (trzecia kartka) Sośno - Kacper Szmytkowski, Sebastian Bosiacki Obkas. Czk. Remigiusz Poczwardowski (za dwie żółte) Sośno Sędzia Marcin Lica.

Wydawało się, że gospodarze mają ten mecz pod pełną kontrolą. Niestety, coś się zacięło w ich grze po przerwie, a Obrol bezlitośnie wykorzystywał choćby najmniejsze błędy przeciwnika. Już w 19. min dał o sobie znać Ariel Stremlau. Przewracany przez obrońców wpadł z piłką w pole karne i uderzył z ostrego kąta nie do obrony. Wszyscy dobrze wiedzą, że „obalenie” Ariela na boisku jest praktycznie niemożliwe. On nawet gdy jest faulowany lub się potyka szybko się zbiera i kontynuuje akcję.
W początkowych fragmentach meczu gospodarze mieli sporą przewagę. Sporadyczne wypady Obkasu pod bramkę Ziegerta kończyły się niecelnymi strzałami. Po kilkunastu minutach Sosenka powiększyła prowadzenie. Damian Twardy wykonując rzut wolny z 17 metrów strzelił płasko po ziemi i nie do obrony. Goście strzelili kontaktową bramkę, ale odpowiedź Sosenki była natychmiastowa. Tak jak tydzień temu w Kawlach, znowu obejrzeliśmy przepiękny strzał głową Ariela po rzucie rożnym. Po prostu majstersztyk. Goście jeszcze przed przerwą zmniejszyli bramkową różnicę po strzale Szymona Skiby. Nieszczęście miejscowych zaczęło się w 50. min spotkania. Za zagranie ręką w polu karnym sędzia podyktował jedenastkę dla przyjezdnych. Strzał Tomka Maculewicza odbił Ziegert, ale piłka trafiła wprost pod nogi egzekutora. Dobitka była już celna. W tym momencie gospodarze cofnęli się i zaczęli popełniać proste błędy. Obrol nabrał wiatru w żagle, przyspieszył grę i bezlitośnie wypunktował przeciwnika. Bramkowym łupem podzieliło się aż 6 zawodników zwycięskiej drużyny. Po tym, jak Remigiusz Poczawardowski wyleciał z boiska za dwie żółte kartki, losy meczu były już przesądzone.  Mimo porażki za najlepszego zawodnika meczu trzeba uznać Ariela Stremlaua. Jego gra i przede wszystkim postawa na boisku oraz poza nim budzą szacunek u wszystkich przeciwników. Niestety, mimo najszczerszych chęci i wybieganych kilometrów on sam nie jest w stanie wygrać meczu. Z kolei goście wreszcie zagrali zespołowo i z właściwą dla siebie szybkością oraz zacięciem.

Fuks II Wielowicz – Victoria Orzełek 0:8 (0:3)
Bramki: Mateusz Nowacki 3, Bartosz Burkiewicz, Przemysław Czapiewski, Bartłomiej Hałasowski, Adrian Lemański  Żk. Krzysztof Sobieszczyk Wielowicz - Dariusz Haliniek (czwarta kartka) Orzełek Sędzia Marcin Lica.

Kto by się spodziewał, że Fuks przez pierwsze 25  min. nie pozwoli na zdobycie bramki Victorii. Jak na ekipę ze szczytu tabeli gra, nie porywała. Niczym nie przypominała waleczności z ubiegłego tygodnia, gdy grali z Orłem Dąbrowa. Wielowiczanie starali się jak mogli, jednak nie dali już rady, aby nadal odpierać nacisk jesiennych mistrzów. Pierwszą bramkę w 25. min. zdobył Bartosz Burkiewicz.  Dwa kolejne trafienia to zasługa Przemysława Czapiewskiego i Mateusza Nowickiego. Słowa uznania należą się także bramkarzowi miejscowych Jakubowi Łangowskiemu. Pierwsza połowa zakończyła się trzybramkowym prowadzeniem gości. Po przerwie Orzełek wziął się do roboty. Choć gra nadal nie była na wysokim poziomie, na jaki stać ekipę z Orzełka, jedną z ładniejszych bramek zaserwował Mateusz Nowacki. Precyzyjnym strzałem wprost pod poprzeczkę dołożył czwarte trafienie. Ogromny przypływ radości po zdobyciu gola zaserwował kibicom  Bartłomiej Hałasowski.  Gospodarze nie zdołali poradzić sobie z dobrze dysponowaną Victorią i stracili jeszcze dwie bramki. Ostatni kwadrans to pokaz obronności. Fuks bronił się jak umiał najlepiej, jednak nie zdołał zdobyć honorowej bramki. Czy osiem goli to dobry wynik w starciu z drużyną z dołu tabeli? Na pewno wystarczający.

HZ Zamarte – LZS Płocicz 1:3 (0:2)
Bramki: Dawid Kapłaczyński 3 Płocicz, Błażej Odyja Zamarte. Żk. Błażej Odyja (trzecia kartka), Grzegorz Landowski Zamarte - Adam Napierski, Michał Siódmiak Płocicz. Sędzia Arkadiusz Gnaś.

Faworytem tego spotkania byli gospodarze, którzy w tym sezonie spisują się w lidze znakomicie. Już w pierwszym kwadransie miejscowi stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji, ale żadnej nie potrafili zamienić na gola. Brakowało skuteczności. W bramce gości znakomicie spisywał się Rafał Pokora. „Ryba” kilka razy uratował swój zespół przed utratą bramki. O tym, że niewykorzystane sytuacje lubią się zemścić, gospodarze przekonali się w pierwszej połowie dwukrotnie. Oba gole dla gości strzelił Dawid Kapałczyński. Popularny ,,Kapała”  najpierw posłał piłkę w długi róg bramki gospodarzy obok wychodzącego bramkarza, a potem wykończył składną akcję całego zespołu z najbliższej odległości. Kibice byli przekonani, że w momencie ostatniego podania strzelec gola znajdował się na pozycji spalonej, jednak sędzia tego nie zauważył. Po przerwie ,,Kapała”  zdobył trzeciego gola i skompletował drugiego hat tricka z rzędu. Po przerwie pierwszoplanową postacią był bramkarz gości. „Ryba” bronił fenomenalnie. Szczególny podziw zyskał, gdy wyciągnął się jak struna i obronił piłkę lecącą w samo okienko bramki. Goście nie wywieźliby z Zamartego kompletu punktów, gdyby nie doskonała postawa bramkarza i Józia Rękiewicza. Józek w niedzielne popołudnie przyciągał piłkę jak magnes. Perfekcyjnie czyścił przedpole i uruchamiał swoich kolegów długimi podaniami. Honorowego gola dla gospodarzy z rzutu karnego strzelił Błażej Odyja. Wcześniej jeden z defensorów gości zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym.
Mecz zakończył się zasłużonym zwycięstwem gości, którzy byli skuteczniejsi od gospodarzy. Pomimo porażki, gospodarze będą walczyć w tym sezonie o mistrzostwo. Już w najbliższy weekend dojdzie do arcyciekawego pojedynku na szczycie. Drużyna z Zamartego spotka się z liderem rozgrywek, drużyną Victorii Orzełek. Kibice obu zespołów w zniecierpliwieniu oczekują tej konfrontacji.

Fireman Zabartowo/Pęperzyn – KS Kawle 2:3 (2:2)
Bramki: Paweł Piotrowski, Leszek Szydeł, Mateusz Wójcicki Kawle, Łukasz Maciejewski, Szymon Maciejewski Zabartowo. Żk. Łukasz Biedrzycki Zabartowo - Andrzej Bardoński (trzecia kartka), Andrzej Barwiński (trzecia kartka) Kawle. Sędzia Stanisław Żekiecki.

W pierwszych minutach meczu ciężko było jednoznacznie wskazać faworyta zawodów rozgrywanych na boisku w Pęperzynie. W 12. min meczu po faulu obrońców Firemana sędzia Żekiecki wskazał na wapno, a jedenastkę pewnie na bramkę zamienił Paweł Piotrowski. Po tych dwóch trafieniach do gry obu zespołów wkradło się sporo niedokładności, co zaczęło irytować licznie zgromadzonych kibiców, którzy to co chwila dopatrywali się złego prowadzenia zawodów przez sędziego. W 33. min ładnym strzałem w samo okienko bramki popisał się Leszek Szydeł z drużyny gości. W 40. min, po zamieszaniu w polu karnym, do piłki doszedł Szymon Maciejewski i wyrównał wynik spotkania. Fireman przeprowadzał liczne ataki, gra gospodarzy była składniejsza, jednakże brakowało skuteczności. Jeszcze w pierwszej połowie drużyna Kawli wbiła piłkę do siatki gospodarzy, ale sędzia dopatrzył się pozycji spalonej.
Druga połowa to powtórka z rozrywki. Dużo niedokładności, ciągłe przerwy spowodowane agresją obu stron i interwencjami sędziego. Obie drużyny nie dawały za wygraną, chcąc udowodnić swą wyższość. Jednakże to drużyna gości w 68. min objęła ponownie prowadzenie. Po szybkiej kontrze i dokładnej wrzutce z prawej strony, piłkę z powietrza do bramki wbił Mateusz Wójcicki. Fireman postawił wszystko na jedną kartę. Coraz częściej dochodziło do sytuacji strzeleckich, ale tego dnia szczęście nie było ich sprzymierzeńcem, co potwierdził niewykorzystany rzut karny. Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie, a Kawle wywiozły z Pęperzyna 3 punkty.

LZS Sitno – LZS Lutówko 1:2 (0:0)
Bramki: Wojciech Karpacz 2 Lutówko, Konrad Śniegowski Sitno. Żk. Marcin Poraziński, Bartosz Poraziński, Arkadiusz Jabłoński Sitno. Sędzia Wiesław Jarząb.

Orzeł Seydak Dąbrowa – Time Lubcza 2:1 (1:0)
Bramki: Wojciech Żelazny, Kamil Rudziński Dąbrowa, Andrzej Twardowski Lubcza Żk. Kamil Gbur (czwarta kartka) Dąbrowa Sędzia Kazimierz Linke.



Najlepsi strzelcy
23 bramki Patryk Żukowski Dąbrowa,
20 bramek Mateusz Nowacki Orzełek,
18 bramek Kamil Rudziński Dąbrowa,
16 bramek Błażej Odyja Zamarte,
15 bramek Arkadiusz Grochowski Sośno,
14 bramek Sławomir Kurzyński Piaseczno.

Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Lidze powiatowej nareszcie towarzyszyło słońce. Wprawdzie jeszcze...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...