Zabili jezioro !

Robert Lida, 02 sierpień 2015, 08:16
Średnia: 0.0 (0 głosów)
W jeziorze Niechorek (gmina Sępólno) zamiera życie, ryby pływają do góry brzuchami, a woda ma kolor szamba. Zdaniem wędkarzy, którzy to jezioro i okolice znają jak własną kieszeń, przyczyną takiego stanu są regularne zrzuty ścieków z sępoleńskiej oczyszczalni. Miłośnicy moczenia kija musieli się stąd wynieść. Ich miejsce zajęły łakome kormorany.
Zabili jezioro !

Życie w jeziorze Niechorek praktycznie wymarło. Kto za to odpowie? Co na to pan burmistrz Waldemar Stupałkowski? Co na to bezradni radni? Co na to organy ścigania? Przypatrujmy się pilnie. Fot. Robert Lida

Zabili jezioro !

Jedna z licznych ofiar. Fot. Robert Lida

„Sępólno i jego okolice pełne lasów i jezior dzięki swym walorom spełniają oczekiwania turystów. Podstawowym czynnikiem atrakcyjności turystycznej jest bardzo wysoka jakość środowiska przyrodniczego.” – napisał burmistrz Sępólna na stronie promocyjnej gminy. Szanowny turysto, jeśli już przypadkiem tutaj zabłądzisz, to szerokim łukiem omijaj jezioro Niechorek, które jest w stanie agonalnym. To urokliwe jeziorko położone w dolinie rzeki Sępolenki  wspólnie z grupą miejscowych wędkarzy zlustrowaliśmy we wtorkowy poranek. Widok jest przerażający. Jezioro ewidentnie zostało zatrute. –  Teraz ścieki zrzucają w godzinach wieczornych, około dwudziestej. Wcześniej robili to na okrągło. Panie, jakie tutaj okonie pływały do góry brzuchami! Kormorany miały taką ucztę jak nigdy. Zrzucają do jeziora ścieki, nie mamy żadnych wątpliwości. Do kogo mamy iść na skargę, jak za tym wszystkim stoi gmina? – mówi jeden z wędkarzy. W ustaleniu źródła zrzutu ścieków pomogli nam mieszkańcy ulicy Rzecznej, którzy już wcześniej informowali, że z rury zlokalizowanej na wysokości tej ulicy, przy nasypie kolejowym, wprost do rzeki płyną ścieki. To widać i czuć. Tutejsi spacerowicze również odkryli, że ścieki pojawiają się w godzinach wieczornych. To właśnie wylot rury, którą powinna wypływać woda z oczyszczalni, ale woda oczyszczona. Można się domyślać, że ścieki są zrzucane w związku z przebudową oczyszczalni ścieków, która ma właśnie miejsce. – Nie mamy z tym nic wspólnego. Nie zrzucamy ścieków celowo. Być może po ostatnich ulewach przelały się zapasowe zbiorniki, w których ścieki są gromadzone. Mimo przebudowy oczyszczalnia cały czas pracuje. Za tydzień uruchamiamy nowy ciąg technologiczny. Nowa oczyszczalnia będzie miała dwa takie ciągi i dlatego znacznie wzrośnie jej wydajność. Zaraz sprawdzimy, co się dzieje nad tym jeziorem. – mówi Dariusz Krakowiak, prezes Zakładu Gospodarki Komunalnej. Ile jeszcze ścieków wpłynie do jeziora zanim ruszy nowa oczyszczalnia, której oddanie do użytku planowane jest na wrzesień? Jezioro, które przechodzi dalej w rzekę być może kiedyś się oczyści. Miałoby ułatwione zadanie, gdyby rzeka była drożna. Niestety, jest kompletnie zarośnięta. Za to odpowiedzialny jest Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych we Włocławku, który ma swoją placówkę w Nakle. Po co chwalić się czystymi jeziorami, skoro dochodzi do takich sytuacji, a sprawcy są bezkarni? Odpowiedzialne osoby udają, że nic nie wiedzą. Prezes Krakowiak nawet zadeklarował, że sam zawiadomi Wojewódzką Inspekcję Ochrony Środowiska. Trudno uwierzyć, że doniesie sam na siebie. My wierzymy wędkarzom i własnym oczom oraz nosom. Prezes twierdzi, że mogło dojść do incydentalnych wycieków, a mieszkańcy ulicy Rzecznej i wędkarze twierdzą, że ścieki wpływają do rzeki i jeziora regularnie. Akurat wędkarze, nie wliczając w to kłusowników, są prawdziwymi miłośnikami przyrody, bardzo czułymi na takie niegodziwości.

***************************

– Zaraz sprawdzimy, co się dzieje nad tym jeziorem – deklaruje nam nie panujący nad oczyszczalnią ścieków, jak się zdaje, Dariusz Krakowiak. Tere fere kuku. Nikt nie uwierzy w prezesowskie bajeczki, zwłaszcza że potężne trucie środowiska w tamtych rejonach odbywa się od dłuższego czasu. Czyj to obowiązek wiedzieć o skutkach skażenia środowiska? Wędkarzy, czy sowicie opłacanych urzędasków, prezesków, dyrektoreczków rozmaitych etc. wałęsających się od imprezki do imprezki, w godzinach kiepsko wykonywanej roboty? To kwiatki tu, to kwiatki tam. Przecinania wstążeczek, mizdrzenia się przed kolesiami tudzież koleżaneczką, chwilowo ważniejszą od wszystkich - to obrazki tutejszego dnia powszedniego. Tymczasem syf płynie wlokąc zjawiska, których rozanielona „elyta” nie jest w stanie ogarnąć. Toczą się to wszystko poza oklaskiwanymi imprezami z  przesłaniem: „Jesteśmy najlepsi w powiecie, w województwie, w kraju, a niedługo i w europejskich rankingach.” – Widzisz matka, czym żyje ta spłodzona in vitro „wadza” ludu pracującego miast i wsi? – rzecze pewnie teraz przy sianokosach w dolinie Sępolenki spracowany rolnik do swej małżonki, zatroskanej i dobrej nad każdy chleb. Pewnie tak rzecze, ale czy kogoś z tych rzekomo ważnych, będących „u wadzy” wszystko to obchodzi? Krakowiak, zarządzający dość przygodnie (wziął się z lokalnej POlityki, a nie dzięki fachowości) firmą aktualnie najbardziej narażoną na kolosalne skażenie środowiska z racji cyzelowania przy oczyszczalni ścieków, chce się wziąć do roboty. Teraz, kiedy w urokliwym jeziorku, którym m.in. chwali się jego koleś burmistrz Sępólna, padło wszystko stworzenie. Teraz już jest za późno na dyletanckie deklaracje. Wymachiwanie szabelką pod publiczkę w takiej sytuacji ewidentnie samookalecza i nic więcej. Kilka dni temu odebraliśmy apel od  wędkarzy zatroskanych zdegradowanym środowiskiem jeziora Niechorek. Nad jego długo malowniczymi wodami wychowało się wiele pokoleń ich kolegów . Teraz tym jeziorkiem interesują się głównie kormorany, dla których ławice śniętych ryb są łatwym do zdobycia kąskiem wypychającym brzuszyska. Stanowisko wyrażane przez wędkarzy było jednoznaczne: problemem zatrucia środowiska nikt się nie interesuje! A my pytamy: to od czego jest cała ta sępoleńska „wadza” ludowa? Zaraz też zachęcamy: towarzysze, wyłazimy z wycackanych gabinetów, ,,zdrucamy” rajcowne ciuchy, zakładamy kalosze, rękawice po łokcie, naciągamy maski po same uszy i ruszamy lizać rany, jak to pisał dobry poeta - celnie zadane. No bo jeśli jeszcze wczoraj „wadza” żyjąca wakacjami i zwiedzaniem ciepłych plaż nic nie wiedziała, to teraz, od ukazania się naszej publikacji już wie. A zatem do roboty chłopoki, do roboty! Posprzątanie i zacieranie śladów to jeszcze nie wszystko. Pan burmistrz, opłacany przez nas znakomicie za statutowe stanie na straży prawa, jest obowiązany do złożenia zawiadomienia komendantowi sępoleńskiej policji. To się  świetnie składa. Po wspólnym świętowaniu z rzeszą funkcjonariuszy, powszechnie znana wrażliwość burmistrza w połączeniu z potęgą policji, w te pędy doprowadzi do ujęcia i ukarania sprawcy zabicia wszelkiego życia w jeziorze Niechorek. Krakowiak niech lepiej nic nie robi. Niech nie donosi. Niech czeka na rozwój śledztwa. A co na to sanepid? Wędkarze nie bardzo ufają w jego skuteczność. Uważają, że tak znaczący stopień zatrucia środowiska przerasta możliwości sępoleńskiej komórki, która wielokrotnie demonstrowała bezgraniczną zażyłość z tutejszą „wadzą”. Po co ma się okazać, że woda w Niechorku jest zdatna do picia i posiada walory lecznicze, a nade wszystko dodaje powera chłopakom na urzędach, lubiącym romansować w zaciszu wymarzonych gabinetów.
Piotr Pankanin    

Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
– Kilka tygodni temu pisaliście o apelu samorządowców w sprawie...
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...