1945 rok
Tajemnica sowieckiego mordu w Świdwiu
Robert Lida, 16 grudzień 2021, 15:21
Średnia:
0.0
(0 głosów)
W Świdwiu, około 50 metrów od drogi Sępólno - Więcbork, stoi kamienny głaz. Na nim tablica o treści: „Szer. MO Władysław Mania. Poległ w dniu 21.3.1945 r. śmiercią bohaterską za Polskę Ludową. Cześć jego pamięci”. Mimo że głaz jest wpisany do rejestru miejsc pamięci narodowej, wydarzenie, które upamiętnia, dotąd owiane było tajemnicą, ponieważ zasoby archiwalne
w tej sprawie były niejawne. Starsi mieszkańcy wsi twierdzili, że Władysława Manię, który był ich sąsiadem, zamordowali Sowieci. To były jednak tylko ustne przekazy. Dziś wiemy już na pewno, że faktycznie tak było. Władysław Mania został zamordowany przez sowieckich maruderów, ponieważ stanął w obronie gwałconych przez nich mieszkanek Świdwia. Potwierdzają to dokumenty, które Instytut Pamięci Narodowej udostępnił Janowi Mani - synowi Władysława.
W Krajeńskim Zeszycie Historycznym autorstwa Edwarda Pietrzyka pt. „Miejsca pamięci narodowej powiatu sępoleńskiego i ich wychowawcza rola w społeczeństwie” wydanym w 2001 roku czytamy:
Jest to najmniej udokumentowane miejsce pamięci narodowej związane z wydarzeniami okresu tzw. utrwalania władzy ludowej. Prawdziwa wersja okoliczności śmierci młodego milicjanta nie jest dotąd upubliczniona. Karta ewidencyjna tego obiektu jest jedynym dostępnym źródłem wiedzy o zdarzeniu. Lakoniczna informacja głosi, że w tym miejscu, w dniu 21 marca 1945 roku poległ śmiercią bohaterską za Polskę Ludową z rąk nieznanej bandy funkcjonariusz MO Władysław Mania.
Miejsce jego śmierci zostało upamiętnione w 1957 roku przez mieszkanców wsi wspomnianym kamieniem.
Zarówno zapis w karcie eiwdencyjnej miejsca pamięci narodowej, jak i treść pamiątkowej tablicy mogą wprowadzać w błąd. Jeśli czytamy, że „poległ śmiercią bohaterską za Polskę Ludową”, to od razu postać funkcjonariusza znienawidzonej Milicji Obywatelskiej kojarzy się z tak zwanymi utrwalaczami komunistycznej władzy zainstalowanej w powojennej Polsce przez Sowietów. Nasze ziemie zostały wyzwolone pod koniec stycznia, a szeregowy Mania zginął 21 marca i raczej nie zdążył przesiąknąć ideologią.
Władysław Mania, syn Macieja i Marianny z domu Nowakowskiej, urodził się 9 lutego 1910 roku w miejscowości Warzyn. W archiwach Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Bydgoszczy ocalała karta ewidencyjna funkcjonariusza. Są na niej tylko dwa wpisy. Jeden mówi o tym, że w styczniu wstąpił do milicji, a drugi, że 21 marca został zabity przez żołnierzy Armii Czerwonej.
Władysław Mania z żoną i synem Aleksym
W zasobach KW MO ocalały również akta emerytalne Władysława Mani. Sprawę założył wydział finansowy w związku z prośbą wdowy Marianny o świadczenie finansowe po mężu, który zginął na służbie. Sprawa nabrała urzędowego biegu i trafiła aż do Komendy Głównej MO. Ostatecznie wdowie przynano zasiłek jednorazowy oraz zapomogę w miesięcznych ratach. We wspomnianych aktach emerytalnych znajdują się również dokumenty, które jednoznacznie potwiedzają, kto i w jakich okolicznościach zabił szeregowego Manię.
W protokole oględzin zwłok sporządzonym przez milicjanta śledczego Kajetana Schumachera w dniu 22 marca o godzinie 11.30 czytamy:
Trup leży od strony szosy prowadzącej Sępólno - Więcbork wieś Świdwie 50 metrów, w oddaleniu po lewej stronie szosy przy gościńcu prowadzącym do gospodarza Radkiego, a od skrzyżowania zakresu w odległości 7 metrów.
Zwłoki tegoż leżą równolegle ze szosą. W obecności świadka, żony stwierdzam, że trup ten jest mąż Mania Władysław liczący lat 35. Zwłoki mają poniżej gardła rozszarpaną ranę w wielkości jajka gęsiego, z którego wypływała krew. Z lewej strony ust otwór wielkości 5 groszy pochodzący od pocisku karabinu, również usta i twarz była zakrwawiona. Trup leżał na wznak mając ręce i nogi rozszerzone. Mania Władyslaw jest Polakiem.
Oczywiście jest to oryginalna pisownia.
Sam przebieg wydarzeń, które miały miejsce tuż przed śmiercią młodego milicjanta, opisuje sprawozdanie śledczego Komendy Powiatowej MO w Sępólnie, plutonowego Waleriana Lewandowskiego. Oto jego treść:
Na podstawie przeprowadzonych dochodzeń w sprawie zabójstwa byłego funkcjonariusza MO Mani Władysława ustalono co następuje. W dniu 21.3.1945 roku około godziny 22-giej do gromady Świdwie pow. Sępólno przybyło kilku żołnierzy w mundurach wojsk radzieckich w stanie podchmielonym. Wymienieni przybyli do zabudowania obyw. Jutrzenki Franciszka częstując go spirytusem pod wpływem czego chcieli go upić co Jutrzenka stanowczo odmówił. Wymienieni mając pewne dane o córce Jutrzenki Agacie, która spała w następnym pokoju zamierem ich było takową zgwałcić, w czym przeszkadzał ojciec Jutrzenka. Pod wpływem złości żolnierze rzucili się na Jutrzenkę, poczęli go bić. W międzyczasie córka Agata uciekła z domu. Na widok ten żołnierze zdemolowali mieszkanie Jutrzenki, powybijali szyby, po czym udali się do sąsiada Radkiego zamieszkałego po drugiej stronie ulicy. Do mieszkania Radkich weszło dwóch żołnierzy przez wyważenie drzwi, z których jeden przystąpił do przeprowadzania rewizji domowej, a drugi zbliżył się do córki Radkiego Jadwigi chcąc ją zgwałcić. Wymieniona siłą odparła żołnierza i wybiegła z mieszkania chcąc schronić się w zabudowaniu Mani Władysława. Omawiany żołnierz również wybiegł za Jadwigą, która w trakcie ucieczki na wskutek ciemności przewróciła się, z czego skorzystał w pościgu takowy. Rzucił się na nią zatykając usta piaskiem. Radkie Marianna, matka Jadwigi na krzyk córki wybiegła z mieszkania na pomoc. Poczęła bronić córki. Żołnierz zostawił córkę, rzucił się na matkę, począł ją bić zaś córka Jadwiga uciekła do zabudowania Mani Władysława, powiadomiła o powyższym, a po pewnej chwili przybiegła i matka Jadwigi.
Radkie Marianna poczęła prosić Manię Władysława ażeby udał się do jej mieszkania w obronie jej męża i drugiej córki Wandy jako milicjant. Na powyższą prośbę Mania Władysław zabrał karabin i udał się do zabudowania Radkich. Po wejściu do mieszkania zastał tam awanturujących się żołnierzy oraz córkę Radkiego. Mania Wladysław na wstępie przywitał się słowami dobry wieczór - przedstawił się iż jest z milicji i żąda aby ci opuścili mieszkanie.
Jak wynika z zeznań Wandy Radkie to żołnierze nie posiadali żadnej broni za wyjątkiem jednego bagnetu. Po wyjściu z mieszkania z Manią Radkie Wanda usłyszała jak Mania mówił te slowa „Po co pan mnie bije, przecież jestem Polakiem”. Po pewnej chwili i oddaleniu się kilka kroków od zabudowań wymienionych Wanda ponownie usłyszała głos Mani i te słowa „Jak chcesz, to mnie zastrzel” i w tym momencie padł strzał po czym dał się słyszeć jęk i charczenie. Sprawcy pozostawili Manię na miejscu i udali się do nieruchomości Jutrzenki gdzie jeden z nich oświadczył córce Jutrzenki iż zabił jej brata milicjanta. Jak się okazało nie był to brat Jutrzenki, tylko Mania Władysław.
Jak wynika z całokształtu to sprawcy rozbroili Manię Władysława względnie odebrali mu karabin, którym zastrzelili jego samego. Lecz w jaki sposob rozbrojenie lub odebranie broni nastąpiło nie można ustalić, gdyż na miejscu tym nie był nikt obecny. Sprawcy dokonanego mordu dnia następnego zostali aresztowani w zabudowaniu obywatela Jutrzenki i doprowadzeni do Komendy Powiatowej w Sępólnie lecz co dalej z nimi nastąpiło nie ustalono.
Grób Władysława Mani na cmentarzu parafialnym w Sępólnie
Sprawozdanie to na polecenie Komendy Wojwódzkiej MO w Bydgoszczy sporządzono 12 listopada 1947 roku.
Jak widać, Władysław Mania nie zginął za Polskę Ludową, tylko zginął dlatego, że wstawił się za gwałconymi przez Sowietów mieszkankami Świdwia, jego sąsiadkami. Po prostu zachował się jak człowiek. Jego rodzinny dom istnieje do dziś. Mieszka w nim wnuk z rodziną. Dokumenty, które mogliśmy zacytować z Instytutu Pamięci Narodowej, pozyskał syn Władysława - Jan Mania, mieszkaniec Siedliska. Jan nigdy nie poznał swojego ojca, ponieważ nie było go jeszcze na świecie. Urodził się kilka miesięcy później.
– Ta historia była w naszej rodzinie przekazywana, ale nie było jej potwierdzenia w formie dokumentów. Za komuny matka nie mogła o tym głośno mówić. Cieszę się, że ta historia wreszcie się wyjaśniła. Chociaż tyle mogę dla ojca zrobić – mówi Jan Mania.
W dokumentach mówi się wyraźnie, że mordu dokonali sowieccy maruderzy, którzy zamiast pójść ze swoją armią na Berlin panoszyli się na naszych ziemiach.
– Znam to z opowiadań matki i starszych mieszkanek. W tym czasie kobiety nie spały w domach. Dobrze wiedziały, co je może spotkać ze strony Rosjan. Chowały się w stodołach, oborach czy na strychach. W ten feralny dzień kobiety nie zdążyły się schować – dodaje Jan Mania.
Szeregowy Władysław Mania został pochowany na cmentarzu parafialnym w Sępólnie. Również na nim był napis informujący o funkcjonariuszu Milicji Obywatelskiej, który zginął za Polskę Ludową. Z tego powodu po upadku komuny nagrobek stał się obiektem ataków jej przeciwników. Wielokrotnie uszkadzano go i malowano farbą. W końcu rodzina usunęła ten napis.
Głaz upamiętniający wydarzenia z 21 marca 1945 roku nadal stoi w miejscu, gdzie znaleziono zwłoki Władysława Mani. Niestety, od dłuższego czasu jest zapomniany i zaniedbany, mimo że formalnie nadal jest to miejsce pamięci narodowej chronione prawem. Problem w tym, że znajduje się ono na terenie prywatnej działki, która, jak głosi stojąca na niej tablica, przeznaczona jest do sprzedaży. Ktoś, kto ją kupi, musi mieć tego świadomość.
W 2015 roku Jan Mania w piśmie do burmistrza Waldemara Stupałkowskiego zwrócił się o otoczenie opieką miejsca pamięci w Świdwiu. Odpowiedzi nie otrzymał do dzisiaj. W tej sprawie zwrócił się również do Zarządu Koła Emerytów i Rencistów Policyjnych przy Komendzie Powiatowej Policji w Sępólnie. Zwrócił się również osobiście do komendanta powiatowego policji w Sępólnie, który jest znany z zamiłowania do historii swojej formacji. Również z tej strony brak odzewu. Prywatną własność należy szanować, dlatego głaz powinien zostać na terenie Świdwia. Może znalazłyby się dla niego dwa metry kwadratowe na jakiejś gminnej działce?
Historia zabójstwa Władyslawa Mani została wyjaśniona dzięki uporowi jego syna i Instytutowi Pamięci Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, którego pracownicy przeprowadzili kwerendę archiwów i odnaleźli dokumenty źródłowe, które jej dotyczą. Może dla większości osób, zwłaszcza z młodszego pokolenia, to niewiele znaczący epizod. Jednak z takich właśnie epizodów składa się nasza historia. W tym przypadku historyczna ciekawość została zaspokojona. Szeregowego Władyslawa Manię jego własnym karabinem zastrzelili sowieccy żołnierze.
*
* *
Redakcja dziękuje panu Janowi Mani za udostępnienie dokumentów oraz poświęcony czas.
Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.
Tagi
Zaloguj się
Najczęściej czytane
5 października 2013 r. w Gdańsku zmarł Henryk Napieralski, gorący...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...
Marek Lewandowski z Sępólna po kilku latach intensywnej walki...
Najwyżej oceniane
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...
W sobotnie popołudnie na placu przy Wiejskim Ośrodku Kultury w...
Była bardzo pracowita i kochała pomagać innym. Swoją dobrocią,...