Burmistrz Toczko przed sądem
We wtorek Urząd Miejski w Więcborku był prawdopodobnie sparaliżowany. Ośmiu urzędników, w tym burmistrz, skarbnik, sekretarz, kierownik referatu ochrony środowiska pół dnia spędzili pod drzwiami sali rozpraw Sądu Pracy w Świeciu. Byli świadkami w sprawie z powództwa Józefa Korthalsa, jeszcze pracownika tegoż urzędu. Korthals w czerwcu 2007 roku wygrał konkurs na wolne stanowisko urzędnicze w referacie finansowo-księgowym. Pracę podjął 1 października. Ostatnio zajmował stanowisko podinspektora ds. podatków i egzekucji. W ostatnich tygodniach , podobnie jak dwoje innych urzędników, otrzymał wypowiedzenie umowy o pracę, które upływa z końcem maja. Zdaniem przełożonego oraz koleżanek i kolegów z pracy był solidnym, nienagannie wykonującym swoje obowiązki urzędnikiem. Brał również udział w wielu kursach i szkoleniach poszerzających jego kompetencje. Takie opinie wyrażano o nim przed obliczem sądu. Co zdecydowało o jego zwolnieniu? – To poniekąd moja wina. Dopuściłem do zatrudnienia zbyt dużej ilości urzędników. Na co zwracała uwagę rada miejska poprzedniej, a także obecnej kadencji. Zwłaszcza jej przewodniczący. Te działania trwały już od jakiegoś czasu. Na miejsce odchodzących osób nie przyjmowałem nowych. Ustawa o finansach publicznych zmusiła mnie do bardziej radykalnych działań. Przeprowadziłem analizę stanu zatrudnienia i to dało mi możliwość redukcji.
Sąd pytał, jakimi kryteriami kierował się przy doborze zwalnianych pracowników. Burmistrz wyjaśniał, że wykształcenie i staż pracy w urzędzie. Z zeznań świadków wynika, że w tym samym referacie średnie wykształcenie, podobnie jak Korthals, ma także pięcioro innych pracowników. Spośród nich, to właśnie on ma najkrótszy staż pracy. Jest osoba z krótszym stażem, ale po studiach. – Nie wiem, dlaczego to właśnie pan został zwolniony. Ze mną nie konsultowano tej sprawy. Nawet nie wiem, kto przejmie jego obowiązki. Aby wdrożyć się w sprawy podatków, potrzeba co najmniej 5 lat – mówił skarbnik, a jednocześnie kierownik referatu finansowo-księgowego, Władysław Rembelski. – Dlaczego nie konsultował się pan w tej sprawie ze skarbnikiem? – pytał sędzia. – Każdy kierownik mówi, że ma za mało ludzi. Nie mogłem liczyć na rzetelne i obiektywne podejście kierowników do tej sprawy. Za całokształt działania urzędu to ja odpowiadam – mówił Paweł Toczko. Według koncepcji burmistrza zakres obowiązków Korhalsa mają przejąć trzy inne osoby w referacie z naciskiem na wielokrotnie wymienianą Patrycję Kazaniecką. Zdaniem pragnących zachować anonimowość urzędników ta pani, która przyszła do urzędu z Banku Spółdzielczego, podobnie jak burmistrz, jest na specjalnych prawach. Władysław Rembelski twierdzi, że nie poradzi sobie z nowymi obowiązkami. Przed sądem zeznawał także radny Mariusz Wobszal - przewodniczący komisji rewizyjnej. Komisja w planie swojej pracy na ten rok miała kontrolę stanu zatrudnienia w urzędzie. Kontrola zakończyła się w ubiegłym tygodniu, ale nie ma jeszcze protokołu. Niemniej, komisja ma pewne przemyślenia. Okazuje się np., że w Więcborku są dwie kasjerki, a w sąsiednich urzędach tylko jedna. Tą drugą jest wymieniona wcześniej Kazaniecka. – Komisja na pewno nie będzie wskazywała kogo zwolnić, decyzje należą do burmistrza. – mówił Wobszal. Zdaniem komisji rewizyjnej zatrudnienie w urzędzie nie jest racjonalne.
Sam Józef Korthals dowodził, że warunkiem przystąpienia do konkursu, który wygrał, nie było posiadanie wykształcenia wyższego, tylko średniego. Zresztą pokonał osoby z dyplomami magistra. Ponadto wskazał na obciążenie jego stanowiska. W ubiegłym roku wystawił 1600 upomnień podatkowych. Jego zdaniem, lepsza kontrola podatników przyniesie budżetowi gminy więcej pieniędzy niż zwolnienie 3 pracowników. Sąd nie podzielił tych argumentów i oddalił jego powództwo w całości. – To był zwykły sposób rozwiązania umowy o pracę. Likwidacja stanowiska pracy musi mieć wpływ na dalsze trwanie stosunku pracy. Tak więc przyczyna wypowiedzenia jest zasadna i prawdziwa. Na miejsce powoda nie przyjęto nowego pracownika. Zadaniem sądu jest stwierdzenie, czy naruszono przepisy ustawy o pracownikach samorządowych i kodeksu pracy. Sąd nie może zakazać burmistrzowi zwalniania określonych osób. Ta decyzja należy do niego. Jeśli społeczeństwo uzna jego decyzje za niewłaściwe, to za 4 lata mu o tym powie poprzez akt głosowania – uzasadniał wyrok przewodniczący składu sędziowskiego.
Józef Korthals jeszcze 5 lat temu był najbliższym współpracownikiem Pawła Toczko w tym samym komitecie wyborczym. To Korthals wykonywał czarną robotę w kampanii wyborczej przyszłego burmistrza. Dlaczego ich drogi dzisiaj się rozeszły? Jest taka teoria, że Toczko zatrudnił Korthalsa po to, aby pilnował Władysława Rembelskiego, a wręcz szukał na niego haki. Kiedy przekonał się, że skarbnik jest wysokiej klasy specjalistą i trudno mu cokolwiek zarzucić, przestał być potrzebny. Rembelski mówił przed sądem wyraźnie, że gdyby spytano go, kogo w jego referacie zwolnić, jeśli jest taka konieczność, to wskazałby zupełnie inną osobę. Na podstawie tego, co usłyszeliśmy w sądzie i na podstawie rozmów z urzędnikami rysuje się nieciekawy obraz Urzędu Miejskiego w Więcborku. Urzędu, gdzie zamiast twórczej pracy tworzy się układ, wprowadza niezdrową atmosferę i skłóca załogę. Taki urząd nie może właściwie pracować. Do sprawy będziemy wracać.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.