Dueskau i Bracka walczyli o niepodległość i bronili praw człowieka
W czwartek 5 czerwca w Urzędzie Marszałkowskim w Toruniu odbyło się uroczyste wręczenie złotych medali zasłużonym działaczom solidarnościowej opozycji. Medale wręczane są w uznaniu zasług na rzecz walki o niepodległość Rzeczpospolitej Polskiej i prawa człowieka. Najczęściej wśród nagrodzonych są skromni działacze podziemia, którzy w czasach Peerelu w imię słusznej sprawy narażali własne życie i zdrowie. W tym roku na liście medalistów znalazło się 55 nazwisk. Wśród nich Tomasz Bracka, który w latach 80. jako nastolatek opuszczał mury szkoły podstawowej, i Henryk Dueskau, który mieszkańcom Więcborka nierozerwalnie kojarzy się z ,,tamtą” władzą. Ponadto medalami odznaczono Region Bydgoski NSZZ Solidarność i Region Toruńsko-Włocławski NSZZ Solidarność.
Dueskau i Bracka są bardzo dumni ze swoich osiągnięć. Z medalami paradują po mieście. Zdążyli już odwiedzić najważniejszych samorządowców w gminie, domagając się docenienia wątpliwych zasług na najbliższej sesji rady miejskiej. – Nie znam dokonań tych panów. Nie mam pojęcia, za co dostali medale od marszałka, kto ich nominował i za co mielibyśmy uhonorować ich na sesji – mówi o tym absurdalnym pomyśle Józef Kujawiak, przewodniczący Rady Miejskiej w Więcborku. W jaki sposób Bracka i Dueskau walczyli o niepodległość i bronili praw człowieka? To pytanie jeszcze długo pozostanie bez odpowiedzi.
***************************
Szaleństwo marszałka województwa
To, co ostatnio wyczynia Platforma Obywatelska (mistrzowie korupcji, oszustw, krętactw, malwersacji, nepotyzmu, kolesiostwa), przechodzi granice nawet pozaludzkiej przyzwoitości. Zostawmy jednak całego tego Tuska i jego kolesiów, za których tłumaczy się do obrzydzenia jak dzidzia. Podczas uroczystości z okazji 25-lecia wolności w województwie kujawsko-pomorskim, popis czegoś trudnego do nazwania dał marszałek województwa. Otóż wśród 55 osób i 2 regionów NSZZ Solidarność, którym przyznał medale „Unitas Durat Palatinatus Cuiaviano-Pomeraniensis” znaleźli się Tomasz Bracka i Henryk Dueskau z Więcborka.
Głupota marszałka nie raziłaby oburzonych uczestników przemian ustrojowych, gdyby odznaczył rozmaitych jegomościów w zaułku swojego gabinetu „krzywym medalem Piotra Całbeckiego”. Niestety, pan marszałek obszedł się z tym publicznie i na koszt województwa. Skoro zatem tak, to my publicznie, w odpowiedzi na liczne głosy naszych Czytelników, stanowczo się temu sprzeciwiamy! Bardzo stanowczo!
Z zapowiedzi marszałkowskiej fety, zmierzającej prostą drogą do jesiennych wyborów samorządowych, wydawało się, że marszałek nie przegnie. Przegiął! Wieloletni działacze solidarnościowi faktycznie walczący z powracającą, niestety, także w Sępólnie i okolicach głęboką komuną, a zwłaszcza o wolność, są zażenowani i czują się spędzeni do kąta.
Całbecki oczywiście może mieć różne stany. Zupełnie zrozumiałe jest jego zagubienie w obliczu otaczającego go rynsztoka partyjnego, tworzącego obrzydliwe figury rządowe aktywne w rozmaitych knajpach bądź na cmentarzach. Jednak obowiązek szacunku dla demokratycznej Polski trzeba respektować każdego dnia i w każdym stanie. Województwo to nie prywatny folwark Całbeckiego i jego świty. Jego widzimisię nie obchodzi nikogo poza ludźmi hołubionymi jakimiś medalikami. Wręczanie ich ludziom przypadkowym i nagłaśnianie tego jest zwyczajnym chamstwem! Swoją drogą, ciekawe, jakim kluczem kierował się marszałek ośmieszający całe województwo i dostojeństwo urzędu, na czele którego stoi. Przez 25 lat słowa podziękowania nie zostały wypowiedziane do tysięcy ludzi nie tyle Solidarności, co włączających się czynnie w wir przemian ustrojowych. Oni nigdy nie potrzebowali żadnych medalików, żadnych uścisków brudnych łapsk, żadnych poklepywań, żadnych fałszywych umizgów. W przeciwieństwie do krzykaczy śniących o własnej potędze, czy wietrzących okazje do osobistych karier bądź społecznej akceptacji.
„Byłem wówczas też członkiem komisji kultury WRN Bydgoszcz i przyczyniłem się do likwidacji cenzury dla artystów w RP przy współpracy z Ministerstwem Kultury i Sztuki Departament Teatru i Estrady. W tym czasie powołałem do życia TV Bydgoszcz i doprowadziłem do dokończenia budowy bydgoskiej opery Nova.
To ja ze Stefanem Pastuszewskim powołaliśmy w WRN rondo Jagiellonów, ul. Gdańską, marsz. Focha czy szpitale dr. Jurasza i Biziela w Bydgoszczy. Zlikwidowaliśmy też KW PZPR w Bydgoszczy na rzecz uczelni wyższej, która działa tam do dnia dzisiejszego. Tych działań było tak wiele w czasach opozycji i III RP, że rok można by było jeszcze o tym pisać”. Takie bzdury żywcem przypominające retorykę Bolka od Wałęsów wypisuje publicznie Tomasz Bracka - złoty medalista Całbeckiego. Jeśli te brednie stanowiły podstawę do włażenia na podium, to za takiego marszałka wypada serdecznie przeprosić. Marszałku, wstydu oszczędź! Nie kpij z inteligencji ogromnej rzeszy Polaków! Nie idź tą drogą!
Z zasad i trybu przyznawania ustanowionego w 2010 roku medalu marszałka wynika, że złoty medal jaki otrzymał m.in. Bracka, przyznaje się osobom zasłużonym dla walki o niepodległość Rzeczypospolitej Polskiej i prawa człowieka. Srebrny medal zaś za wybitne osiągnięcia lub całokształt działalności na rzecz województwa kujawsko - pomorskiego i jego mieszkańców. Brązowego marszałek nie nadał, ponieważ trafiałby on pewnie w ręce ludzi splamionych krwią, a pośmiertnie mógłby zawisnąć na grobach ludzi pokroju Jaruzelskiego. Co za Wstyd!
Żeby było jasne, ani Bracka, ani Dueskau nie należeli do najdrobniejszych struktur walczących o wolność, a tym bardziej o prawa człowieka. Żadnych! Bracka był wtedy praktycznie kompletnie niezauważanym dzieciaczkiem, a Dueskau aktywistą partyjnym ekipy skutecznie rozkładającej ten kraj. Działaczem partii, która akurat pozbawiała Polaków wolności. Ot, taki bolesny chichot historii. Szkoda, że w wykonaniu człowieka odznaczonego niedawno Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Marszałek Całbecki od lat rozsyła zaproszenia do ludzi Solidarności na rocznicowe akademie i inne uroczystości organizowane przez urząd marszałkowski. Niestety, nie reagują na nie działacze tworzący Solidarność w czasie najbardziej nierównej walki, działacze z pierwszych szeregów konspiracyjnej pracy w lokalnych środowiskach. Poza nielicznymi przypadkami zaproszenia trafiają do koszy. Być może to sprawia, że pan marszałek zmuszony jest na siłę szukać chętnych do odbioru swoich medalików? Być może.
Piotr Pankanin
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.