Dzielenie parku na kawałki
Powiat sępoleński jest powiatem typowo rolniczym. Właściciele gospodarstw rolnych, którzy chcą się rozwijać, mają z tym olbrzymi problem. Hamuje ich zakaz budowania czegokolwiek w promieniu 100 metrów od rzek, jezior i innych zbiorników wodnych. Innymi zbiornikiem wodnym są oczka, studnie i stawy znajdujące się na posesjach. Na terenie Krajeńskiego Parku Krajobrazowego jest ich grubo ponad tysiąc. – Jest to zakaz bardzo drastyczny i przeszkadzający w rozwoju, jednak ze względów prawnych nie można tego zakazu złagodzić. Ustawodawca daje możliwość wprowadzenia tego zakazu tylko na określonych obszarach. Tą drogą próbujemy pójść. Zamierzamy wyłączyć część terenów spod obowiązujących zakazów. Dyrektor parku wskazał na mapach tereny, które bezwzględnie należy chronić. Wojewódzkie biuro planowania przestrzennego wskazało obszary, które mogłyby zostać wyłączone spod niektórych zakazów. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska stawia wymóg. Trzeba udowodnić, że zniesienie zakazów na określonych terenach nie będzie miało negatywnego wpływu na przyrodę. Dlatego trzeba wykonać ekspertyzę. Zrodziła się inicjatywa przyjazdu do poszczególnych gmin. Chcemy posłuchać państwa sugestii i propozycji – powiedziała podczas jednego ze spotkań Małgorzata Walter, dyrektor departamentu środowiska w Urzędzie Marszałkowskim w Toruniu. Rolnicy biorący udział w spotkaniach byli zgodni co do tego, że park hamuje ich rozwój. Podawali liczne przykłady, które były notowane przez przedstawicieli urzędu marszałkowskiego. Nadmieniali ponadto, że wyłączanie niektórych terenów nie rozwiązuje sprawy. Trzeba działać kompleksowo według czytelnego schematu.
– Wszelkiego rodzaju budowle rolnicze nie powinny być objęte zakazem – sugerował Henryk Lemański.
– Państwo nie chcecie tak jak inne gminy wskazywać obszarów, które powinny zostać wyłączone w pierwszej kolejności. Państwo chcecie wyłączenia spod zakazów wszystkich terenów poza rzekami, jeziorami i kompleksami leśnymi. Tak rozumiem państwa sugestię – mówiła na spotkaniu w Sępólnie Małgorzata Walter. – Potrzebujemy trochę czasu na zastanowienie się, co należy zrobić – dodała. Godne odnotowania są słowa Antoniego Pawskiego, dyrektora Kujawsko-Pomorskiego Biura Planowania Przestrzennego i Regionalnego, który stwierdził, że Krajeński Park Krajobrazowy jest zbyt dużym tworem, a jego granice są niewłaściwie wytyczone. – Można powiedzieć, że to sztucznie utworzony park – stwierdził.
Cykl spotkań z rolnikami i przedstawicielami władz samorządowych obejmuje wszystkie gminy znajdujące się w granicach parku. – Takie spotkanie odbyło się również w naszej gminie. Burmistrz zaprosił przedstawicieli urzędu marszałkowskiego. U nas odbyła się wizja terenowa. Odwiedziliśmy miejsca, w których znajdują się oczka wodne, utrudniające inwestowanie. Byliśmy w Wituni, Lubczy, Zakrzewku i Runowie. Nasi goście byli zdziwieni tym, co zobaczyli. Przyrodnik powiedział nam, że wszystkie tereny, które chcemy wyłączyć, trzeba przebadać. To wymaga czasu i pracy. Trzeba przygotować mapki geodezyjne i wskazać konkretne miejsca. Chcemy się z tym uporać do końca lutego. Nie ma innej prawnej możliwości. Mamy świadomość, że jest to poważny problem społeczny – mówi Tomasz Fifielski, kierownik referatu rolnictwa, leśnictwa i dróg w Urzędzie Miejskim w Więcborku. Argumenty, które padały na spotkaniach trafiły do przedstawicieli urzędu marszałkowskiego. Po 10 latach od wprowadzenia feralnych zakazów w końcu coś się zaczęło dziać. Władze województwa zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. Wszystko wskazuje na to, że rozpoczną działania zmierzające do formalnego wyłączenia części terenów spod zakazów obowiązujących w parku. Do tematu będziemy wracać.
***********
Albo zostają, albo wynocha
Bałagan związany z przyszłością siedziby Krajeńskiego Parku Krajobrazowego nie ma końca. Wiceburmistrz Więcborka Iwona Sikorska podpisała z dyrektorem parku umowę dzierżawy pomieszczeń w budynku MGOK-u, ale tylko na trzy miesiące.
– Mamy przygotowane pismo do marszałka w tej sprawie. Chcę wiedzieć, na czym stoimy. Podpisujemy umowę na czas nieokreślony albo 31 marca park zwalnia nam pomieszczenia – mówi burmistrz Paweł Toczko.
To, co się dzieje obecnie w parku, przypomina zabawę w ciciubabkę. Marszałek województwa, który jest zwierzchnikiem dyrektora parku, nie może lub nie chce wybrać nowego dyrektora. Nie może lub nie chce zdecydować, gdzie park ma mieć swoją siedzibę. Władze gminy mówią głośno, że mają już dość tego dziwnego tworu i najlepiej by było, gdyby został zlikwidowany. Nie udała się próba przeniesienia siedziby parku do prywatnej leśniczówki w Szynwałdzie, która miała kosztować podatnika 400 tysięcy złotych. Z końcem ubiegłego roku wygasła umowa na dzierżawę pomieszczeń w MGOK. Owszem, umowa została przedłużona, ale tylko do końca marca. – Dyrektor Król nie chciał dłuższego okresu. Ja już mam tego dosyć. Niech się marszałek wreszcie określi, w jedną albo w drugą stronę. Dom kultury ma naprawdę trudne warunki lokalowe, nasza orkiestra dęta nie ma gdzie się podziać. Chętnie zagospodarujemy pomieszczenia zajęte obecnie przez park. Jest też propozycja ulokowania jego siedziby w baraku na terenie zespołu pałacowo-parkowego w Sypniewie – mówi burmistrz Paweł Toczko.
Przypominamy, że już wcześniej powiat zaproponował, jako siedzibę parku, pomieszczenia Liceum Ogólnokształcącego przy ulicy Pocztowej.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.