„Ks. proboszcz Adam Jan Kątny może pełnić posługę kapłańską bez ograniczeń”
Ksiądz Adam Jan Kątny został proboszczem parafii w Więcborku pod koniec 2005 roku. – Od tamtego czasu minęło 11 lat. To był bardzo piękny okres mojego życia kapłańskiego – mówi odchodzący proboszcz. Przez wszystkie lata bardzo ciężko pracował na rzecz parafian i całej społeczności lokalnej. To on zainicjował remont dachu na kościele parafialnym, wykonanie elewacji, renowację ołtarza głównego, wymianę posadzki, renowację ołtarzy bocznych i wielu innych prac, które pochłonęły około miliona złotych. Księdzu proboszczowi udało się również ocieplić plebanię, wykonać elewację i dokończyć wymianę okien w budynku. – Nie znałem tego kościoła, przychodząc tutaj. Myślę, że większość rzeczy, które sobie założyliśmy, udało się zrobić. Oczywiście, było to możliwe dzięki hojności i ofiarności parafian – mówi ks. proboszcz Adam Kątny, słynący z sugestywnych i pouczających kazań. Jego odważne słowa przez lata trafiały w sedno i były odzwierciedleniem tego, co dzieje się w kraju i na świecie. – Niestety, półtora roku temu pojawiły się u mnie pierwsze objawy choroby. Udałem się do neurologa, który spojrzał na mnie i powiedział, że to jest parkinson, ale dodał, że da się z tym żyć. Następnie udałem się na konsultację medyczną do prof. Marka Harata do Bydgoszczy. Jego opinia, w której jest mowa o tym, że pomimo choroby mogę bez przeszkód pełnić posługę kapłańską bez ograniczeń, trafiła do księdza biskupa – mówi ks. proboszcz. Pomimo korzystnej opinii lekarskiej, w połowie grudnia ks. Adam Kątny został odwołany ze stanowiska. – W połowie grudnia pojawili się u mniej kanclerz kurii i ekonom. Gdy ich zobaczyłem, to wiedziałem, że coś jest nie tak. Przekazali mi dekret o odwołaniu od biskupa. Nie podejrzewam nikogo o złośliwość, ale fakt jest faktem. Jest mi ogromnie żal, chociaż wiem, że każdy z nas musi w pewnym momencie odejść. Nie robi się tego jednak w taki sposób. Żeby mnie ktoś uratował od ostateczności i doprowadził do odwołania tych dekretów i pozostawienia mnie tutaj przynajmniej do czerwca. Skończył się Rok Miłosierdzia i zostałem wystawiony na ciężką próbę. Od 1 stycznia formalnie nie jestem proboszczem. Biskup dał mi możliwość wyboru miejsca zamieszkania: dom księdza seniora w Bydgoszczy, dom naszych sióstr w Więcborku lub coś własnego. Nie ukrywam, że to ostatnie rozwiązanie byłoby dla mnie najkorzystniejsze – mówi ksiądz Adam Kątny, który przez swoich zwierzchników został potraktowany niewłaściwie. Zazwyczaj o ważnych decyzjach personalnych kapłani są informowani z wielomiesięcznym wyprzedzeniem. W tym przypadku odchodzący proboszcz otrzymał zalewie kilkanaście dni na spakowanie swoich rzeczy i przeprowadzkę. Tak nie traktuje się człowieka, który swoje życie poświęcił Bogu i cieszy się bardzo dobrą opinią wśród całej lokalnej społeczności. Parafianie stoją murem za swoim proboszczem, planują napisać pismo i dostarczyć je do kurii biskupiej. Wydaje się jednak, że wszystkie działania są skazane na niepowodzenie, ponieważ hierarchowie kościelni pozostaną nieugięci.
O komentarz poprosiliśmy ks. prałata Henryka Lesnera, dziekana dekanatu sępoleńskiego, który stwierdził, że nic wielkiego się nie wydarzyło, a roszady personalne w kościele są czymś normalnym. Po więcej informacji odesłał nas do rzecznika kurii. Niestety, oba telefony rzecznika milczą, a na wysłanego maila przed zamknięciem bieżącego numeru nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Od 1 stycznia nowym proboszczem parafii w Więcborku jest ks. Adam Andrzejczak, dotychczasowy proboszcz parafii w Radawnicy. Parafianie nie mieli jeszcze okazji go poznać. Powitanie nowego proboszcza zaplanowano na najbliższy piątek przypadający w Święto Trzech Króli. W historii więcborskiej parafii rozpoczyna się właśnie kolejny rozdział. Jego głównym bohaterem będzie nowy proboszcz, który będzie musiał się natrudzić, aby sprostać oczekiwaniom i godnie zastąpić swojego poprzednika.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.