Lider traci pierwsze punkty
LZS Płocicz – LZS Piaseczno 2:3 (1:1)
Bramki: Sławomir Kurzyński 3 Piaseczno, Dawid Kapłaczyński, Marek Betin Płocicz Żk. Józef Rękiewicz Płocicz - Sławomir Kurzyński Piaseczno Sędzia Arkadiusz Gnaś
To nie był mecz dwóch LZS-ów, tylko mecz Płocicz kontra Sławomir Kurzyński. Popularny „Cipa” strzelił trzy prześliczne bramki i zepchnął rywali w dół ligowej tabeli. Był to typowy mecz walki, a gra skupiała się głównie w środkowych rejonach boiska. Prowadzenie dla gospodarzy w 10. min mógł zapewnić Przemek Kalla, ale po jego zagraniu piłka wylądowała na poprzeczce. W 24. min „Cipa” precyzyjnym strzałem z rzutu wolnego po raz pierwszy pokonał Bekera. W 30 minucie było już po jeden. Dawid Kapłaczyński znalazł się z piłką przed bramką gości, poczekał aż Jędrzejewski się położy i spokojnie przeniósł piłkę nad bezradnym bramkarzem Piaseczna. Na kolejną bramkę kibice musieli czekać do 76. min. Obrońcy Płocicza zdrzemnęli się na chwilę, a na 8 metrze znalazł się nieobstawiony Sławek Kurzyński. Napastnik gości przyjął piłkę w powietrzu, obrócił się i wpakował ją do bramki. Po kilku minutach znowu był remis. Marek Betin przelobował Łukasza Krawczyka, który na bramce zastąpił kontuzjowanego Dawida Jędrzejewskiego. Piłkę meczową rozegrał Sławek Kurzyński, który z 16 metra zaordynował gospodarzom efektownego rogala i pozbawił ich punktów. Niestety, piłkarze z Płocicza od dwóch tygodni prezentują słabszą formę, a zwłaszcza brak zaangażowania, który do tej pory był ich najmocniejsza stroną. Jedynie Dawid Chmarzyński i Dawid Kapłaczyński prezentują równą, dobrą formę. Niestety, to zbyt mało, aby wygrywać.
Victoria Orzełek – LZS Lutówko 1:0 (0:0)
Bramka: Marcin Szreder
Żk. Wojciech Steinborn, Marcin Szreder, Dariusz Haliniak (trzecia kartka) Orzełek - Roch Bohaczyk, Patryk Twardy Lutówko Czk. Dariusz Haliniak (za dwie żółte) Orzełek Sędzia Kazimierz Linke
Gospodarze przystąpili do tego spotkania w niemal optymalnym składzie, z Marcinem Szrederem w ataku. Z kolei goście musieli ratować się zmiennikami. Na bramce pojawił się po raz pierwszy Krystian Twardy i trzeba przyznać, że zaliczył udany występ. „Paszczak” który nie grał kilka tygodni, narzekał na brak kondycji i w pierwszej połowie nie był zbyt widoczny. W środku pola szalał za to Wojtek Steinborn, który mijał rywali jak slalomowe tyczki. Niestety, z celnością strzałów było już znacznie gorzej. Piłkarze Victorii starali się strzelać z dystansu, ale piłka najczęściej szybowała wysoko nad poprzeczkę. W 19. min najdogodniejszą okazję zmarnował Mateusz Nowacki, który zamiast strzelać do pustej bramki, podawał piłkę do rozpędzonego Szredera, a ten się z nią minął. W 33. min Krystian Twardy omal nie wrzucił piłki do własnej bramki. Po jego niefortunnym zagraniu futbolówka przetoczyła się po linii bramkowej, ale jej nie przekroczyła. Goście mieli spore kłopoty w środku pola. Ich podania bardzo szybko przejmowali przeciwnicy, a akcje ofensywne były dosyć nieporadne. Prowadzenie dla Lutówka mógł zdobyć Janusz Mrugalski, który z rzutu wolnego posłał prawdziwą bombę w kierunku bramki rywali, ale piłka o centymetry minęła poprzeczkę. W 52. min Dariusz Haliniak zobaczył drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. O dziwo, osłabiona Victoria od tego momentu zaczęła dominować na boisku. Pod bramką gości aż się kotłowało, ale piłka najczęściej grzęzła w nogach obrońców. Kiedy wydawało się, że spotkanie zakończy się podziałem punktów, sprawy w swoje ręce, a właściwie nogi, wziął „Paszczak”. W 87. min w swoim stylu pognał prawą stroną i huknął nie do obrony z ostrego kąta, zapewniając swojej drużynie trzy bardzo ważne punkty. Na tym jednak emocje w Orzełku się nie skończyły. Chwilę później Marcin strzałem z 20 metrów trafił w poprzeczkę. Piłka wróciła do niego bardzo szybko i Marcin skopiował swój strzał sprzed kilkudziesięciu sekund. Niektórzy myśleli, że to telewizyjna powtórka.
HZ Zamarte – Sosenka Sośno 2:2 (1:2)
Bramki: Arkadiusz Szulc, Norbert Bonin Zamarte, Damian Twardy, Arkadiusz Grochowski Sośno Żk. Damian Twardy, Karol Scheffler Sośno - Błażej Odyja Zamarte
Sędzia Stanisław Żekiecki
Do szlagierowego pojedynku doszło w niedzielę w Zamartem, gdzie lider rozgrywek podejmował wicelidera. Naprzeciw siebie stanęli najlepsi strzelcy ligi powiatowej Błażej Odyja i Arkadiusz Grochowski. Obaj byli wiodącymi postaciami w tym spotkaniu. Mecz lepiej rozpoczęli goście. W 11. min precyzyjnym strzałem z rzutu wolnego w samo okienko popisał się Damian Twardy i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Już po minucie gospodarze mogli wyrównać, ale bramkarz gości wybronił w sytuacji sam na sam, a dobitka była niecelna. Liderzy tegorocznych rozgrywek dopięli swego w 22. min spotkania. Arkadiusz Szulc urwał się obrońcom gości i wykorzystał perfekcyjne podanie w tempo od Błażeja Odyi. Pod koniec pierwszej połowy przewagę osiągnęli gospodarze, ale to goście tuż przed przerwa trafili po raz drugi. Kardynalny błąd bramkarza gospodarzy Krzysztofa Mazurkiewicza, który wybił piłkę w nogi swojego obrońcy, wykorzystał Arkadiusz Grochowski. Popularny ,,Grochol” był tam, gdzie być powinien, i skierował piłkę do pustej bramki. Goście, pomimo prowadzenia, wiedzieli, że utrzymanie korzystnego rezultatu będzie bardzo trudne. Gospodarze ruszyli do ataku od pierwszej minuty drugiej połowy. Poczynania zawodników Sosenki ograniczały się do wyprowadzania groźnych kontr. W 63. min gospodarze wykonywali rzut rożny. Piłka spadła pod nogi Norberta Bonina, który z najbliższej odległości wpakował ją do bramki. Pomimo licznych sytuacji z obu stron więcej bramek nie było. Gospodarze mogli zadać decydujący cios w doliczonym czasie gry, ale piłka po strzale jednego z zawodników uderzyła w słupek i wyszła w pole. Świetnie spisujący się Dariusz Ziegert nie miałby żadnych szans na obronę, mógł jedynie odprowadzić piłkę wzrokiem. Dramaturgii temu emocjonującemu widowisku dodaje groźna kontuzja Błażeja Odyi. W ostatniej minucie spotkania snajper gospodarzy w walce o piłkę zderzył się bramkarzem gości. Obaj padli na murawę. Odyja nie był w stanie opuścić placu gry o własnych siłach. Po ostatnim gwizdku arbitra koledzy z drużyny odwieźli go szpitala. Napastnik uskarżał się na bóle kolana. Trudno wyrokować, czy wystąpi w kolejnych meczach. Niedzielny szlagier zakończył się sprawiedliwym podziałem punktów, chociaż bliżej zwycięstwa byli gospodarze.
Orzeł Seydak Dąbrowa – LZS Sitno 8:3 (4:2)
Bramki: Patryk Żukowski 3, Kamil Rudziński 4, Kamil Gbur Dąbrowa, Kamil Pacek 2, Michał Niemczyk SitnoŻk. Kamil Pacek (trzecia kartka), Marcin Poraziński, Sylwester Spichalski (trzecia kartka) Sitno - Kamil Gbur Dąbrowa.Sędzia Arkadiusz Gnaś.
Wynik nie do końca odzwierciedla przebiegu gry. Wprawdzie gospodarze spokojnie radzili sobie z gośćmi, jednak momentami byli w sporych tarapatach. Wszystko za sprawą świetnie dysponowanego „Muchy” - Kamila Packa, który swoje nie lada umiejętności demonstrował co jakiś czas. Zwycięstwo gospodarzy to zasługa, jak zwykle, Kamila Rudzińskiego (4 bramki) i Patryka Żukowskiego (3) bramki) oraz rygorów taktycznych realizowanych pod batutą Stasia Stryszyka. Sitno zagrało mniej zorganizowaną piłkę, a początkowe ataki były zbyt koronkowe. Dopiero po komendzie kapitana: gramy pierwszą piłką, akcje TomDachu zaczęły być niebezpieczne. Nie były one jednak zbyt wielkim zagrożeniem dla świetnie zorganizowanego Orła, niesionego dopingiem nieopuszczających go kibiców.
Fuks II Wielowicz – Fireman Zabartowo/Pęperzyn 0:7 (0:4)
Bramki: Bartosz Gwizdalak 2, Adrian Łabuszewski 2, Marcin Myślicki, Łukasz Maciejewski, Tomasz Haładziak Żk. Jakub Łangowski, Sławomir Szyling, Bartosz Kasztelan, Radosław Fatyga Wielowicz - Paweł Szołdra Zabartowo. Sędzia Marcin Lica.
W pierwszej połowie niedzielnego meczu grała tylko jedna ekipa. Goście, czując się jak u siebie, od samego początku postanowili rozgromić miejscowych. Już w piątej minucie jako pierwszy na listę strzelców wpisał się Marcin Myślicki. Wykorzystując zagranie z rzutu rożnego, otworzył worek z bramkami. Fuks po stracie bramki postawił na obronę. Przez dwadzieścia minut nie pozwolił przyjezdnym na zwiększenie stanu posiadania. Po odgwizdaniu zagrania ręką w obrębie pola karnego gospodarzy sędzia Marcin Lica podyktował rzut karny. Łukasz Maciejewski brawurowo wykorzystał jedenastkę. Na zakończenie pierwszej połowy Bartosz Gwizdalak dołożył do worka jeszcze dwa trafienia.
Po przerwie znów po pięciu minutach Fuks stracił piątą bramkę. Jej autorem był Adrian Łabuszewski, który w krótkim odstępie czasu zaliczył jeszcze jedno trafienie. Tego dnia przez ostatnie dwadzieścia minut Fuks kilkakrotnie atakował bramkę Zabartowa. Bartek Kasztelan i Krystian Budnik mogli dołożyć kilka celnych strzałów, lecz za każdym razem arbiter odgwizdywał spalonego. Swój dzień miał także Łukasz Maciejewski który był dosłownie wszędzie. Szybkość i siła strzałów to jego atuty. Jego poczynania często niwelował młody ale bardzo zdolny bramkarz Fuksa Bartek Mordzak. Dwanaście minut przed końcem spotkania Tomasz Haładziuk ustalił wynik meczu. Na zakończenie po faulu w polu karnym gości sędzia Lica nie odgwizdał jedenastki. Faul na Kasztelanie okazał się bez znaczenia i zamiast rzutu karnego arbiter odgwizdał rzut wolny. Wśród kibiców i piłkarzy zawrzało. Decyzja sędziego okazała się ostateczna i nie podlegała dyskusji. Całe spotkanie zakończyło się siedmiobramkowym zwycięstwem Firemana.
KS Kawle – Obrol Obkas 4:5 (2:3)
Bramki: Damian Zawidzki, Jacek Kołtonowski, Dawid Wierzchucki, Sebastian Bosiacki, Tomasz Narloch Obkas, Emilian Wilczek 2, Jacek Goldyszewicz, Paweł Piotrowski Kawle Żk. Maciej Herman Obkas Sędzia Wiesław Jarząb.
Bardzo dobry mecz oglądali licznie zgromadzeni kibice obu drużyn i... dwaj policjanci – tak na wszelki wypadek. Do wysokiego poziomu gry Obkasu dostroili się piłkarze z Kawli. Problemem był jedynie naprędce wymyślony bramkarz. To dzięki jego słabej postawie goście cieszyli się ze zwycięstwa. Zarówno do przerwy, jak i w drugiej połowie, o jedną bramkę lepsi byli rywale z Obkasu. W końcówce meczu miejscowi przeprowadzili prawdziwy szturm na dość zaczarowaną bramkę gości. Do wyrównania i ewentualnego zwycięstwa zabrakło czasu.
Gdyby nie trzy gole zaprzepaszczone przez golkipera, Kawle wygrałyby mecz pewnie. Obu drużynom należą się słowa uznania za emocje, których nie brakowało do ostatniego gwizdka sędziego Jarząba. Na takie widowisko warto odłożyć, nie przekładając, niedzielne nabożeństwo.
Najlepsi strzelcy
14 bramek Patryk Żukowski Dąbrowa,
12 bramek Kamil Rudziński Dąbrowa, Arkadiusz Grochowski Sośno, Sławomir Kurzyński Piaseczno,
11 bramek Błażej Odyja Zamarte,
9 bramek Mateusz Twardy Lutówko, Dawid Wierzchucki Obkas
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.