Mącenie wody
– To są tereny, które kiedyś wydarto rzece i teraz rzeka się o nie upomina – mówi Wojciech Skwierawski, kierownik biura.
Obecny na zebraniu burmistrz Paweł Toczko dosyć ostro zaatakował pracowników nakielskiego biura, odpowiedzialnych za utrzymanie rzeki.
– W ubiegłym roku poczyniliśmy pewne uzgodnienia dotyczące kluczy do zastawki na Jeziorze Więcborskim. Jak to obecnie wygląda i kto ma te klucze? Spotkaliśmy się z rolnikami w Puszczy i ręce opadają. Problem nie zniknął, a narasta. Przepłynąłem całą rzekę, aż do Rościmina i wiem, gdzie leży przyczyna. Panowie, często tłumaczycie się, że łąki nad Orlą to teren zalewowy. Zgodnie z definicją takie tereny służą do spowolnienia fali powodziowej. Tutaj nie występuje fala powodziowa, tylko zator w dole rzeki. Minęło tyle miesięcy, a ja nie widzę poprawy – mówił burmistrz Paweł Toczko.
– Na dziś kluczami dysponuje spółka wodna, ale tama jest całkowicie otwarta. Nie możemy piętrzyć wody na Jeziorze Więcborskim, ponieważ nie mamy jeszcze pozwolenia wodno-prawnego od starosty. To są tereny zalewowe. Byłem dziś w Puszczy i są to zalania normalne o tej porze roku. Na taką ilość wody nie ma wpływu. Po prostu wody jest więcej niż mieści koryto. Są to tereny, które kiedyś wydarto rzece i teraz rzeka się o nie upomina. Jest nowa instrukcja gospodarowania wodą na tym obszarze i zastawkę chcemy przekazać gminie, oczywiście jeśli ona zechce ją przejąć. Mam na głowie trzy powiaty i tylko trzech ludzi do dyspozycji – przekonywał delegatów Wojciech Skwierawski.
– Od dwóch lat nie zebrałem siana z łąk wzdłuż Orli – skarżył się Jacek Nowak, gospodarujący w Roztokach.
Problem zalewania łąk pojawił się też po drugiej stronie Jeziora Więcborskiego, w górnej części rzeki. Zalewane są Łąki Mazurskie w Wielowiczu, Roztoki i Suchorączek. Kierownik gminnej spółki wodnej, Adam Zawieja, przyczyn upatruje w zakończonej niedawno inwestycji na Rowie Kawelskim, który jest dopływem Orli.
– Odbudowano górny odcinek rzeki i Rów Kawelski, ale dalej nie ma już odpływu. Szybka i duża woda zalewa nam Suchorączek. Uważam, że w pierwszej kolejności należałoby odbudować Orlę na dolnym odcinku, od Suchorączka aż do Mroczy – mówił Adam Zawieja.
Od kilku lat inżynierowie melioranci łamią sobie głowy, dlaczego Orla jest kapryśna, i nie mogą nic wymyślić. Starzy rolnicy mówią, że wszystko było w porządku dopóty, dopóki w rzekę nie zaczął ingerować człowiek.
– Od tego roku Orla będzie konserwowana dwukrotnie, na przełomie maja i czerwca oraz na przełomie sierpnia i września – obiecywał kierownik Skierawski.
Rolnicy pod dowództwem przewodniczącego komisji rolnictwa Stanisława Piłki sami chcą poszukać przyczyn zalewania obszarów rolnych na terenie gminy Więcbork. Można się domyślać, że znajdą tę przyczynę.
Zygmunt Głąb, delegat z Wymysłowa, zwrócił uwagę, że rolnicy z jego terenu mają problem z graniczną rzeką Łobzonką, którą zarządza marszałek województwa wielkopolskiego, do spółki z... bobrami. Niestety, Łobzonka jest chroniona programem „Natura 2000” i ekolodzy nie pozwalają tam na żadne działania człowieka. Delegaci zobowiązali zarząd do zorganizowania spotkania w tej sprawie z odpowiednimi służbami województwa wielkopolskiego.
Składka razy cztery
Głównym celem zgromadzenia delegatów GSW było rozliczenie 5-osobowego zarządu, którym kieruje przewodniczący Piotr Plutka, z działalności w 2012 roku na obszarze 3.760 hektarów zmeliorowanych gruntów. Jako dobrowolne zrzeszenie rolników działa w oparciu o składki członkowskie. Tych składek zebrano w ubiegłym roku zaledwie 102.249 złotych. Za takie pieniądze niewiele można zrobić. Mimo to, spółka wykonała prace o łącznej wartości 337.655 złotych i osiągnęła całkowity przychód w wysokości 483.394 złotych. Jest to możliwe dzięki pozyskanym dotacjom z róż-nych źródeł oraz pracom wykonywanym na rzecz innych podmiotów, między innymi gminy Więcbork.
– Mimo wszystko mieliśmy kłopoty z utrzymaniem płynności finansowej. Dlatego w maju zaciągnęliśmy 60.000 złotych kredytu na bieżącą działalność. Kredyt oznacza dodatkowe koszty. Spłacamy też kredyt zaciągnięty w 2008 roku na zakup koparkoładowarki. Do spłaty zostało jeszcze 15.000 złotych. W sierpniu zapłacimy ostatnią ratę – mówił Adam Zawieja.
W ocenie delegatów i gości takie pomnożenie skromnych członkowskich składek zasługuje wyłącznie na pochwałę. Trudno się dziwić, że delegaci jednogłośnie udzielili zarządowi absolutorium.
Straszą rejestrem długów
Odwiecznym problemem wszystkich spółek wodnych jest słaba ściągalność składek. W gminie Więcbork zaległości rolników z tego tytułu wynoszą łącznie 58.148 złotych. Są to niezapłacone składki w 2012 roku i zaległości z lat poprzednich. – Gdybym miał te pieniądze, zniknęłyby nasze kłopoty – mówi kierownik Zawieja.
Zarząd stosuje różne środki, aby poprawić ściągalność składek. Dociera do rolników prośbą i groźbą. Wysyła się setki upomnień, a w ostateczności przekazuje sprawę firmie windykacyjnej. Spółka nie ma pieniędzy na utrzymanie urządzeń melioracyjnych, a rolnicy nie chcą płacić składek, twierdząc, że spółka nic nie robi. To taki odwieczny paradoks.
Zarząd GSW rozważa nawiązanie współpracy z Krajowym Rejestrem Długów. Dla wielu dłużników może to być bardziej dotkliwy problem niż im się wydaje. Zgodnie z prawem dłużnicy notowani w Krajowym Rejestrze Długów mają utrudniony dostęp do usług finansowych (kredyty, leasing, sprzedaż ratalna), telekomunikacyjnych i multimedialnych (telefon w abonamencie, dostęp do Internetu, telewizja satelitarna).
Delegaci upoważnili zarząd do wstrzymania się z wpisaniem dłużników do KRD w terminie do 30 maja. W tym czasie każdy z nich ma otrzymać ostatnie upomnienie z ostrzeżeniem o możliwości wpisu do KRD. Podjęto również decyzję o naliczaniu odsetek od niezapłaconych składek, czego dotąd nie robiono.
– Jeśli ja nie zapłacę podatku czy jakiejkolwiek należności, to natychmiast nalicza się karne odsetki – argumentował przewodniczący Piotr Plutka.
Zjazd ustalił wysokość składki członkowskiej obowiązującej w roku bieżącym na 36 złotych od zmeliorowanego hektara gruntu. Jest to składka wyższa od ubiegłorocznej o złotówkę.
I że cię spółka wodna nie opuści aż do śmierci
Delegaci podjęli również uchwałę odmawiającą zgody na wystąpienie ze spółki rolnika z Klarynowa. Taki wniosek wpłynął do zarządu, ale władne do podjęcia decyzji, zgodnie ze statutem, jest walne zebranie delegatów.
Wnioskodawca członkostwo w spółce nabył wraz z gospodarstwem. Prawo mówi, że jeśli rolnik nabywa czy dziedziczy gospodarstwo, a poprzedni właściciel należał do spółki wodnej, to członkostwo przechodzi automatycznie na nowego właściciela. Rolnik z Klarynowa niezadowolony z pracy spółki chce się z niej wypisać. W swoim wniosku powołał się na postanowienie Sądu Najwyższego w podobnej sprawie. Rolnik prawdopodobnie nie przeczytał sentencji tego postanowienia, które w istocie jest dla niego niekorzystne. Delegaci uznali, że urządzenia melioracyjne, znajdujące się na gruntach rolnika, są ważne dla funkcjonowania całego systemu melioracyjnego w okolicy Klarynowa. Gdyby rolnik został wykreślony z grona członków spółki, to i tak otrzymywałby nakazy konserwacji urządzeń melioracyjnych, wystawione przez starostę i musiałby partycypować w kosztach konserwacji tych urządzeń.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.