Obrol Obkas jak zeszłoroczny Fuks
LZS Płocicz – Firemen Zabartowo/Pęperzyn 3:1 (1:1)
Bramki: Adam Napierski 2, Arkadiusz Stępień Płocicz. Daniel Mańczuk Zabartowo. Żk. Bartłomiej Warmke, Grzegorz Błoch Płocicz. Daniel Mańczuk, Patryk Borowicz Zabartowo.Sędzia Mirosław Tyda.
Przeciętny mecz wicelidera z dołującymi wyraźnie strażakami z Zabartowa i Pęperzyna. Honor gospodarzy uratował znajdujący się w doskonałej formie strzeleckiej Adaś Napierski. Ozdobą meczu był jednak gol Arkadiusza Stępnia, który trafił do bramki przeciwnika z 40 metrów.
Gospodarze prowadzenie zdobyli już w 12. min po strzale głową najniższego na polu karnym Adama Napierskiego. Pięć minut później z wyrównującego gola cieszyli się goście. Bartosz Gwizdalak idealnie wyłożył piłkę do nadbiegającego Daniela Mańczuka, a ten tylko przyłożył nogę i było 1:1. Chwilę później przyjezdnych uratowała interwencja Półgęska, który wygrał pojedynek sam na sam z „Frycem” . Gospodarze w tej części gry stawiali na szybki atak z wykorzystaniem swoich zwrotnych napastników. Atak pozycyjny lepiej wychodził gościom. Niestety, zawodnicy obu drużyn tego dnia nie grzeszyli skutecznością.
Po przerwie Firemeni żwawiej ruszyli do ataku. Najlepszą okazję zmarnował Gwizdalak, którego strzał obronił Beker. W odpowiedzi Fridehl w idealnej sytuacji przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Wkurzony nieporadnością swoich kolegów „Ecik” huknął jak z armaty, stojąc w okręgu wyznaczającym środkową strefę boiska. Piłka minęła kilkunastu zawodników i wpadła do bramki. Goście uparcie dążyli do wyrównania, ale odbijali się od Józka Rękiewicza jak od ściany. W 80. min trafili na błyskawiczną kontrę Napierskiego, który strzałem w długi róg ustalił wynik spotkania.
Zobacz zdjęcia
Fuks II Wielowicz – KS Kawle 1:5 (1:2)
Bramki: Emilian Wilczek 3, Damian Janke 2 Kawle. Maciej Szulc Wielowicz. Żk. Kamil Nowaczyk (czwarta kartka) Kawle. Sędzia Kazimierz Linke.
Na boisku w Rogalinie zobaczyliśmy mecz bez historii i do jednej bramki. Goście chcieli wygrać jak najmniejszym nakładem sił, ale początkowo trafili na silny opór gospodarzy. Prowadzenie dla Kawli w 10. min uzyskał Damian Janke. Kiedy wydawało się, że to początek strzeleckich popisów w wykonaniu gości po składnej akcji Fuksa, wyrównującą bramkę strzelił Maciej Szulc wykorzystując gapiostwo obrońców z Kawli. Przyjezdni w tej fazie meczu mieli spore problemy z pokonaniem dobrze dysponowanego Krzysztofa Budnika. Pierwsza połowa mogła się zakończyć niespodziewanym remisem, ale w 35. min obrońcy z Wielowicza, widząc dwóch zawodników leżących na murawie, stanęli w oczekiwaniu na gwizdek sędziego. Ten jednak kazał grać dalej i ponownie Janke strzelał praktycznie do pustej bramki. W przerwie goście uświadomili sobie, że wysoka wygrana może ich wywindować nawet o pięć pozycji w górę tabeli, więc ostro zabrali się do roboty. Ich przewaga ani przez moment nie podlegała dyskusji. Piłkarze Kawli urządzili sobie konkurs na najładniejszą bramkę. Janke strzelał z woleja, trafił w słupek. Kapitalną przewrotką popisał się Wilczek, trafił w poprzeczkę. Janusz Wrażeń huknął z półobrotu, trafił wprost w bramkarza. Sprawy w swoje ręce wziął w końcu Emilian Wilczek i strzelił trzy gole z rzędu. Wygrana gości jak najbardziej zasłużona.
Zobacz zdjęcia
Mastel Lutowo – MTK Orzeł Dąbrowa 3:5 (2:3)
Bramki: Kamil Rudziński 3, Kamil Gbur, Patryk Theuss Dąbrowa. Marek Dankowski 2, Krystian Rychter Lutowo. Żk. Kamil Gbur Dąbrowa. Sędzia Henryk Wirkus.
Wynik tego meczu najbardziej zaskoczył samych sprawców, którzy w kilka samochodów przyjechali z Dąbrowy.
W zasadzie sygnały o bezsilności miejscowych dało się zanotować w pierwszej połowie. Wprawdzie już w 8. min Marek Dankowski w swoim stylu, po dynamicznej akcji z lewej strony wjechał w pole karne i otworzył wynik spotkania, jednak nie zmusił tym Orła do respektu. Przeciwnie, piłkarze z Dąbrowy, zwłaszcza młodzieżowa „bojówka” z Kamilem Rudzińskim na czele, co chwila wprawiali w poważne zakłopotanie szyki obronne Mastela. Spory wpływ na losy spotkania miała sytuacja z 14. min, kiedy to Marek Dankowski będąc sam na sam z Adrianem Grockim wyraźnie chybił. Także ostre strzelanie na bramkę Orła w 17. min nie zakończyło się wyższym prowadzeniem. W odpowiedzi Kamil Rudziński minutę później doprowadził do remisu po przejęciu piłki z rzutu rożnego i pokonaniu wijącego się jak w ukropie bramkarza Mastela. W 28. min także Kamil, tyle że Gbur, bez najmniejszych kłopotów, w pełnym biegu zaskoczył bezradnego Grzegorza Szydła. Ta bramka rozsierdziła gospodarzy. W ciągu dwudziestu minut starali się konstruować kilka akcji, jednak skutecznie rozbijanych przez obronę Dąbrowy. Dopiero w 43. min dobrze grający w tym meczu Krystian Rychter pięknym strzałem w okienko doprowadził do krótkotrwałego remisu. W 44. min Kamil Rudziński ponownie pokazał, że rośnie na wielkiego piłkarza i ustalił wynik do przerwy.
Druga połowa bez pierwszych 10 min, to już niemal wyłączna dominacja gości. Chłopaki z paki Stryszyka grali jak z nut. W 51. i 52. min przepiękne strzały Łukasza Stryszyka minimalnie mijały cel. Ostatnim akordem gospodarzy był gol Marka Dankowskiego w 62. min, kiedy to po totalnym młynie pokonał Grockiego. W 75. min niezmordowany Kamil Rudziński jeszcze raz wyrósł spod ziemi i kapitalną główką strzelił swoją trzecią bramkę. Wynik ustalił Boguś Theus, który niemal zawsze wprowadzany do gry w końcówce meczu, stara się mieć dużo powiedzenia. Przed wyższą przegraną lutowian uchroniła świetna postawa w drugiej połowie bramkarza Grzegorza Szydła, sporo niecelnych strzałów gości oraz mnożące się pozycje spalone. Jeden „Ciapek” i czujący rytm gry Rychter meczu nie są w stanie wygrać.
Zobacz zdjęcia
Victoria Orzełek – Tom Dach Sitno 4:1 (1:1)
Bramki: Marcin Szreder 2, Piotr Myszkowski, Krzysztof Suma Orzełek. Andrzej Hippler Sitno. Żk. Tomasz Czapiewski Orzełek. Konrad Śniegowski, Sylwester Spichalski (czwarta kartka) Sitno. Sędzia Stanisław Żekiecki.
Grająca w tym roku bez żadnych kompleksów drużyna z Sitna przyjechała do Orzełka z zamiarem wywiezienia 3 punktów. W pierwszej odsłonie założony plan udało się realizować. Wynik spotkania otworzył Andrzej Hippler, który przedłużył głową piłkę bitą z rzutu wolnego w pole karne i pokonał bramkarza gospodarzy. Gości nie zadowalało jednobramkowe prowadzenie. Na bramkę Orzełka sunął atak za atakiem ale napastnikom gości brakowało precyzji i zimnej krwi. Zapędy przyjezdnych ostudził Marcin Szreder. ,,Paszczak” uderzył silnie zza pola karnego. Kozłująca piłka zmyliła bramkarza i wpadła do siatki gości. Był to pierwszy celny strzał miejscowych oddany na bramkę przeciwników. Goście uświadomili sobie, że najlepszego snajpera gospodarzy nie można pozostawić bez krycia. Pierwsza połowa zakończyła się remisem. Drugą lepiej zaczęli gospodarze. Ładną bramkę zdobył Piotr Myszkowski, który wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. W szeregi gości wdarła się nerwowość. Schowany Marcin Szreder ponownie dał o sobie znać. W 65. min wykończył składną akcję całej drużyny kierując piłkę do pustej bramki. Jako ostatni na listę strzelców wpisał się Krzysztof Suma. Walczący na całej długości i szerokości boiska zawodnik gospodarzy dobił strzał jednego ze swoich kolegów i ustalił wynik spotkania. Pierwsza połowa była wyrównana, ale w drugiej odsłonie w piłkę grali tylko gospodarze. Pod koniec spotkania goście dążyli do zdobycia kontaktowej bramki, ale dobrze spisywał się Łukasz Czapiewski stojący między słupkami drużyny z Orzełka. Kilka minut przed końcem meczu serca kibiców gospodarzy zabiły mocniej. W polu karnym doszło do groźnego starcia Szredera z bramkarzem gości. Po kilkunastu sekundach obaj zawodnicy wstali o własnych siłach z płyty boiska i kontynuowali grę. W tym meczu każdy wynik był możliwy, ale nikt nie spodziewał się aż tak wysokiego zwycięstwa gospodarzy.
Zobacz zdjęcia
Bramki: Damian Zawidzki 3, Kacper Szmytkowski, Damian Kiedrowicz Obkas. Rafał Landowski Zamarte. Sędzia Stanisław Żekiecki.
Niedzielny mecz rozegrany na boisku w Moszczenicy toczył się w szybkim tempie. Pierwsze minuty nie zwiastowały dotkliwej klęski gospodarzy. W 15. min najprzytomniej w polu karnym Obrolu zachował się Rafał Landowski, który silnym strzałem pokonał bramkarza gości i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Zawodnicy Obrolu natychmiast podkręcili tempo i ruszyli do odrabiania strat. Wyrównującego gola strzelił Damian Kiedrowicz, który popisał się pięknym strzałem z woleja zza linii pola karnego. Drugiego gola dla gościł zdobył Kacper Szmytkowski. Zawodnik gości pokonał bramkarza gospodarzy precyzyjnym strzałem po ziemi w długi róg bramki. Gola do szatni strzelił Damian Zawidzki. Bohater niedzielnego meczu bezlitośnie wykorzystał nieporozumienie pomiędzy obrońcą i bramkarzem gospodarzy i z najbliższej odległości skierował piłkę do pustej bramki. Po przerwie gospodarze ruszyli do ataku. Kilkakrotnie groźnie strzelali na bramkę gości, ale bezbłędnie bronił Krystian Kowalski. Popularny ,,Szczurek” parę razy uratował swój zespół przed startą bramki. Goście kontrolowali przebieg meczu. Damian Zawidzki jeszcze dwukrotnie znalazł lukę w szeregach obronnych gospodarzy i podwyższył wynik meczu. Obrol wygrał na trudnym terenie zasłużenie i potwierdził, że jest głównym faworytem do zwycięstwa w rozgrywkach piłkarskiej ligi powiatowej. Nawet jeśli do siatki rywali nie trafia Dawid Wierzchucki, to inni zwodnicy biorą na siebie ciężar gry. Tym razem katem gospodarzy okazał się Zawidzki. Jego celownik był ustawiony najlepiej.
Kilka słów należy poświęcić kibicom gospodarzy, którzy zachowywali się skandalicznie. W zasadzie nie kibicom, tylko grupce gówniarzy wyzywających arbitra i zawodników gości. Szkoda, że nikt z kierownictwa drużyny gospodarzy nie odważył się zwrócić uwagi bandzie idiotów psujących dobre widowisko. Zachowanie podchmielonej młodzieży psuje obraz ligi i kibiców poszczególnych drużyn.
Zobacz zdjęcia
Sosenka Sośno – LZS Lutówko 4:0 (2:0)
Bramki: Ariel Stremlau 3, Damian Zywert Sośno. Żk. Paweł Betin Lutówko. Czk. Patryk Twardy Lutówko (jeden mecz dyskwalifikacji). Sędzia Wiesław Jarząb.
Już w piętnastej minucie meczu Ariel Stremlau otworzył worek z bramkami. W jego ślady trzy minuty później wespół w zespół z 16. m piękną bramkę zdobył Damian Zywert. Do samego końca drugiej połowy Lutówko raz po raz wdzierało się w okolice pola karnego. Brak „żądła” nie pozwolił im zdobyć bramki. Mimo ogromnych chęci i wielu podbramkowych akcji duet Stremlau - Zywert nie zmienił wyniku. Po przerwie beniaminek nie szczędził sił i mimo zmęczenia, chciał zmienić wynik. Nieprzepisowe zagranie ręką w obrębie pola karnego Lutówka zakończyło się odgwizdaniem jedenastki. Do strzału stanął Ariel Stremlau. Dobrze się do niego ustawił, jednak piłka nie wpadła do bramki, ale uderzyła w słupek. Trzecia bramka była na wyciągnięcie ręki, lecz tym razem Sosenka obeszła się smakiem. Dziesięć minut później Maciej Scheffler precyzyjnym dośrodkowaniem podał futbolówkę do Ariela Stremalua. Ten wiedział już jak zamienić ją na gola. Mimo ambitnych obrońców, Lutówko nie zdołało uchronić się od straty kolejnej bramki. Na zakończenie piłka wyrzucona z autu wpadła w okolice pola karnego przyjezdnych, a odbita przez obrońcę gości poszybowała bardzo wysoko. Bramkarz Adam Ciesielski chciał ją przechwycić. Skierowany twarzą do bramki nie zdołał jej złapać. Futbolówka, spadając na ziemię upadła na nogę Ariela, i wpadła do bramki. Takim sposobem czołowy napastnik miejscowych zaliczył hattricka. Lutówko walczyło do samego końca, jednak w dalszym ciągu brak w tej drużynie „żądła”.
Zobacz zdjęcia
Time Lubcza – Zryw Real Radzim 3:0 wo.
Drużyna gości nie stawiła się na zawody.
Sędzia Kazimierz Linke.
Najlepsi strzelcy
14 bramek Dawid Wierzchucki Obkas.
11 bramek Marcin Szreder Orzełek.
10 bramek Adam Napierski Płocicz.
9 bramek Ariel Stremlau Sośno.
8 bramek Kamil Rudziński Dąbrowa. Arkadiusz Fridehl Płocicz.
7 bramek Bartosz Gwizdalak Zabartowo.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.