Przestępstwem jest niedopełnienie obowiązków przez pana dyrektora
Najważniejszym punktem w porządku obrad była informacja dyrektora Biura Obsługi Oświaty Samorządowej dotycząca realizacji zaleceń wynikających z przeprowadzonego audytu. Okazało się, że realizacja zaleceń pokontrolnych była tematem pobocznym. Przed sesją radni otrzymali jakieś kartki i miało im to wystarczyć. Dyrektor BOOS-u był zdziwiony, gdy ktoś ośmielił się zadać mu konkretne pytanie. Jako pierwszy w oświatowej dyskusji przeradzającej się we wzajemne oskarżenia głos zabrał Marek Libera. – Chciałbym się dowiedzieć dokładnie, jaka jest skala wyrządzonej szkody na rzecz funduszu świadczeń socjalnych. Chciałbym mieć taką informację, a jest to informacja jawna. O jaką kwotę zakładowy fundusz świadczeń socjalnych został pomniejszony przez kilka ostatnich lat, dokładnie przez ostatnie 10 lat? Ustawa i przepisy prawa mówią o 10 letnim okresie przedawnienia roszczeń. Wiadomo, że ginęły pieniądze. Chciałbym się dowiedzieć z jakich kont. Przeraża mnie, to co się dzieje, ponieważ z jednej strony, gmina biedna, a z drugiej strony ginie 700 tys. zł. Mamy do czynienia z doniesieniem do prokuratury o popełnieniu przestępstwa, a ja się pytam, gdzie są przepisy ustawy o rachunkowości i finansach publicznych. Przestępstwem jest niedopełnienie obowiązków przez pana dyrektora. Nie będę szukał winnych. Chcę tylko przypomnieć, że jest tutaj kolega Marek Witkowski. W przeszłości wskazywaliśmy problemy związane z finansami oświaty. Musimy powiedzieć o tym, że rada tej gminy przyjmowała wykonania budżetu w latach poprzednich, wtedy, kiedy ginęły pieniądze. Również ta rada przyklepywała to, co się działo. Niestety, zabrakło dobrego systemu kontroli – powiedział przewodniczący Komisji Międzyzakładowej WZZ Solidarność Oświata. Wypowiedź Libery zmobilizowała do reakcji dyrektora BOOS-u.
– Pod koniec maja zgłosiłem burmistrzowi gotowość odejścia. Nie została przyjęta, bo sytuacja w tym okresie była złożona za bardzo, aby karać i winić za wszystko jednego człowieka. Przyczyny, dla których burmistrz nie przyjął rezygnacji, podzieliłem sobie na dwie grupy: techniczne i merytoryczne. Sygnał o nieprawidłowościach w BOOS-ie wyszedł z biura. Przeprowadzony audyt nie wykrył nadużyć, audyt je tylko potwierdził. Oczywiście audyt ujawnił, że cała księgowość od lat funkcjonowała w dosyć zdeformowanej formie. Pani Szwemin zaczęła przywłaszczać środki na długo przede mną. W 2004 roku przywłaszczyła 40 tys. zł, w 2005 roku kolejne 40 tys. zł, w 2006 roku kolejne 40 tys. zł, w 2007 roku przeszło 60 tys. zł. Robiła to jako referent mając nad sobą głównego księgowego, dyrektora i skarbnika. Od głównego dysponenta środków nigdy nie było sygnałów, że coś się nie bilansuje i że coś nie gra. Moja wiedza, jeśli chodzi o księgowość jest ograniczona. Zwolnienie mnie w tamtym okresie jeszcze bardziej rozregulowałoby oświatę. Przypomnę, że brakowało księgowego, a burmistrz miał wobec pracowników oświaty szereg zobowiązań. Cały czas mówimy o możliwych przyczynach decyzji burmistrza. Przez ostatnie pięć lat udowodniłem, że jestem odpowiedzialnym, skutecznym i kreatywnym pracownikiem. Proszę sobie przypomnieć, jak pięć lat temu wyglądały szkoły, a jak wyglądają dziś. Mam w tym swój udział – bronił się Waldemar Kuczerepa. Niestety, w sprawie ewentualnego zwolnienia nie mógł się wypowiedzieć burmistrz, który z przyczyn osobistych nie brał udziału w sesji. Dyrektor BOOS-u w czwartek nie potrafił zapanować nad emocjami. Bezpodstawnymi oskarżeniami obrzucił radnych i naszą redakcję. – Odniosę się do ataków na moją osobę w ,,Wiadomościach Krajeńskich”. Nie wiem, czy mają one podłoże osobiste, czy wynikają z niechęci, a może jeden z redaktorów był w szkole poniewierany. Cały czas mamy do czynienia z przedstawianiem zniekształconego obrazu oświaty. Nie można mówić, że wyniki nauczania są słabe, ponieważ z roku na rok są coraz lepsze. Niedobór finansowy jest efektem bezprecedensowej ingerencji radnych, z panem przewodniczącym na czele, w budżety szkół.
W efekcie ingerencji radnych już w listopadzie w niektórych placówkach może zabraknąć środków na wynagrodzenia. Na komisji oświaty pan przewodniczący przeszedł do kontrataku i obwinił mnie za niewłaściwe naliczenie subwencji oświatowej. Chcę powiedzieć państwu, że nie mam nic wspólnego z naliczaniem subwencji oświatowej. To leży w gestii dyrektorów szkół. Ja nie odpowiadam za dochody gminy. Co miał dyrektor oświaty do powiedzenia, gdy wy, panowie, zdejmowaliście z budżetu oświaty najpierw 260, a potem 364 tys. zł? Słyszę o planach likwidacji BOOS-u. To będzie kosztowało około 100 tys. zł. Stać nas na to? Bezpardonowy, chamski i niczym nieuzasadniony atak dyrektora BOOS-u spotkał się z żywą reakcją przewodniczącego rady miejskiej. – Mówi pan, że nie ma pan wpływu na naliczanie subwencji, a jaki ma pan wpływ na wyniki nauczania? Zalecenia zawarte w sprawozdaniu z audytu mówią, że miał pan bałagan, jeśli chodzi o organizację pracy całego biura, że miał pan nieprawidłowości w zakresie podziału czynności. Burmistrz poprosił pana o zaoszczędzenie w ciągu roku 30 tys. zł. Pan powiedział, że to niemożliwe. Pana księgowa była od pana sprytniejsza, ponieważ potrafiła zaoszczędzić rocznie 130 tys. zł. Odniósł się pan do naszych zakusów likwidacji BOOS-u przecież 7 lat temu pan był głównym przeciwnikiem BOOS-u. Powiedział pan, że BOOS hamuje rozwój oświaty. Zmienił pan zdanie, gdy został pan dyrektorem. Powiedział pan wtedy, że filozofia jest bardzo dobra, tylko wykonawstwo jest złe. Pieniędzy, które zginęły gmina na pewno nie odzyska. Pana cud organizacyjny polegał na tym, że pozbył się pan 5 ludzi z ekipy budowlanej, a koszty funkcjonowania BOOS-u wzrosły – powiedział Józef Kujawiak. – Jeżeli my słyszymy od pana burmistrza, że w BOOS-ie jednoosobowo podpisuje się przelewy, to coś jest nie tak. To jest niezgodne z prawem i przepisami. Każdy pracownik ma pewien zakres odpowiedzialności. Szczególnym zakresem odpowiedzialności jest obarczony dyrektor placówki. Chwała panu za to, że zgłosił pan te nieprawidłowości, ale niech pan nie ma do nas żalu, że chcemy posiąść szczegółową wiedzę na ten temat – dodała radna Grażyna Witczak. – Chciałbym w końcu mieć możliwość zapoznania się z protokołem z audytu. Chciałbym, żeby wszyscy radni mieli obraz tego, co działo się w BOOS-ie – powiedział radny Waldemar Kuszewski, który od wielu miesięcy domaga się ujawnienia prawdy. Partyjni koledzy w osobach dyrektora BOOS-u i burmistrza Więcborka skutecznie mu to uniemożliwiają. To oznacza, że mają coś do ukrycia i zamiatają przekręty pod dywan. Na koniec głos w dyskusji zabrał Marek Witkowski. Najpierw radny Sejmiku Województwa Kujawsko-Pomorskiego oznajmił, że dyrektor jest kumplem burmistrza. – Z zażenowaniem patrzę na naszą gminę. Od wpadki do wpadki. Nie czytamy o zarządzaniu ryzykiem. Urzędnik nie może powiedzieć, że coś nie leży w jego kompetencjach. Na konkursie na dyrektora BOOS-u zadałem panu jedno pytanie: Gdzie pan zadzwoni, żeby zapytać o naliczoną subwencję? Pan mi powiedział, że do tej pory się pan tym nie interesował. Jako mieszkaniec tej gminy żądam poprawy.
W gminie jest potrzeba wdrożenia nowych procedur zarządzania. Pani Szwemin jest ofiarą, została zostawiona sama z pieniędzmi – powiedział Marek Witkowski.
Po wyczerpaniu punktu obrad dotyczącego audytu w BOOS-ie dyrektor jednostki ulotnił się z sali obrad. Zrobił to z premedytacją. Uciekł, pomimo tego że wiedział, iż w następnym punkcie radni będą się zastanawiać nad przyszłością Biura Obsługi Oświaty Samorządowej. Wniosek komisji oświaty w sprawie likwidacji lub reorganizacji Biura Obsługi Oświaty Samorządowej poparła większość radnych. Co to za dyrektor, który opuszcza salę, gdy ważą się losy jednostki, którą zarządza? Co to za dyrektor, który nie pojawia się na sesji, gdy głównym punktem obrad jest sprawozdania z przeprowadzonego audytu? Co to za burmistrz, który w obliczu partyjnych układów i protekcji na to pozwala? Jeden wielki więcborski obciach!
* * * *
Za nic nie odpowiadam i na nic nie mam wpływu – tak wygląda linia obrony zdesperowanego człowieka. Kto zatem odpowiada za fatalną kondycję finansową gminnej oświaty i szereg przekrętów i nieprawidłowości ? Wszyscy, tylko nie dyrektor BOOS-u. To przykre, że były nauczyciel i wychowawca młodzieży nie potrafi publicznie przyznać się do popełnionych błędów, bezczelnie oskarża innych, w tym dyrektorów szkół, i idzie w zaparte. Gdyby ten pan nie był protegowanym burmistrza, to już dawno by go nie było.
Panie dyrektorze, sesja nie jest miejscem, gdzie powinno się obrażać przedstawicieli mediów, którzy nie obawiają się głośno mówić o pańskiej nieudolności i braku kompetencji. To nie media, tylko pan podczas obrad zasłaniał twarz rękoma i nerwowo reagował na każde zadane pytanie. Pana nadpobudliwość i roztrzęsiony głos mogą świadczyć o tym, że to pan był w szkole popychadłem dla starszych kolegów.
Wstydliwe sprawy, które wloką się za panem od wielu lat, przemilczymy. I tak wszyscy świetnie wiedzą o co chodzi.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.