Eugeniusz Adamczyk w imieniu ostatnich już świadków – Tym, którzy zasłużyli na pamięć
Rok 1939 - historia „Plutonów wzmocnienia straży Granicznej” komisariatów SG w powiecie sępoleńskim. Część III
Eugeniusz Adamczyk, 19 grudzień 2024, 13:58
Średnia:
0.0
(0 głosów)
Opowieść o żołnierzach krajeńskiej straży granicznej w 85. rocznicę wybuchu II wojny światowej
Placówka Lutówko
Przygotowania Niemiec do wojny, obserwowane od dłuższego czasu, nasiliły się gwałtownie w ostatnich dniach sierpnia tak wyraźnie, że przodownik Neumann zarządził 31 sierpnia wykonanie na leśnych szosach zapór p. panc. z najgrubszych drzew, które przy gęstym drzewostanie okazały się skuteczne. 1 września, rano o godz. 5.00 dwa niemieckie samoloty przeleciały nad Lutówkiem i zaatakowały w Sępólnie okolice dworca kolejowego oraz stadion, gdzie trwał wojskowy pobór koni. Meldunek o przelocie samolotów był już niemożliwy linie telefoniczne były zerwane przez miejscowych dywersantów. Neumann z załogą placówki oraz towarzyszącą im młodzieżą postanowił zameldować się w Kamieniu lecz do skrzyżowania szosy z drogą do Płocicza dojeżdżały już niemieckie wozy pancerne. Postanowił udać się przesmykiem jezior Lutowskiego i Sępoleńskiego w kierunku Bydgoszczy. Znalazł się na tyłach wojsk niemieckich. Ostatecznie, po licznych przygodach, klucząc i gubiąc we mgle idących za nim strażników Kuhnerta, Radeckiegi i Skibińskiego dotarł do Pomorskiego Inspektoratu Okręgowego w Bydgoszczy. Po złożeniu meldunku o sytuacji na przedpolu Bydgoszczy w pierwszym dniu wojny otrzymał rozkaz wyjazdu do Rawy Ruskiej (ciąg dalszy, niewola w Rosji, Armia gen. Andersa, Monte Casino itd. w obszernym rękopisie u autora tekstu).
Placówka II linii Sępólno znajdowała się w willi strażnika Władysława Cegielskiego przy ul. Chojnickiej. Pełnili tutaj służbę przodownik Adam Bławat oraz strażnik Jan Bilski i Ludwik Jabłoński. Już rano 1 września ok. 7.00 pancerne oddziały pojawiły się od zachodu w centrum miasta. Szosę na północ, do komisariatu w Kamieniu, blokował zagon niemieckich wojsk zmotoryzowanych.
Strażnicy jedyną drogą wiodącą z miasta na wschód dotarli w końcu indywidualnie do Warszawy.
Placówka II linii w Kamieniu - obsada placówki została włączona do „kampanii kpt. Kraffta”.
Gwałtowna utrata placówek granicznych spowodowała, że „kompania kpt. Kraffta” stała się najbardziej na zachód wysuniętą jednostką wojsk polskich w północnej części powiatu sępoleńskiego. Plutony pozbawione były etatowo przewidywanych, doświadczonych podoficerów - strażników granicznych (do placówek SG przyjmowało wyłącznie podoficerów, najczęściej „ostrzelanych” weteranów wojny z bolszewikami, powstańców wlkp. lub „halerczyków”.
Załoga placówki z Witkowa, która mogła dotrzeć do komisariatu, stanowiła jedynie ok. 25 procent podoficerskiego etatu plutonów. Prawdopodobnie plutony w tak dynamicznej sytuacji nie zdążyły się należycie uformować. Ułańskie skłonności dowódcy do wysyłania patroli zwiadowczych, szarży, brawury wymagały w tej skomplikowanej sytuacji, obok karności, również roztropności i zaradności podwładnych.
Zapleczem „kompanii kpt. Kraffta” było regularne wojsko polskie - 9. Dywizja Piechoty pułkownika dyp. Józefa Werobeja rozlokowana na długości 69 km. Północne skrzydło dywizji stanowiło zgrupowanie dowódcy 35 pułku piechoty na linii Spierewnik - Piastoszyn - Kęsowo, Pamiętowo oraz wysunięty szwadron kawalerii dywizyjnej w rejonie Drożdzienicy. Południowe skrzydło dywizji stanowiło zgrupowanie d-dcy 22 p.p. na linii jezior koronowskich z wysuniętą 91 komp. kolarzy w rejonie Trzcian. Między pozycją 22 pp a 35 pp była 15 kilometrowa luka, niedozorowana. Luka ta została w ostatniej chwili obsadzona w rejonie Wielkiej Kloni czatą 8 kamp. por. Somoli z 22 pp wzmocnioną dwoma p.pan. i plutonem karabinów maszynowych. Kampania miała swoje karabiny p. panc. Sztab 9 DP rozlokowano w Tucholi. Szwadron kawalerii dywizyjnej z Drożdzienicy, 91 komp. kolarzy z Trzcian i oddziały SG miały m.in. zniszczyć mosty: kompania Krafta mosty w Zamartem i Kamieniu, kawaleria mosty na Kamionce w rejonie Małej i Dużej Cerkwicy, kolarze most na Sępolence w Sępólnie Kr.
Jednostki niemieckie skoncentrowane w rejonie granicy powiatu sępoleńskiego
20. Dywizja Piechoty Zmotoryzowanej (20DPZ) w rejonie Człuchów - Wierzchowo
2. Dywizja Piechoty Zmotoryzowanej (2DPZ) w rejonie Debrzno-Stare Gronowo
3. Dywizja Pancerna (3DPanc) w rejonie Lipka - Czyżkowo
32. Dywizja Piechoty (32DP) w rejonie Złotowa.
Wszystkie te jednostki przekroczyły granicę 1 września 1939 r. rano i szybkim marszem parły do pozycji obronnych polskiej 9. Dywizji Piechoty. Szczególne zadanie powierzono 3DPnac i 2DPZ z 19. Korpusu Pancernego gen. Guderiana, które działając w paśmie rzek Kamionki i Sępolenki, miały w pierwszym dniu wojny zająć mosty na Brdzie w rejonie Pruszcza dla kontynuacji dalszego marszu do Wisły w rejonie Świecia.
Część III - Szlak bojowy plutonów wzmocnienia SG Kamień Pomorski
Wkrótce po ewakuacji placówki SG do Witkowa wjechały jednostki niemieckiej 2 DPZ i omijając z południa Kamień, polnymi drogami przez Płocicz, udały się w kierunku Sępólna, Wałdowa i Wielkiej Kloni.
Kpt. Krafft postanowił bronić się w centrum miasta, lecz przodownik Malendowicz odwiódł go od tego zamiaru i punkt oporu został zorganizowany za murami kościoła, na wschodnim krańcu miasta, gdzie kpt. Krafft przyjechał na koniu. Strażnik Adamczyk wysadził most na Kamionce w okolicy młyna, na północnym krańcu miasta (widziałem lonty i spłonki w wyposażeniu ojca). Zostało więc wykonane zadanie dla straży granicznej, bo wcześniej pod obstrzałem z klasztoru, strażnik Mruk z placówki w Doręgowicach wysadził most w Zamartem.
Na południu kolumna czołgów 3Dpanc już ok. godz. 6.00 - 7.00 szosą z Lutowa wjechała do Sępólna, pędziła dalej. W Trzcianach rozniosła 91. kompanię polskich kolarzy i ok. godz. 9.00 stoczyła pierwszą bitwę z polską czatą por. Somoli w Wielkiej Kloni.
Odgłosy walki na wschodnim zapleczu wzbudziły niepokój żołnierzy kpt. Kraffta. Unikając okrążenia rozpoczęto odwrót w kierunku Radzimia. W rejonie Drożdzienicy napotkano kawalerię dywizyjną. Powiadomieni o zamiarze wysadzenia mostu na południowym dopływie Kamionki, na przełaj docierają na północ od Pamiętowa do szosy, którą dojeżdżają do Tucholi. Tutaj spotkali strażników z Doręgowic i Niw.
Po ustąpieniu porannej mgły swoje panowanie w powietrzu rozpoczęły niemieckie samoloty. Tuchola została przed południem zbombardowana, jednak kpt. Krafft zarządził ok. godz. 16.00 defiladę, prawdopodobnie bez zgody d-cy 9. dywizji, której sztab tutaj stacjonował. Zmęczeni żołnierze rozłożyli się w ogrodzie gimnazjalnym, lecz przed północą poderwał ich alarm. Pospiesznie opuścili miasto z zamiarem dotarcia do Wisły. Drogi były zatarasowane wojskiem i uciekającymi cywilami, w duktach leśnych stały już gdzieniegdzie niemieckie czołgi. Ojciec został wysłany z patrolem zwiadowczym, znalazł się niespodziewanie w okolicy Pruszcz-Bagienicy i tam, tuż przed wojskiem niemieckim przekroczył Brdę. Odcięty od macierzystego oddziału dotarł pod Świeciem do Wisły, którą z nieodłącznym rowerem przepłynął szczęśliwie łodzią na drugi brzeg. Strażnik Wróblewski został również wysłany na zwiad. Udało się jemu wrócić do oddziału, zdobyć porzucony samochód i dowieść zadowolonego dowódcę do czółna, którym Krafft z rowerem przepłynął Wisłę. Wrólbewski wspólnie z nieznanym żołnierzem sklecili tratwę i popłynęli. Dryfujących zabrał na pokład holownik. Na drugim brzegu kpt. Krafft wydał mu rozkaz powrotu holownikiem, zebranie i przewiezienie porzuconej masowo broni. Operacja udała się pomimo intensywnego ostrzału artyleryjskiego. Wrólewski przemoczony i zmęczony dotarł do Chełmna, gdzie spotkał ponownie swojego dowódcę, który się nim zaopiekował. Pozostałym żołnierzom swojej kompanii rozkazał kopanie rowów strzeleckich. W nocy, zluzowani przez ułanów, odjechali rowerami do Torunia.
W Toruniu Krafft wyróżnił przed oddziałem Wróblewskiego za bohaterstwo. Po trzech dniach kompania kpt. Kraffta wyruszyła w dalszą drogę przez Nieszawę, Włocławek i Sochaczew, Puszczę Kampinowską. Dojeżdżając do stolicy spotkali swojego dowódcę. On, warszawiak, postanowił doprowadzić oddział do Głównej Komendy Straży Granicznej. Przed Cytadelą walczyli z nacierającymi Niemcami, ponosili straty. Obok Wróblewskiego poległ nieznany strażnik, ranny został strażnik Talaśka z Witkowa. (Tyle z dostępnych relacji osobistych zebranych i spisanych przez Stanisławskiego).
W roczniku Pomorskiego Muzeum Wojskowego (nr 3 Bydgoszcz – 2009 r.) ppł SG dr Wojciech Groblewski w artykule „Walki graniczne w rejonie Chojnic we wrześniu 1939 r. (str. 102, 103) pisze:
„Na odcinku komisariatu „Kamień” znajdowała się duża placówka „Zamarte”. Tam komendantem komisariatu był kpt. Jerzy Krafft – kawaler orderu wojennego Virtuti Militari V klasy. Ten komisariat jako jedyny w tym rejonie otrzymał dwa plutony wzmocnienia złożone z rezerwistów (120 ludzi). Prawie wszyscy strażnicy zostali wyposażeni w rowery. Kompania kpt. Kraffta znajdowała się na linii pomiędzy 18 Pułkiem ułanów, a oddziałami 9. Dywizji Piechoty. Na ten odcinek uderzyła niemiecka 2 DPZmot.
Na skutek przeważającej przewagi nieprzyjaciela kompania zmuszona została do odwrotu w rejon Tucholi. Do ciekawych wydarzeń z Września ’39 zaliczyć można... defiladę kompanii Straży Granicznej „Kamień” na rynku w Tucholi, którą zarządził kpt. Krafft dla podniesienia nie tylko morale swoich podwładnych ale i miejscowego społeczeństwa.
Kompania wycofała się następnie wraz z Armią „Pomorza” i w jej składzie uczestniczyła w bitwie pod Bzurą współdziałając z kawalerią dywizyjną 16. Dywizji Piechoty mjr. Stefana Mosinskiego. W końcowej fazie bitwy kompania podlegała płk. dypl. Świtalskiemu, a po rozbiciu jego zgrupowania, 19 września przekroczyła Bzurę i przez Puszczę Kampinowską przebiła się do Warszawy.
W stolicy kompania kpt. Kraffta weszła w skład 360. pułku piechoty Obrony Warszawy dowodzonego przez płk. SG Jakuba Chmurę. W obronie stolicy walczyła aż do dnia kapitulacji.”
Dalsze losy osób rozpoznanych na pierwszej fotografii zbiorowej są w ogólnych zarysach znane.
Ciąg dalszy w kolejnym wydaniu
Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.
Zaloguj się
Najczęściej czytane
5 października 2013 r. w Gdańsku zmarł Henryk Napieralski, gorący...
Na początku 1945 r., kiedy front przekroczył linię Wisły, a wojska...
Była bardzo pracowita i kochała pomagać innym. Swoją dobrocią,...
Najwyżej oceniane
Czasami trzeba czekać wiele, wiele lat, żeby poznać swoje prawdziwe...
Gertruda Sowińska od młodych lat wiedziała co to ciężka praca. Wraz...
5 października 2013 r. w Gdańsku zmarł Henryk Napieralski, gorący...