Szkolnych wycieczek czar - na wystawie w Poznaniu
Sezon szkolnych wycieczek już się skończył, ale sezon wakacyjny wręcz przeciwnie. W Polskę wciąż wyjeżdżają autobusy wiozące rozentuzjazmowaną dziatwę nad morze, w góry i w inne popularne turystycznie miejsca, gdzie kieszonkowe w mig roztrwonić można na pamiątki, słodycze albo fast-foody. Z tej okazji zebrało mi się na wspominki - wszak kiedyś też byłem uczniem. Jednak na moje wspomnienia z podróży nie naszła jeszcze pora. Znalazłem coś o niebo lepszego. Historia szkolnych wycieczek nie zaczęła się wczoraj, a sięga dziesiątek lat wstecz. Szczęśliwie wpadły mi w ręce relacje z wycieczek sprzed ostatniej wojny światowej, i to relacje z pierwszej ręki, bowiem pisane przez organizatorów bądź uczniów, a zamieszczane niemal co roku w ,,Gazecie Sępoleńskiej”. Pozwalają one zobaczyć, jak podróżowało i wypoczywało się kiedyś, poczuć (dzięki barwnej narracji i językowi) atmosferę tamtych lat, przekonać się, jak na świat patrzyły ówczesne dzieci, no i wreszcie - porównać to wszystko z współczesnością.
To wspaniałe, że raz utrwalone, dosyć osobiste relacje stanowić mogą tak efektywny most pomiędzy przeszłością a teraźniejszością. Nauczyciele być może znajdą tutaj jakąś inspirację, natomiast wszyscy Czytelnicy dostrzegą, kto wie - może i po nawiązaniu duchowej więzi z wycieczkowiczami - że mimo upływu lat pewne rzeczy nigdy się nie zmienią… Życząc ciekawej lektury i jeszcze ciekawszych refleksji, przekazuję pałeczkę Pawłowi Kalinowskiemu, kierownikowi szkoły w Sępólnie. Zaczynamy od wyjazdu na Powszechną Wystawę Krajową w Poznaniu, mającego miejsce w czerwcu 1929 roku.
Kierownik opowiada
Jak już donosiliśmy, wyjechała w dniu 21 ubm. wycieczka szkolna złożona z 220 nauczycieli i dzieci naszego powiatu do Poznania na PWK. Tegoż dnia o godz. 7 rano odprawił ks. prob. Grudziński mszę św. na intencję wycieczki w kościele parafialnym w Sępólnie. Dyrekcja gdańska P. K. P. oddała wycieczce 5 wagonów osobowych III kl. do dyspozycji tak, że wszyscy wygodne znaleźli pomieszczenie. W podniosłym nastroju opuściliśmy Sępólno, zabierając w drodze dzieci z Więcborka i okolicy. Niebawem minęliśmy Nakło, dolinę nadnotecką i ujrzeliśmy starą Kcynię. Tu stąd poprzez żyzne niwy i pola uniósł nas pociąg do prastarego grodu Lecha, do Gniezna, gdzie przywitał nas rzęsisty deszcz. Po kwadransie silny wiatr rozpędził chmury i wycieczka wyruszyła z dworca na zwiedzenie zabytków starego miasta. Tuż przy dworcu oglądaliśmy pomnik poległych. W kościele pofranciszkańskim pokazywał i objaśniał zabytki, pamiątki i dzieła sztuki jeden z ojców tej świątyni. Pomodliwszy się u stóp trumienki bł. Jolenty, patronki Wielkopolski i poleciwszy się jej opiece, wycieczka udała się do kościółka św. Jana, gdzie podziwiano starożytne malowidła na czerwonej cegle, drogocenny, bo jedyny w Polsce zabytek tej sztuki. I teraz zbliżał się najważniejszy moment tegoż dnia, stanę1iśmy u grobu św. Wojciecha, apostoła Polski, krzewiciela chrześcijaństwa w krainie Polan i Prusaków, i u stóp potężnego co dopiero poświęconego pomnika Bolesława Chrobrego, pierwszego budowniczego państwowości polskiej. Głębokie wrażenia wywarł na wszystkich uczestników piękny śpiew szkoły więcborskiej pod wytrawną batutą p. rektora Zakrzewskiego u grobu Św. Wojciecha. Nikt z wycieczkowców nie zapomni nigdy tych chwil pełnych wzruszenia i wzniesienia, gdy z piersi wszystkich obecnych wyrwał się potężny hymn: „Pod Twą obronę Ojcze na niebie”. Po zwiedzeniu wszystkich kaplic tej prastarej świątyni i oglądaniu potężnego dzwonu „Wojciecha” wycieczka ruszyła do jednej z pobliskich restauracyj na krótki odpoczynek. Zamiarowi odwiedzenia Dalek i Uniwersytetu Ludowego, stała na przeszkodzie silna burza.
Krótko przed godziną 7 odjechaliśmy do Poznania; ostatnie swe promienia rzucało słońce na miasto (zwiastując pogodę na przyszły dzień), gdy dwóch przewodników przywitało wycieczkę na dworcu łazarskim w Poznaniu. Za godzinę wszyscy byli w swych kwaterach, chłopcy w szkole na Wildzie, dziewczęta w III szkole wydziałowej na Różannej a pp. nauczycielstwo w szkole wydziałowej na ul. Działyńskich. Drugi dzień poświęcono odwiedzeniu PWK. Cała wycieczka podzieliła się na 2 grupy, każda miała swego przewodnika. Przed południem byliśmy w pawilonach ciężkiego przemysłu, górnictwa, hutnictwa, przemysłu nafciarskiego, lotniczego, ministerstwa komunikacji, wychowania fizycznego i sztuki ludowej. Przed tym ostatnio wymienionym pawilonem zrobiono zdjęcie fotograficzne całej wycieczki, które się znakomicie udało.
Oglądanie filmu z działu przemysłu rolniczego dało wycieczce krótki odpoczynek, po którym udano się do „Tunelu Europejskiego” na obiad. Tu spożywano codziennie obiady i ciepłe kolacje, tutaj doznaliśmy staropolskiej gościnności, obsłużono nas tanio a dobrze, za co należy się właścicielce tej restauracji wszelkie uznanie. Godziny popołudniowe poświęcono odwiedzeniu palmiarni i pawilonom „Polska za granicą”, „Rzemiosło”, „Zdobnictwo”, „Rolnictwo” i fontanny Wilsona. W godzinach wieczornych do godz. 9 bawiono się ochoczo w „Wesołem miasteczku”. Tu odłączyło się od wycieczki 4 dzieci, których brak stwierdzono przy kolacji. A teraz policja poznańska piękny dała dowód swej sprawności, bo w 5 minut po zgłoszeniu straty na prezydium policji dzieci dostarczono samochodem do „Tunelu Europejskiego”. Radość u „zgubionych” i u „szukających” była ogólna. Udano się na kwatery, gdzie po krótkiej modlitwie wspólnej wszystko usnęło twardym snem, nie trzeba było jak w dniu poprzednim jeszcze nawoływać do spokoju.
Mnóstwo wrażeń tegoż dnia i wysiłek cielesny było tak silne, że i dusza i ciało szukały odpocznienia, a nerwy odprężenia. Niedziela widziała nas na mszy św. w kościele „Bożego Ciała”, w ratuszu poznańskim, na górze Przemysława, w zamku królewskim, na defiladzie bractw kurkowych, we farze, w katedrze prastarej, w prześlicznym gotyckim kościółku N. Marji Panny i w ogrodzie zoologicznym.
Tak w N.M.P. jak i przed „Złotą Kapliczką”, przed grobami Mieczysława i Chrobrego śpiewy wspólne we wysokiej mierze przyczyniły się do podniesienia nastroju.
Pomniki Kochanowskiego i Mickiewicza przypomniały nam naszych wieszczów i ich poezje. Nauczycielstwo zakończyło ten dzień odwiedzeniem teatru lub opery. Ostatni dzień poświęcono pawilonom sztuki, zabawkarstwa, zdobnictwa i pałacowi rządowemu.
Przejażdżka autobusem na obiad do restauracji zakończyła ten piękny poranek, Śniadania i posiłki na podróż powrotną, składające się z mleka, wzgl. herbaty, chleba i 1/4 ft. kiełbasy każdorazowo wydawano w kwaterach. Podróż powrotna była wesoła i w świetnym humorze mijano Wągrówiec, Kcynię i Nakło, wesołą piosenką na dworcu w Więcborku żegnał nas p. rektor Zakrzewski. Orkiestra Kat. Młod. P. odprowadziła wycieczkę na Stary Rynek w Sępólnie, gdzie pieśnią „Wszystkie nasze dzienne sprawy” zakończono te piękne dni, które u wszystkich uczestników zostawiły bardzo miłe wspomnienia i głębokie wrażenia, wzbogacąc serca i umysły młodzieży i nauczycielstwa.
Ale nie tylko to, nauczycielstwo i młodzież najserdeczniejszą wdzięcznością odnoszą się do tych, którzy swą hojną ręką, otwartem sercem i moralnem swem poparciem przyczynili się do urzeczywistnienia tej imprezy, a to w pierwszym rzędzie najserdeczniejsze podziękowanie składamy p. staroście powiatowemu Ornassowi, p. powiatowemu inspektorowi szkolnemu Rochoniowi, Wydziałowi Powiatowemu, Magistratom naszych trzech miast, poszczególnym M. Radom Szkolnym i rodzicom naszych dzieci. Tak samo dziękuje młodzież swem paniom nauczycielkom i panom nauczycielom, którzy tyle serca okazali swem pupilom, tyle ponieśli trudu i mozołu i pracy ofiarnej dla ogółu. Wymienić tu należy panie Wojnarowską, Pawłowską, Ryngwelską, Buszacównę, Kowalską i Papkównę i panów: Zakrzewskiego, Kordę, Wendę i Skeczylasa.
W wszystkich uczestnikach zbudziła się ta jedna myśl, to jedno życzenie: „Do widzenia w przyszłym roku na następnej wycieczce, prowadzącej nas nad morze polskie.”
Kalinowski, kier. wycieczki
A ja dopowiadam
Wystawę w Poznaniu, odbywającą się od 16 maja do 30 września 1929 roku, zorganizowano w 10. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Miała ona demonstrować zwiedzającym siłę młodego państwa i jego niemały już dorobek. Jej zwiedzanie uważano za patriotyczny obowiązek, jednak trzeba przyznać, że organizatorzy zrobili wszystko, aby to nie czynniki ideologiczne decydowały o atrakcyjności wystawy. PeWuKę przygotowano z ogromnym rozmachem. Pracę nad nią trwały niemal 900 dni. W tym czasie poprowadzono 8 km dróg dla pieszych, położono 13 km wodociągów i wybudowano 112 obiektów, w tym Hotel Polonia - specjalny hotel wystawowy, największy w międzywojennej Polsce, obecnie szpital kliniczny. W trakcie wszystkich prac budowlanych zużyto m.in. 10 mln cegieł, 200 wagonów cementu i 20 wagonów żelaza. Wiele z wzniesionych wtedy obiektów służy poznaniakom do dzisiaj.
Miejsca do spania dla zwiedzających przyszykowano nie tylko w Hotelu Polonia. Także Dom Akademicki, bursy, internaty, a nawet klasy w szkołach, zamienione tymczasowo w noclegownie, zapewnić miały nocleg każdemu z gości. W ramach ich doposażenia zakupiono 11 tysięcy żelaznych łóżek i 16 tysięcy sienników. A gdyby ktoś zgłodniał, skorzystać mógł z Restauracji Centralnej, w której 500-osobowy personel kelnerów i pikolaków był w stanie obsłużyć na raz 2.500 klientów.
Kilkadziesiąt pawilonów tematycznych prezentujących dorobek gospodarczy i kulturalny kraju zgrupowano w 5 kompleksach, rozmieszczonych na aż 65 ha terenu. Zwiedzenie wszystkiego zajęłoby ponoć tydzień. I chociaż to pawilony powinny przykuwać uwagę, nie da się ukryć, że najmłodszym najbardziej do gustu przypadł największy w Polsce park rozrywki ze 120- metrową kolejką górską i największą w Europie przenośną zjeżdżalnią wodną na czele. Jak widać, atrakcji było co nie miara!
Barwna relacja dyrektora Kalinowskiego, pisana polszczyzną nieco już archaiczną, ale pełną uroku, kończy się rozliczeniem finansowym. Nie mamy tyle miejsca, żeby i je przytoczyć, jednak dowiedzieć się z niego można kilku dodatkowych rzeczy. Lista szkół - płatników obejmuje wszystkie 34 placówki. Oznacza to, że każda szkoła miała swoich przedstawicieli. Całe przedsięwzięcie zostało jeszcze znacznie dofinansowane przez władze powiatowe i sępoleński magistrat.
Najwięcej kosztowały bilety kolejowe, posiłki oraz noclegi. Oprócz innych, oczywistych wydatków, takich jak ubezpieczenie czy apteczka, są też pozycje niecodzienne - na przykład niewielka kwota na napiwki i datki dla ubogich oraz opłacenie usług dentysty, który zajął się uczniem z bolącym zębem.
Co ciekawe, wycieczkę na PWK organizowało również starostwo. Urzędnicy przekładali jej termin 3-krotnie, ogłoszenia o niej dawali na pierwszej stronie ,,Gazety Sępoleńskiej” i to czcionką, która wręcz biła po oczach. Mimo tego nie udało się zebrać, uwaga, 25 chętnych koniecznych, aby wyjazd doszedł do skutku. A szkoda, bo zapewne było co oglądać! Prawda, dyrektorze Kalinowski?
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.