Więcbork

Wyciągnęli szczeniaka spod ziemi

Robert Lida, 09 wrzesień 2021, 11:21
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Ciąg dalszy historii suki, która oszczeniła się w pobliżu toru motocrossowego Plabanka Więcbork. Pisaliśmy o tym w ubiegłym tygodniu i wszystko wskazuje na to, że epilog dopisze postępowanie, do którego dojdzie przed obliczem sądu.
Wyciągnęli szczeniaka spod ziemi

Potężna koparka pomogła dostać się do nory, w której schronił się szczeniak

Wyciągnęli szczeniaka spod ziemi
Cwana bestia
Kilkanaście dni temu w pobliżu toru motocrossowego Plebanka pojawił się czarny pies - mieszaniec. Szybko okazało się, że pies jest agesywny wobec ludzi. Pogryzł 11-letnie dziecko oraz kobietę. Wcześniej, (podobno od lutego widywano go w różnych miejscach na terenie Więcborka) żadnej agresji wobec zwierząt nie wykazywał. Okazało się, że to suka, która oszczeniła się w podziemniej norze i odezwał się w niej pierwotny instynkt macierzyński. Gminni urzędnicy odpowiedzialni za bezdomne psy podjęli decyzję o jej złapaniu i przekazaniu do schroniska, z którym gmina ma podpisaną umowę. Szybko okazało się, że to nie takie proste. Zwierzę nie dało się nabrać na żaden podstęp i pozostawało nieuchwytne.
– Gmina zwróciła się do nas z prośbą o odłowienie porzuconej suczki, która ma szczenięta przy torze motocrossowym w Więcborku. Była bardzo agresywna i gmina nie mogła sobie z tym poradzić. Próbowaliśmy ją przywołać na jedzenie. Przybiegła, ale rzuciła się na nas. Na miejscu rozmawialiśmy z panami, którzy wykonywali tam jakieś prace budowlane i powiedzieli, że broniąc się przed nią, bili ją kijami. Mamy więc dwie przyczyny tej agresywności. Dodatkowo pies był niesamowicie wychudzony. Następnego dnia próbowaliśmy złapać ją do klatki pułapki. Niestety, do tej klatki nie weszła. Później była próba złapania na szczeniaki. Jedna osoba odjechała samochodem, rzucajac jedzenie, aby ją odciągnąć jak najdalej od jamy, w której były szczeniaki. W tym czasie szczenięta zostały wyciągnięte na zewnątrz i włożone do klatki pułapki. Ta próba również była nieskuteczna. Suczka rozwaliła klatkę i powynosiła szczenięta w zupełnie inne miejsce. Tym razem na tor motocrossowy. Tam wykopała sobie kolejną norę. W kolejnym dniu próbowaliśmy zastosować środek przysypiający i to też nie odniosło skutku, bo na nią nie zadziałał. Wtedy gmina postanowiła ściągnąć najlepszego w kraju fachowca od broni Palmera i umówiła się z nim na sobotę – mówi Joanna Urbanowicz z Pogotowia dla Zwierząt w Trzciance. 
 
Nocne uprowadzenie szczeniąt
W nocy z piątku na sobotę pani Joanna otrzymała od jednej z wolontariuszek działających na terenie Więcborka filmik. Widać na nim szczenięta z Plebanki zamknięte w jakiejś stodole i ludzi urządzajęcych sobie z nimi zabawę. Dzięki monitoringowi, który jest na torze, udało się ustalić osoby, które zabrały szczenięta. Byli to mieszkańcy Suchorączka. O zdarzeniu powiadomiono więcborskich policjantów. Ci udali się pod wskazany adres, ale przebywające tam osoby wyparły się wszystkiego. Dopiero kiedy pokazano im filmik, zaczęły mówić i wskazały gdzie są szczeniaki. Szczenięta zostały odebrane.
– Poza tym w kojcu, w odchodach, bez budy zamknięty był 8-miesięczny pies w typie rasy amstaf. Pies był również wychudzony. Według naszej oceny pies był również bity. Miał ranę na nodze i kulał. Również ten pies został odebrany – dodaje Joanna Urbanowicz. 
Szczenięta zbadał lekarz weterynarii i zostały nakarmione mlekiem zastępczym. Teraz w tej sprawie policja prowadzi czynności na podstawie ustawy o ochronie zwierząt. Chodzi o znęcanie się nad zwierzętami. Natomiast w sprawie odebranego psa postępowanie administracyjne prowadzi burmistrz Więcborka. Pogotowie dla zwierząt ma uprawnienia do odebrania psa, ale formalną decyzję wydaje właściwy burmistrz.
 
Sześć metrów pod ziemią
– Wiedzieliśmy, że było dziesięć szczeniąt, a z Suchorączka zabraliśmy dziewięć. Okazało się, że jedno pozostało w podziemnej jamie na torze motocrossowym. Niestety, nie mogliśmy go wyciągnąć. Poprosiliśmy o pomoc strażaków, ale ci też nie dali rady. Dlatego podjąłem decyzję o ściągnięciu koparki. Ostrożnie, centymetr po centymetrze w asyście strażaków dokopaliśmy się do piszczącego szczeniaka. Był na samym dnie jamy o długości 6 metrów. Czekała na niego złapana już matka i rodzeństwo – relacjonuje Tomasz Fifielski 
z Urzędu Miejskiego w Więcborku. 
Wszystkie psy w dobrej kondycji zostały przetransportowane do azylu dla zwierząt współpracującego z gminą Więcbork. 
 
 
 
Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Lidze powiatowej nareszcie towarzyszyło słońce. Wprawdzie jeszcze...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...