Zaczęło się 80 lat temu

Tomasz Fiałkowski, 12 wrzesień 2019, 14:04
Średnia: 0.0 (0 głosów)
80 lat temu 1 września 1939 roku wybuchła II wojna światowa. Oddziały Wehrmachtu przekroczyły granicę Rzeczpospolitej, w tym odcinek graniczny powiatu sępoleńskiego. Rozpoczęła się okupacja niemiecka w powiecie, w którym według spisu ludności z 1931 r. przynależność niemiecką deklarowało około 40% mieszkańców powiatu. Około 2 tygodni po zajęciu obszaru powiatu przez Niemców uruchomiono obozy pracy dla Polaków w Radzimiu i Karolewie, które de facto stały się na skalę lokalną obozami zagłady. Władzę przejęli dowódcy wojskowi, a 25 października 1939 r. cały powiat, będący częścią rejencji bydgoskiej Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie został wcielony do III Rzeszy.
Zaczęło się 80 lat temu

Wojska Wehrmachtu przechodzą przez Lutowo

Zaczęło się 80 lat temu

Przejściowa siedziba sztabu 4 armii w Komierowie

Kilka miesięcy przed wybuchem wojny wywiad wojskowy coraz częściej donosił o komasacji i przegrupowywaniu wojsk niemieckich wzdłuż granicy państwowej. Już 25 sierpnia 4. armia niemiecka dowodzona przez gen. von Kluge otrzymała rozkaz natarcia na Rzeczpospolitą. Jednak sytuacja polityczna i porozumienie pomiędzy Polską a Anglią (z 25 VIII 1939.) na moment powstrzymało Adolfa Hitlera przed rozpoczęciem ataku na nasze państwo.
Niemcy, mając rozkaz natarcia przesunięty o kilka dni, zaczęli zwiększać swoje siły. Na odcinku przygranicznym powiatu sępoleńskiego i chojnickiego stacjonował 19. Korpus pancerny generała H. Guderiana w składzie m.in.: 20. Dywizji Piechoty Zmotoryzowanej, 2. DPZ, 3. i 32. Dywizji Pancernej. Wojska te na rozkaz ataku czekały do 31 sierpnia do godz. około 16. Brzmiał on: „Morgen 04:45 Uhr.”
Po stronie polskiej od czerwca 1939 r. stacjonowała 9. Dywizja Piechoty, wchodząca w skład armii „Pomorze”. To właśnie ta jednostka wojskowa miała ochraniać m.in. teren powiatu sępoleńskiego w razie ataku nieprzyjaciela. Aby lepiej zabezpieczyć się przed wrogiem, sztab armii postanowił, iż 9. DP na całym odcinku stacjonowania powinna zbudować umocnienia (30 schronów na 1 ckm, przeszkody z drutu kolczastego, przeszkody przeciwpancerne, rowy strzeleckie), jednak nagły atak Wehrmachtu uniemożliwił wykonanie zamierzonych planów. Do wybuchu wojny wykonano 13 schronów żelbetonowych, 15 schronów drewnianych i inne przeszkody. Udało się także postawić jeden most na Brdzie.
W przeddzień wybuchu wojny do miasta powiatowego dotarli żołnierze batalionu „Tuchola”, którzy jednak byli skierowani do walk obronnych Tucholi, a nie Sępólna. Na 1 września Powiatowa Komenda Uzupełnień wezwała hodowców koni na stadion miejski, aby dokonać ich poboru. Nauczycielom wypłacono trzymiesięczną pensję, dokonano konfiskaty prywatnych samochodów oraz podminowano most na Sępolence.
1 września około 4.00. nad ranem wojska niemieckie przekroczyły granicę państwową. Jako pierwsi dowiedzieli się o tym strażnicy graniczni w Dorotowie, którzy poinformowali o tym zajściu swoich przełożonych, a sami próbowali powstrzymać wroga. Jednym z pierwszych działań na południu powiatu było wysadzenie wiaduktu kolejowego przed Sypniewem. W wyniku przeważającej siły wroga strażnicy wycofali się. Nacierająca armia niemiecka zajęła Więcbork do około godziny 11. 
W kierunku Sępólna nacierała 3 Dywizja Pancerna. W tym czasie swój dyżur w sępoleńskiej placówce pocztowej pełniła Krystyna Zarzycka, która tak wspominała początek wojny: Od 1 stycznia 1939 r. po przeniesieniu mnie z Urzędu Pocztowego w Tucholi, pracowałam jako praktykantka przy obsłudze telefonów w Urzędzie Pocztowym w Sępólnie Krajeńskim. Wraz ze mną pracowała w tym dziale koleżanka Florianna Ratajczak z Poznania. W sierpniu 1939 r. w obliczu przygotowań Rzeszy hitlerowskiej do wojny z Polską władze nasze wprowadziły na poczcie wzmocnione nocne dyżury i służby. Odtąd przy obsłudze telefonów pracowało 4 pracowników, a mianowicie ja z koleżanką oraz dwóch kolegów: Franciszek Kropidłowski i Brunon Klaper. Nocną zmianę z 31 sierpnia na 1 września objęłam po godzinie 20-stej po F. Kropidłowskim. Ze mną tej nocy dyżur pełnił również jeden pracownik urzędu.
W ostatnich dniach sierpnia po ogłoszenie mobilizacji w Polsce, w Sępólnie, miasteczku przygranicznym, panowała atmosfera podniecenia i niepewności. Udzielała się ona i mnie, kolegom i koleżankom z pracy. Po radiowym dzienniku wieczornym, którego wysłuchałam uważnie było widoczne, że Niemcy hitlerowskie nie zamierzają prowadzić żadnych rokowań z Polską, lecz w każdej chwili gotowe są podjąć działania bojowe. Przypominam sobie, że tej pamiętnej dla mnie nocy do godziny 24. prowadzono niewiele rozmów telefonicznych. Rozmawiały ze sobą za pomocą sieci telefonicznej niektóre sztaby wojskowe, sprawdzano nowo zainstalowane punkty informacyjne. Władze administracyjne przeprowadziły dłuższą rozmowę z Urzędem Wojewódzkim w Toruniu. Po północy zapanowała względna cisza. Godziny nocne służby wydłużały się…
Aż nagle ostry dźwięk telefonu przerwał nocną ciszę. Zgłaszał się Urząd Pocztowy w Chojnicach. Usłyszałam w słuchawce zdenerwowany, gardłowy głos, jakieś szumy i zakłócenia na linii. Wprost nie chciało mi się wierzyć, gdy usłyszałam: >>Halo! Wojska niemieckie wdzierają się do Chojnic. Na dworcu kolejowym trwają ciężkie walki… Miasto pod ogniem artylerii… A jak u was? Na razie cisza…<<
Głos rozmówcy nagle się urwał. Jego relacja zaszokowała mnie. Zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji i zgodnie z instrukcją przekazałam natychmiast informację z przeprowadzonej przed chwilą rozmowy do Starostwa Powiatowego, Komendy Policji i do Centrali w Bydgoszczy. Zawiadomiłam też mieszkającego na piętrze naczelnika poczty p. Nowaka, że Niemcy rozpoczęli działania wojenne. Na dworze było już prawie jasno. W napięciu i zdenerwowaniu urzędowałam dalej. Do poczty zaczęły wkrótce dochodzić kolejne meldunki o rozpoczęciu przez Niemcy wojny. Dzwoniły o tym sąsiednie urzędy pocztowe z Więcborka, Kamienia, Łobżenicy z prośbą o informacje, co się dzieje.
Około godziny 6.00. otrzymałam wiadomość, że czołgi niemieckie wdzierają się do Sępólna. Natychmiast połączyłam się z ówczesnym wicestarostą w Sępólnie mgr Tiałowskim, komisarzem policji Kazimierzem Grzybowskim i poinformowałam ich o powadze sytuacji. Następnie przekazałam meldunek telefoniczny do dowództwa 15 Dywizji Piechoty w Bydgoszczy. Był to mój ostatni meldunek telefoniczny tej nocy przed zakończeniem dyżuru. W chwilę potem monterzy i pracownicy poczty zniszczyli centralę telefoniczną Urzędu Pocztowego w Sępólnie. W 20 minut później już pod ostrzałem artyleryjskim urzędnicy pocztowi wraz z naczelnikiem p. Nowakiem ewakuowali się samochodem pocztowym z Sępólna w kierunku Hrubieszowa.
Pierwsze jednostki niemieckie (zwiad) znalazły się w Sępólnie już około 6 rano. Jednak dopiero godzinę później mieszkańcy Sępólna mogli dostrzec czołgi zbliżające się do miasta. Zostało ono zajęte, mimo prób oporu (wysadzono most na rzece) do godz. 9 rano. Niedaleko Sępólna w Komierowie swój sztab, w pierwszych dniach wojny, miało dowództwo 4. armii, co spowodowało zapewnienie dla 60 oficerów kwater, właśnie w Sępólnie.
Wjazd wojsk niemieckich do Kamienia poprzedzony był przejazdem przez wieś graniczną Witkowo. W swoich wspomnienia Jan Borysewicz podporucznik 35 pułku piechoty tak pisał: Noc z 30 na 31 sierpnia 1939 r. spędziłem na „rowach granicznych”, jak mówili potocznie zwiadowcy. Byłem świadkiem tragedii ludności polskiej we wsi Witkowo. O zmroku pod osłoną wracających z pola rolników, krów i koni z pastwisk, bojówki faszystów niemieckich z Witkowa dokonali napadu rabunkowego na gospodarzy polskiej narodowości. W zorganizowany sposób zagarniali stada bydła, koni, świń gęsi i inny majątek ruchomy, uchodząc z tym za rów graniczny, odległy od zabudowań o kilkaset metrów. W kronice szkolnej tak opisano to początek wojny: „Dnia 1 września 1939 roku o godzinie piątej rano, kiedy wioska jeszcze była pogrążona w śnie, wkroczyły pierwsze patrole niemieckie do Witkowa i zajęły je. W tym czasie akuratnie załadowywano bibliotekę i akta szkolne na wóz, który miał je odwieść do Inspektoratu Szkolnego do Sępólna. Jednak furmanka nie zdążyła jeszcze ruszyć z miejsca, a już patrol niemiecki doszedł do szkoły. Wioska została zajęta bez strzału. Po kilku godzinach ukazały się na domach zdrajców Narodu polskiego chorągwie z swastyką hitlerowską. A nawet niejedni miejscowi gospodarze wraz z miejscowymi Niemcami wyszli na przywitanie oddziału, który oswobodził ich z „piekła polskiego”. Pierwsza kompania wojska niemieckiego wmaszerowała do wioski około godziny 10-tej, którą prowadzili przedstawiciele miejscowych Niemców i gospodarzy. Na spotkanie tych oddziałów wyszła młodzież z koszami owoców i kwiatów (…).”
Do Kamienia żołnierze 2. Dywizji Piechoty Zmotoryzowanej dotarli stosunkowo szybko, nie napotykając większych przeszkód. Strażnicy z Witkowa wycofali się do Komisariatu w Kamieniu. Tam stoczono drobne potyczki, następnie miejscowi strażnicy zostali zmuszeni do wycofania się w kierunku Tucholi. Aby utrudnić przedarcie Niemcom w kierunku Chojnic, patrol ppor. Librowskiego wysadził most na Kamionce i udał się do Drożdzienicy. Miasto Kamień zostało zajęto do około godz. 9.
Mimo trudu żołnierzy oraz strażników granicznych, teren powiatu został bardzo szybko zajęty przez wojska nieprzyjacielskie. Miejscowa ludność niemiecka, jak podają źródła polskie, entuzjastycznie witała (...) Wehrmacht, a szczególnie Hitlera, który parę dni potem przejeżdżał przez miasto w pancernym aucie do Komierowa, gdzie znajdowała się jego główna kwatera. Z miejscowych Niemców w Sępólnie powstały oddziały S.A. i Selbstschutz. Przez cały tydzień przechodziły wojska niemieckie nieustannie w dzień i noc przez miasto, czołgi, auta pancerne i artyleria. Ciężkie samoloty bombowe przelatywały nad miastem zupełnie nisko na wschód. Miejscowi Volksdeutsche szaleli z radości i zemsty. Z końcem września i początkiem października wracali uciekinierzy Polacy. Teraz aresztowano znaczniejszych obywateli Polaków przez Selbstschutz na rozkaz gestapo, któremu dowodził kapitan Richard, kwaterujący w browarze Luxa. Porucznikiem jego był Sorgatz, Luse i Berent, miejscowi kupcy i przemysłowcy. (...) Część aresztowanych Polaków wywieziono do Lipki, gdzie zamordowano właściciela majątku Tomasza Komierowskiego z Komierowa i jego administratora; ks. wikarego z Więcborka wywieziono zaraz w pierwszych dniach do Dachau. Napełniły się obozy pracy w Radzimiu, Karolewie i Komierowie, gdzie około 1500 obywateli z powiatu zamordowano.
Tak przedstawiają się pierwsze dni i tygodnie wojny sprzed 80 lat. Dla ludności cywilnej zaczął się najtrudniejszy okres w ich życiu.
 
http://krajna.com.pl/system/27/assets/000/007/563/1.jpg?1568641329
1)  Sytuacja na pograniczu 1 września 1939 r. w rejonie działań Armii „Pomorze”
2)  Plan działań Armii „Pomorze” na wypadek agresji niemieckiej
 
 
Literatura:
Kronika Szkoły Podstawowej nr 1 w Sępólnie; Kronika Szkoły Podstawowej w Witkowie za lata 1870-1951; H. Guderian, Wspomnienia żołnierza, Warszawa 2003; J. Izdebski, Dzieje 9 Dywizji Piechoty 1918-1939, Warszawa 2000; K. Ciechanowski, Armia Pomorze 1939, Warszawa 1982; T. Chinciński, P. Machcewicz, Bydgoszcz 3-4 września 1939. Studia i dokumenty, Warszawa 2008; GP 8/9.01.1972; GP z 12.11.1971.
Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
5 października 2013 r. w Gdańsku zmarł Henryk Napieralski, gorący...
Na początku 1945 r., kiedy front przekroczył linię Wisły, a wojska...
Była bardzo pracowita i kochała pomagać innym. Swoją dobrocią,...
Najwyżej oceniane
Była bardzo pracowita i kochała pomagać innym. Swoją dobrocią,...
Czasami trzeba czekać wiele, wiele lat, żeby poznać swoje prawdziwe...
5 października 2013 r. w Gdańsku zmarł Henryk Napieralski, gorący...