Zamarte z kompletem punktów
Obrol Obkas – Victoria Orzełek 0:0
Żk. Dariusz Haliniak, Mariusz Schlip Orzełek
Sędzia Kazimierz Linke
W pojedynku kolejki spodziewanych emocji, a przede wszystkim bramek nie obejrzeliśmy. Jeszcze niedawno obydwie miejscowości grały pod wspólnym szyldem. Później, jak pamiętamy, doszło między nimi do niepotrzebnych nieporozumień. Teraz wszystko jest w porządku, a o wyższości jednych nad drugimi decyduje wyłącznie sportowa walka. Niedzielny mecz toczył się w dobrym tempie, ale większość akcji kończyła się na linii pola karnego. Brakowało tego ostatniego podania otwierającego drogę do bramki, brakowało tez strzałów z dystansu. Kiedy obrońcy czuli zagrożenie, wybijali piłkę na auty i rzuty rożne. To właśnie po stałych fragmentach gry najwięcej pracy mieli obaj bramkarze. W pierwszej połowie nieznaczną przewagę uzyskali goście. W drugiej była już ona wyraźna, ale Obrol dobrze radził sobie w obronie i od czasu do czasu próbował odgryzać się szybkimi kontratakami. Piłka nie chciała jednak znaleźć drogi do bramki. Najbliżej rozstrzygnięcia losów meczu był w 32. min Wojtek Steinborn, ale piłka po jego strzale odbiła się od poprzeczki. W drużynie Victorii brakowało akcji zespołowych. Część zawodników grała zbyt egoistycznie.
Z kolei grę gospodarzy próbowali kreować niski wzrostem, ale wielki duchem Rafał Landowski oraz Adrian Wierzchucki. Niestety nie byli w stanie rozmontować szczelnej obrony Victorii. Po przerwie, po raz pierwszy w tym sezonie na boisku pojawił się Dawid Wierzchucki, ale chwilowy rozbrat z piłką, spowodował, że popularny „Edek” niemógł się na nim odnaleźć. Na to potrzeba trochę czasu. Wynik meczu chyba jednak nie satysfakcjonuje żadnej ze stron, a kibice żałują, że nie zobaczyli bramek.
LZS Płocicz – Orzeł Seydak Dąbrowa 4:1 (1:0)
Bramki: Dariusz Grzelka, Dawid Chmarzyński, Przemysław Kalla, Dawid Kapałczyński Płocicz, Krzysztof Piszczek Dąbrowa
Żk. Krzysztof Piszczek Dąbrowa
Sędzia Arkadiusz Gnaś
W konfrontacjach Płocicza z Dąbrową zawsze sporo się działo. Nie brakowało ostrych spięć, twardej walki o piłkę czy niekiedy troszkę pozasportowych emocji. Tym razem nie było ich aż tylu. Od początku do końca dominacja drużyny z Płocicza była niepodważalna. Ekipa dowodzona przez Józka Rękiewicza nie straciła mocy rażenia w ataku nawet po tym, jak troszkę zaskakującą decyzję podjął jeden z liderów linii ataku Arkadiusz Fridehl, który postanowił przenieść się do Kamionki.
Od początku przewagę mieli gospodarze, którzy raz za razem atakowali bramkę rywali, jednak pokonać Adriana Grodzkiego udało się tylko Dariuszowi Grzelce. Goście, którzy z powodu wyjazdu stracili swojego najlepszego snajpera Kamila Rudzińskiego, jeżeli już przedostali się pod bramkę gospodarzy, to niewiele groźnego z tego wychodziło.
Bramki posypały się na początku drugiej połowy. W 50. min Dawid Chmarzyński znalazł się oko w oko z bramkarzem Orła i ładnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Kilkadziesiąt sekund później w polu karnym goście pozostawili kompletnie bez krycia Przemka Kallę, który nie mógł tego nie wykorzystać. Dobrze grający gospodarze w przeciągu następnych 5 min powinni strzelić dwie kolejne bramki. Najpierw na strzał zdecydował się Michał Siódmiak i trafił w bramkarza, a po chwili Dawid Chmarzyński w sytuacji sam na sam przegrał pojedynek z Grockim. Drużyna z Dąbrowy pierwszą groźną sytuację pod bramką gospodarzy wypracowała sobie dopiero w 63. min, jednak Wojciech Żelazny strzelił obok słupka. Zamiast gola dla Orła padł gol dla Płocicza. Znakomitą indywidualną akcją popisał się Mariusz Żychski, niemal z linii końcowej odegrał do Dawida Kapałczyńskiego, który podwyższył na 4:0. Honorowa bramka dla drużyny z Dąbrowy padła na kwadrans przed końcem, po tym jak Krzysztof Piszczek ograł obrońcę z Płocicza i mocnym strzałem pod poprzeczkę pokonał Karola Bekera. W końcówce jeszcze dwie dobre sytuacje mieli gospodarze, jednak wynik już nie uległ zmianie.
LZS Piaseczno – Time Lubcza 3:1 (0:0)
Bramki: Sławomir Kurzyński 2, Fabian Dorosz Piaseczno, Tomasz Fifielski Lubcza
Żk. Rafał Prasał Piaseczno - Rafał Trzósło Lubcza
Sędzia Wiesław Jarząb
Pojedynek w Piasecznie zapowiadał się bardzo atrakcyjnie. Gospodarze, LZS Piaseczno, mający mocny personalnie skład i zakusy na walkę o czołowe miejsca w lidze, a będący bez punktów po dwóch kolejkach podejmowali liderującą drużynę z Lubczy, która jeszcze nie zaznała porażki. Pojedynek ten był również konfrontacją drużyn starosty sępoleńskiego i prezesa ligi. Nie dalej jak trzy tygodnie temu w trakcie otwarcia boiska w Piasecznie prezes Fifielski podczas swojego wystąpienia zapewniał, że jak tylko przyjedzie tutaj ze swoją drużyną, to strzeli gola i... obietnicy dotrzymał.
W spotkaniu od samego początku dominowali gospodarze, raz za razem groźnie atakując bramkę drużyny z Lubczy. Goście kompletnie nie mogli odnaleźć się na małym boisku. Niemal każde ich prostopadłe zagranie było za mocne i kończyło się wyjściem piłki na aut bramkowy. Ponadto linię obrony gospodarzy wzmocnił powrót Roberta Bogdanowicza. Od początku mocno w ataku szarpał niezmordowany Sławek Kurzyński. Najpierw ładnie dograł do Krzysztofa Prasała, jednak ten strzelił zbyt słabo i kłopotów z obroną nie miał Wojciech Splitt. Po chwili Kurzyński już sam uderzał na bramkę, a piłka trafiła tylko w boczną siatkę. Po kwadransie gry do dośrodkowania z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył R. Bogdanowicz, jednak nie trafił czysto w piłkę. W kolejnej akcji znakomicie głową strzelał Krzysztof Prasał, co sprawiło sporo kłopotów W. Splittowi. Goście w tym czasie zdołali odpowiedzieć jedynie kilkoma dośrodkowaniami ze stałych fragmentów gry, po których nie było większego zagrożenia pod bramką Łukasza Krawczyka. Ciekawie było natomiast po drugiej stronie. Kolejny raz zagrozić bramce próbował K. Prasał. Tym razem w ostatniej chwili jego uderzenie zostało zablokowane przez R. Pankaua. W końcówce pierwszej odsłony obie drużyny bliskie były strzelenia gola. Najpierw na dobrą pozycję wyszedł Tomasz Antczak i, pomimo asekuracji trzech obrońców gospodarzy, zdołał oddać strzał. Nie był on jednak najmocniejszy i większych kłopotów z interwencją nie miał Krawczak. W ostatnich sekundach blisko trafienia do siatki byli gospodarze. Piłkę dośrodkowaną z rzutu rożnego głową uderzył Marcin Urban. Jej lot jeszcze zmienił Sławek Kurzyński, jednak futbolówka zatrzymała się na słupku.
Po zmianie stron gospodarze przycisnęli jeszcze mocniej i szybko były tego efekty. Już 2 min po wznowieniu gry Fabian Dorosz znakomitym technicznym strzałem umieścił piłkę w samym okienku bramki. Kilkadziesiąt sekund później Waldemar Burkiewicz uderzał niemal z linii końcowej, co sprawiło sporo kłopotów bramkarzowi z Lubczy, który zatrzymał piłkę na linii bramkowej. W 52. min zaczął się festiwal Sławka Kurzyńskiego. Najpierw zdobył on przepiękną bramkę, jak za młodych lat, gdy zostawał królem strzelców A-klasy. W pełnym biegu huknął potężnie i nie do obrony. Mocno rozochocony, po chwili ponownie znalazł się na dobrej pozycji, ale tym razem jego uderzenie zdołał zablokować Szymon Nowakowski. W 60. min Marcin Urban przed polem karnym odebrał piłkę rywalowi, zagrał do Kurzyńskiego. Ten fantastycznym strzałem w okienko podwyższył wynik spotkania. Bliski szczęścia kolejny raz był Dorosz, jednak tym razem jego uderzenie zatrzymało się na słupku. W końcówce, nie mająca nic do stracenia drużyna z Lubczy, dążyła do zdobycia honorowego gola. Najpierw strzał Rafała Trzósło z problemami, ale obronił Krawczyk. Chwilę później z rzutu wolnego tylko w mur trafił Krystian Piszka, a w doliczonym czasie gry po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę do bramki wepchnął prezes Fifielski, który chwilkę wcześniej pojawił się na boisku. Pomimo porażki swojej drużyny, on z uśmiechem na ustach schodził z boiska - Zapowiedziałem na otwarciu boiska, że strzelę tutaj gola i słowa dotrzymałem - żartował.
Fireman Zabartowo/Pęperzyn – Sosenka Sośno 2:4 (1:2)
Bramki: Karol Dominiak 2, Karol Scheffler, Mariusz Krajewski Sośno, Adrian Łabuszewski, Piotr Piotrowski Zabartowo
Żk. Adrian Łabuszewski, Paweł Szołdra, Krzysztof Szczepanek Zabartowo - Władysław Klonowski, Kamil Karbowski, Karol Scheffler (trzecia kartka), Mariusz Krajewski Sośno
Sędzia Marcin Lica
LZS Lutówko – Fuks II Wielowicz 2:4 (0:1)
Bramki: Sławomir Szyling, Jakub Wilgosiewicz 2, Szymon Dziurdzielewski Wielowicz, Adrian Murek, Damian Raźny Lutówko
Żk. Grzegorz Kalla, Tomasz Kabath Lutówko - Karol Pacek, Szymon Dziurdzielewski, Paweł Kochański Wielowicz
Sędzia Maciej Giłka
WKS Wałdowo – HZ Zamarte 1:7 (1:4)
Bramki: Błażej Odyja 3, Szymon Modrzyński, Kacper Śrebecki, Damian Lajdanowicz, Mateusz Szupinski Zamarte, Dawid Moryl Wałdowo
Żk. Andrzej Grzegórski, Daniel Herman Zamarte
Czk. Daniel Herman (za dwie żółte)
Sędzia Stanisław Żekiecki
Najlepsi strzelcy
9 bramek Błażej Odyja Zamarte
5 bramek Ireneusz Gramenz Lubcza
3 bramki Krzysztof Myszkowski Orzełek, Krystian Pyszka Lubcza, Karol Scheffler Sośno, Karol Dominiak Sośno, Sławomir Kurzyński Piaseczno.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.