Nasza redakcja jest wręcz zasypywana telefonami i mailami dotyczącymi stanu zieleni miejskiej w stolicy powiatu. Generalnie, mieszkańcy muszą się wstydzić za swoje miasto przed gośćmi, którzy ich odwiedzają. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Już kilkadziesiąt metrów od siedziby burmistrza, wzdłuż ulicy Kościuszki, zamiast trawnika widzimy uprawę dorodnej komosy, która rozsiewa się po okolicy. Trawnik na placu Wolności już dawno nie widział kosiarki. Im dalej od centrum, tym gorzej. Powiedzenie: „Jak cię widzą, tak cię piszą” wyraźnie nie ma tutaj zastosowania. Ciekawe, czy trawnik przed domem burmistrza też jest tak zaniedbany?
Robert Lida