RSS Kategoria: Historia

Kamieńskie Elżbietanki represjonowane w latach PRL-u
Od końca lat 40. nasiliły się działania władzy zmierzające do ograniczenia roli Kościoła katolickiego. Miały one różne formy. Częstym przypadkiem było stawianie zarzutów nie tylko kapłanom diecezjalnym, ale również osobom zakonnym. Na terenie powiatu sępoleńskiego funkcjonowało Zgromadzenie sióstr Elżbietanek mające swe placówki w Kamieniu Krajeńskim (na ul. Dworcowej i Podgórnej), w Sępólnie na ul. Studziennej oraz w Więcborku na ul. Mickiewicza.
Tomasz Fiałkowski
W 50. rocznicę śmierci ks. Franciszka Rydziewskiego
W piątek 31 lipca minęła 50. rocznica śmierci ks. Franciszka Rydziewskiego, proboszcza kamieńskiej parafii, dziekana, prałata i prepozyta Kapituły Kolegiackiej Kamieńskiej.
Tomasz Fiałkowski
Pocztą w obywatela
Urząd nie jest dla obywatela, to obywatel jest dla urzędu. Praktykujących wyznawców tego poglądu spotkał chyba każdy z nas, interesantów. A jak bywało w przeszłości? Czy w dwudziestoleciu międzywojennym pracownicy szeroko rozumianego sektora usług byli na bakier z kindersztubą?
Łukasz Jakubowski
Wspomnienia Alfreda. Część II
ALFRED SZUCA (pseudonim partyzancki ,,Wąż”) urodził się w dniu 28 lutego 1916 roku w Karsinie. Młodość, w tym okupację, spędził w Grudziądzu. Po wojnie zamieszkał w Gdyni. Odszedł na emeryturę po pracy w Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Gdyni, gdzie pełnił funkcję kierownika Wydziału Przemysłu i Handlu. Zmarł 4 listopada 1986 roku i jest pochowany w Gdyni. Rękopis wspomnień Alfreda Szucy pochodzi od jego siostry – Anieli Rajca-Wolskiej (Nela), zmarłej w 2007 r. i pochowanej w Czersku.
Aniela Rajca-Wolska
Wspomnienia Alfreda. Część I
W dzisiejszym numerze prezentujemy część I wspomnień Alfreda Szucy. ALFRED SZUCA (pseudonim partyzancki ,,Wąż”) urodził się 28 lutego 1916 roku w Karsinie. Młodość, w tym okupację, spędził w Grudziądzu. Po wojnie zamieszkał w Gdyni. Odszedł na emeryturę po pracy w Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Gdyni, gdzie pełnił funkcję kierownika Wydziału Przemysłu i Handlu. Zmarł 4 listopada 1986 roku i jest pochowany w Gdyni. Rękopis wspomnień Alfreda Szucy pochodzi od jego siostry – Anieli Rajcy-Wolskiej (Nela), zmarłej w 2007 r. i pochowanej w Czersku.
Aniela Rajca-Wolska
70. rocznica wyzwolenia terenów powiatu sępoleńskiego
Pod koniec 1944 roku armia radziecka wraz z I Armią Wojska Polskiego zbliżały się coraz szybciej do granic województwa pomorskiego i zarazem powiatu sępoleńskiego. Niemieccy mieszkańcy powiatu w czwartym kwartale 1944 r. przygotowywali się do ucieczki. Ostateczną decyzję o ewakuacji podejmował kreisleiter (starosta) Seibert.
Tomasz Fiałkowski
Lekarz, który się śmierci nie kłaniał. Część III
– Kościół to była możliwość wolności, poza obrębem kościoła nic dobrego nie mogło nas spotkać.- stwierdził w swoich zeznaniach Edward Kowalski. Jednak to życie pisze najlepsze scenariusze. No bo kto by pomyślał, że umęczeni mieszkańcy powstańczej Warszawy chwilę wytchnienia odnajdą właśnie w murach świątyni?
Łukasz Jakubowski
Lekarz, który się śmierci nie kłaniał. Część II
Piekło walki i beznadziejna męka znoszonych do piwnic rannych ucichała na sali operacyjnej, tu nie było miejsca na nic, poza wielkim wysiłkiem osiągniętym skupieniem. Nie myślano o nalocie i barykadach, tylko o tym, co dzieje się w obrębie pola operacyjnego, otwartego brzucha czy klatki piersiowej. Praca była tym trudniejsza, że cały zespół lekarski wiedział, że ranni następni czekają.
Łukasz Jakubowski
Lekarz, który się śmierci nie kłaniał. Część I
Centrum Kultury i Sztuki w Sępólnie, projekcja filmu „Miasto 44”. Sala kinowa pęka w szwach. Z ekranu wieje wojenną grozą, niektórzy widzowie ocierają łzy. I oto jest ta scena - ta, o której kinomani będą później tak dyskutować. Na ulicy Kilińskiego w Warszawie eksploduje zdobyczny czołg - pułapka, zabijając kilkaset osób. Oczywiście wciśnięci w fotel widzowie tego nie wiedzą, ale wtedy, w 1944 roku, o życie rannych w wybuchu walczył powstańczy lekarz rodem z Sępólna, profesor Edward Kowalski.
Łukasz Jakubowski
Stać nad grobem własnych dzieci… pustka minionego czasu
Stefania Wieczorek tuż po II wojnie światowej przyjechała do Płocicza z Radomia, gdzie spędziła dzieciństwo i młodość oraz wyszła tam za mąż za Antoniego. Urodziła pięcioro dzieci. Wraz z mężem prowadziła gospodarstwo rolne. Bardzo mocno przeżyła śmierć wszystkich swoich dzieci i męża. Uwielbia przyrodę, kwiaty i swoją szynszylę. Pomimo sędziwego wieku, wiosnę i lato spędza w przydomowym ogrodzie. Gdy jest zimno, słucha radia, śledząc najważniejsze wydarzenia polityczne. Zawsze uśmiechnięta, nie żali się na swoje życie, mimo tego że wzrok i słuch już nie ten. W Wigilię obchodziła 105. urodziny.
Jacek Grabowski