Binkowska zostaje w swojej piwnicy
O tej sprawie pisaliśmy już w kwietniu. Władze gminy Sępólno, jak to mają w zwyczaju zaczęły majstrować przy czymś, co się doskonale sprawdza i dobrze działa. Jeszcze przed reformą samorządową kraju gmina kompletnie nie radziła sobie z prowadzeniem stołówkiw największej szkole na jej terenie. Wówczas zdecydowano się na pionierski krok, a mianowicie prywatyzację. U wielu osób budziło to zdecydowany sprzeciw, ale z perspektywy lat widać, że było to doskonałe posunięcie. 1 września 1998 roku gmina nieodpłatnie użyczyła pomieszczenia kuchni i stołówki jednej z jej pracownic na czas nieoznaczony. Warunkiem było przejęcie dotychczasowych sześciu pracowników kuchni oraz utrzymanie dotychczasowej działalności. Z tych warunków nowy podmiot w pełni się wywiązał. Po dojściu do władzy ekipy Przymierza Bożena Binkowska miała już tylko pod górkę. Zwłaszcza podczas przetargów na dostarczanie posiłków do szkół na terenie gminy. Jesienią ubiegłego roku Binkowska otrzymała wypowiedzenie umowy najmu użytkowanych pomieszczeń. W wypowiedzeniu wskazywano na zalecenia pokontrolne Regionalnej Izby Obrachunkowej, która jako nieprawidłowość uznała wynajmowanie przez gminę swojego majątku w trybie bezprzetargowym i na czas nieoznaczony. Burmistrz zgodził się na przesunięcie terminu wypowiedzenia z datą upływu na dzień 31 sierpnia br. O dalszych losach szkolnej stołówki miał zdecydować przetarg.
Sprawa trafiła pod obrady komisji oświaty i komisji rewizyjnej. Obydwie komisje przyjęły jednogłośnie wniosek dotyczący przygotowania uchwały rady miejskiej wyrażającej zgodę na wydzierżawienie pomieszczeń pani Bożenie Binkowskiej na okres 10 lat. Komisje stanęły również na stanowisku, aby naliczać czynsz dzierżawny od tych pomieszczeń, ale w mniejszym wymiarze, ponieważ stołówka mieści się w piwnicy, a najemca wykonał tam cały szereg remontów, które były obowiązkiem gminy.
W swej decyzji radni kierowali się przepisem prawa, który mówi, że rada miejska może zdecydowaćo wydzierżawieniu majątku gminy w trybie bezprzetargowym na okres do 10 lat. Uprawnieniem burmistrza jest ponadto zwolnienie bądź zmniejszenie czynszu dla najemcy. Wydawało się, że problem został definitywnie rozstrzygnięty. Nic z tego. W dniu, w którym ukazał się na naszych łamach artykuł na ten temat, w urzędzie miejskim rozpoczęło się nerwowe poszukiwanie innych metod na doprowadzenie do przetargu. No i znalazł się jakiś głupawy przepis, który rzekomo mówi, że jeśli obiekt remontowano z udziałem środków unijnych, to najemcy znajdujących się w nim pomieszczeń powinni być wyłonieni w drodze przetargu. Zalecenia RIO nie były już potrzebne, znaleziono innego haka, aby ze szkoły wywalić Binkowską. Pachniało to zamachem na dobrze funkcjonujący podmiot, który pewnie jest solą w oku konkurencji. Ostatecznie dyrektor szkoły, który działa w imieniu burmistrza, ogłosił przetarg. Przedmiotem dzierżawy jest kuchnia ze stołówką o łącznej powierzchni 211,98 metrów kwadratowych. Stawkę wywoławczą czynszu dzierżawnego ustalono na 3,09 złotego za metr kwadratowy. Umowa dzierżawy ma obowiązywać przez 3 lata. Specyfikację warunków przetargowych pobrało kilka osób, w tym były radny. Ostatecznie do przetargu, który odbył się nietypowo w sobotę, przystąpiła tylko Bożena Binkowska. Oferentka, która bała się konkurencji, podbiła stawkę czynszu do 7,60 złotego za metr kwadratowy. – Odetchnęłam z ulgą. Teraz trzeba będzie zakasać rękawy i podołać temu czynszowi. W naszych kosztach będzie to duża pozycja. Całe moje zawodowe życie jest związane z tą piwnicą, nie wiem, co bym zrobiła bez tych pomieszczeń – mówi Bożena Binkowska. Panią Bożenę już niedługo czeka kolejny przetarg na dostarczanie posiłków do szkół prowadzonych przez gminę w nowym roku szkolnym. Możliwe, że znowu ktoś wygra przetarg o jeden grosz albo komisja przetargowa uzna, że kotlet mielony to nie jest danie mięsne.
Nikt nie kwestionuje dziś faktu, że podmiot gospodarczy prowadzący działalność na terenie szkoły powinien płacić czynsz. Tego zdania było również 9 radnych, którzy głosowali za trybem bezprzetargowym. Jednak szukanie na siłę sposobności do ogłoszenia przetargu daje sporo do myślenia. Z jednej strony, stołówka szkolna to specyficzny rodzaj działalności gospodarczej. Firma, która zatrudnia 6 pracowników i szkoli uczniów, musi z czegoś żyć. Z drugiej strony, chodzi przecież także o to, aby obiad dla ucznia był jak najtańszy, co nie jest oczywiście równoznaczne z jego kiepską jakością. Tydzień temu opisywaliśmy przypadek z Kamienia, gdzie burmistrz wydzierżawił plażę miejską nad jeziorem Mochel. Szybko okazało się, że dzierżawcy chodziło wyłącznie o zlikwidowanie konkurencji. Gmina ma kilka tysięcy złotych z dzierżawy, ale mieszkańcy przeklinają burmistrza, że nie ma gdzie się bawić. Na szczęście tamten burmistrz szybko wyciągnął wnioski ze swojego błędu.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.