Brałem udział w Kongresie Berlińskim
Warto przypomnieć, że formalnie Związek Polaków w Niemczech rozpoczął swoją działalność w 1922 roku. Związek dbający o interesy mniejszości w Niemczech podzielony był na 5 dzielnic. Prezesem 5. dzielnicy był ks. dr Bolesław Domański z Zakrzewa. Już w grudniu 1937 roku w tej malowniczej miejscowości na skraju Wielkopolski odbyło się nadzwyczajne posiedzenie Rady Naczelnej Związku Polaków w Niemczech. Uchwalono wówczas ,,odezwę zakrzewską” - wzywającą ludność polską do uczczenia 15-lecia organizacji.
W lutym 1938 roku w Zakrzewie odbył się zjazd 5. dzielnicy. – Był on manifestacją jedności i zwarcia szeregów wokół związku oraz etapem prac przygotowawczych do kongresu, który miał się odbyć w marcu. Dyskutowaliśmy na temat przebiegu kongresu. Zostali wybrani delegaci, wśród których się znalazłem. Do związku wstąpiłem w wieku 18 lat. Ksiądz Domański nas wciągał – relacjonuje przebieg zjazdu Alfons Tomke z Zakrzewa.
Na kongres delegacja z Zakrzewa wyruszyła w sobotę 5 marca. – Wyruszyliśmy w obiad. Zbiórka delegatów z całego regionu była zorganizowana w Pile, gdzie dołączono dwa dodatkowe wagony specjalnie dla delegatów. Po drodze od księdza Domańskiego dostawaliśmy wytyczne. Wieczorem byliśmy na miejscu. Zostaliśmy bardzo dobrze przyjęci. Organizacja była perfekcyjna. Niedziela rozpoczęła się od licznych mszy świętych odprawionych w kościołach. Wiele nabożeństw odbywało się po polsku. Przed 12. zaczęliśmy się zbierać w sali kongresowej. Mieliśmy sektor w przodzie bardzo blisko sceny. Wszystko doskonale słyszeliśmy i widzieliśmy. Ksiądz Domański rozpoczął obrady. Przywitał wszystkich delegatów, po czym wspólnie odśpiewaliśmy ,,Pieśń Rodła”. Kongres trwał do wieczora. Uczestniczyło w nim około 6 tys osób. Gdy ksiądz Domański skończył przemówienie, ogłoszono i uchwalono ,,Pięć Prawd Polaków”. Wieczorem odbył się koncert. Niemieckie radio miało wyemitować całe posiedzenie, ale urządzenie do nagrywania się zepsuło. Uczestnicy kongresu po cichu nagrywali obrady. Za tydzień posiedzenie było nadawane przez Polskie Radio. Ksiądz Domański wręczył nam taśmy – relacjonuje przebieg tego spektakularnego wydarzenia Alfons Tomke, jedyny żyjący uczestnik kongresu z naszego terenu. Przedwojenny kongres był pierwszą i zarazem ostatnią tak dużą manifestacją Polaków w Niemczech.
Życiorys Alfonsa Tomke ukazuje burzliwą historię Polski na przestrzeni kilku dziesięcioleci. Od rozbiorów, po czas II Rzeczpospolitej, PRL-u i Wolnej Polski. W 1938 roku Alfons Tomke przed wcieleniem do wojska musiał na pół roku pójść do pracy. Ten czas spędził w Rzeszy koło Szwerina, gdzie brał udział w budowie kanału. Tam zachorował i po raz pierwszy trafił do szpitala. W marcu 1939 roku został zwolniony i skierowany do domu. Do końca wojny Niemcy płacili mu rentę z tytułu niezdolności do pracy, pomimo tego że później wcielili go do wojska. W 1943 r. trafił do koszar, potem na front wschodni. Okres krwawych walk spędził na tyłach, gdzie kopał rowy i pilnował transportów. Tam ponownie zachorował. Czerwony Krzyż wywiózł go w głąb Niemiec, na Bawarię. Tam ponownie leżał w szpitalu. Jak sam mówi, nigdy nie był w pierwszej linii. Następnie trafił w okolice Leningradu, gdzie został aresztowany przez Sowietów. Trafił do niewoli. W łagrze spędził 5 lat. Pracował w kopalni. Tam uległ kolejnemu wypadkowi. Pomimo tego nie został zwolniony. – W obozie Polacy byli oddzielnie ogrodzeni, odizolowani. Często z nimi rozmawiałem. Mówili, żebym nie przyznawał się, że jestem Polakiem, bo trafię na Syberię. Wypuścili nas po 5 latach w 1949 roku. Wtedy trafiłem do Berlina. Tam szukali ludzi do pracy, ale tęskniłem za domem. Nie wiedziałem, co się dzieje z moją rodziną, ponieważ w łagrze nie pozwalali nam pisać. Żaden list nie dotarł do adresata. Rodzice też nie mieli żadnych wiadomości na mój temat. W Berlinie postanowiłem wrócić do domu. Udało mi się. Pracy było bardzo dużo, ale po powrocie z niewoli krzywo na mnie patrzyli. Dzięki znajomemu trafiłem do gminy, gdzie zajmowałem się sprawami rolnictwa, niecałe 3 lata. Potem zostałem sekretarzem, bo i moich przełożonych zabrali do komitetu. Byłem nim 9 lat. Jak przyjechali z komitetu, to zasugerowali mi, że powinienem jak najszybciej wstąpić do partii. Nigdy tego nie zrobiłem. Zdałem sobie sprawę, że mogą zwolnić. W 1962 roku mój przełożony założył bank. Dostałem propozycję pracy w tym banku. Nie chcieli mnie zwolnić z gminy. Po roku się udało. W banku pracowałem aż do emerytury i tam nie miałem z partią nic do czynienia – wspomina Alfons Tomke.
Dziś Alfons Tomke jest członkiem Związku Kombatantów i Osób Represjonowanych. Odznaczony Medalem Rodła i wieloma innymi wyróżnieniami. Jest laureatem XXIV edycji nagrody im ks. dr. Bolesława Domańskiego, którą przyznało mu Katolickie Stowarzyszenie ,,Civitas Christiane”. Ponadto otrzymał Brązowy Krzyż Zasługi, a młodzież ze Społecznego Gimnazjum im. Ludzi spod Znaku Rodła przyznała mu tytuł Wielkiego z Wielkich. Alfons Tomke z łezką w oku wspomina księdza Domańskiego zwanego patronem: – Jego pogrzeb w przededniu wybuchu wojny był wielką manifestacją patriotyczną, w której uczestniczyło kilka tysięcy osób.
5 Prawd Polaków
I Jesteśmy Polakami
II Wiara Ojców naszych jest wiarą naszych dzieci
III Polak Polakowi bratem
IV Co dzień Polak narodowi służy
V Polska Matką naszą, nie wolno mówić o matce źle
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.