Budowali, budowali i musieli rozebrać
Brukarze z Zakładu Transportu i Usług w Sępólnie mieli pecha, że ulica, którą mozolnie od kilkudziesięciu dni budują, przebiega obok domu radnego Mariana Herdera. Znany z dociekliwości radny wziął calówkę, zmierzył i już wiedział, że coś nie gra. Ściągnął na miejsce kierownika budowy i inspektora nadzoru w jednej osobie, Dariusza Kędziorę. Komisyjnie wykonano dwie odkrywki i okazało się, że grubość warstwy podbudowy, czyli tego, co jest bezpośrednio pod kostką, jest zbyt mała, niezgodna z projektem. Projekt przewiduje, że cały przekrój warstwy konstrukcyjnej ulicy ma 56 centymetrów. Składa się na to 25 centymetrów grunto-cementu, 20 centymetrów kruszywa, 3 centymetry podsypki cementowo-piaskowej i 8 centymetrów kostki brukowej. Jak ustaliliśmy, te wszystkie warstwy były, tylko w mniejszym wymiarze.
– Kilka dni nie było mnie na budowie. Nie wiem, jak to się stało. Warunki gruntowe w tym rejonie są bardzo trudne. Właśnie dlatego w projekcie założyliśmy taki a nie inny przekrój. Nie mogliśmy sobie pozwolić na mniejszą warstwę podbudowy. Poinformowałem wykonawcę o konieczności rozbiórki i on to przyjął. Mam swoje przypuszczenia co do przyczyn. Nie sądzę, że wynikają one ze złej woli wykonawcy – mówi Dariusz Kędziora.
Rzeczywiście, ponad 100-metrowy odcinek ulicy został rozebrany aż do poziomu zerowego. To w sumie około 600 metrów kwadratowych kostki. Można powiedzieć, że budowa cofnęła się do stanu sprzed kilku dni.
– To był błąd odczytu danych wysokościowych naniesionych przez geodetów. Nasi pracownicy nie odczytali tych danych od poziomu kostki, tylko od poziomu górnej krawędzi krawężnika. Przyznajemy się do tego błędu. Wydłużyliśmy godziny pracy i nadrabiamy zaległości – mówi Jerzy Lutowski z Zakładu Transportu i Usług w Sępólnie.
– Materiał z podbudowy nie zostanie zmarnowany, wykorzystamy go do innych celów, głównie na drogi. Na pewno inwestycja zostanie zakończona w terminie – dodaje prezes ZTiU Tomasz Mroziński.
Mieszkańcy ulicy Hanki Sawickiej z podziwem patrzą na ślimaczącą się od kwietnia budowę. Budowa trwa i trwa, a brukarze są już... w połowie wcale nie takiej długiej ulicy. Takie tempo pracy w przypadku firm działających na normalnych, komercyjnych zasadach jest nie do pomyślenia. Z naszego rozeznania wynika, że inne firmy działające na naszym rynku robią to znacznie taniej. Niestety, gmina za pozwoleniem radnych woli sztucznie wspomagać swoją spółkę, która bez gminnych zleceń na otwartym rynku na pewno by sobie nie poradziła. Burmistrz Stupałkowski tłumaczył kiedyś, że wysoka cena wynika z grubości podbudowy. No tak, tylko że parametry podbudowy nie są dotrzymane.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.