Bunt strażaków
,,Jest mi niezmiernie przykro poinformować pana, że od dłuższego czasu prezes OSP wraz ze swoim zastępcą, pełniącym funkcję komendanta gminnego, podejmowali decyzje, które nie były konsultowane z zarządem jednostki. Sytuacje te powtarzały się wielokrotnie, co irytowało nie tylko członków zarządu ale i członków czynnych. Działania wymienionych osób są niezgodne ze statutem naszej jednostki, a także ustawą o stowarzyszeniach. Grupa najaktywniejszych członków była wielokrotnie szantażowana przez pana Grzegorza Borowicza i Artura Cetnarskiego, że jeżeli nie wykonają ich poleceń, to nie pozyskają sprzętu lub pieniędzy na funkcjonowanie jednostki. W związku z działalnością na szkodę jednostki poprzez nieprzestrzeganie statutu i ustaw oraz niegodnego reprezentowania OSP, niektórzy członkowie podjęli decyzję o odejściu. Z pełną odpowiedzialnością chciałbym poinformować, że swoją rezygnację złożyli najaktywniejsi członkowie, którzy posiadali wysokie kwalifikacje i doświadczenie” – to fragment pisma skierowanego przez byłego już naczelnika jednostki do burmistrza Waldemara Stupałkowskiego. Do pisma dołączona jest lista nazwisk osób, które złożyły rezygnację wraz z ukończonymi kursami i posiadanymi kwalifikacjami. Są to: Damian i Kamil Rybaccy, Jacek i Przemysław Klajborowie, Jakub i Mateusz Piotrowscy, Paweł Wiciński oraz Hanna Teichert. Zbieżność nazwisk nie powinna dziwić. W OSP bardzo często członkami są całe rodzinne klany. O tym, że w sępoleńskiej OSP źle się dzieje, mówiono już od dawna. Przesilenie nastąpiło, gdy naczelnik jednostki chciał być jednocześnie członkiem OSP w Wałdowie. – Prezes upierał się, że jedna osoba nie może być członkiem dwóch jednostek – mówi jeden z druhów. – To jest zwykłe stowarzyszenie i nie ma przeszkód, abym należał do dwóch czy nawet więcej. W tej chwili mieszkam w Wałdowie, a pracuję w Sępólnie – mówi Damian Rybacki. Oczywiście nie ma przeszkód prawnych, aby jedna osoba należała do dwóch jednostek OSP. Takie przypadki mają miejsce np. w OSP Więcbork. Na potwierdzenie posiadamy opinię przygotowaną przez prawnika Zarządu Głównego Związku OSP. – Jeśli nie zabrania tego statut jednostki, to nie istnieją przepisy zakazujące tej samej osobie przynależności i działalności w dwóch OSP jednocześnie. Ostatecznie Damian Rybacki wystąpił z OSP Sępólno i wstąpił do OSP Wałdowo. Tak się stało, że kiedy trwały przepychanki z prezesem, pojechał do pożaru z druhami z Wałdowa. – Na miejscu pojawili się dowódcy akcji z PSP oraz komendant gminny i jednocześnie wiceprezes OSP Sępólno Artur Cetnarski. Zrobił awanturę, że w akcji bierze udział nieuprawniony strażak. Przyjechał w krótkich spodenkach i klapkach na nogach – mówi jeden ze strażaków.
– Rzeczywiście, takie zdarzenie miało miejsce. Powiem tak, komendant gminny zachował się niegodnie jak na strażaka. O tym, co się dzieje na miejscu akcji decyduje dowódca. Jeśli ktoś ma odpowiednie przeszkolenie i ubezpieczenie, to może zabrać do niej każdego ochotnika – potwierdza st. kpt. Tomasz Kabat, komendant powiatowy PSP w Sępólnie.
– To zaważyło o naszej decyzji, ale już wcześniej prezes robił, co mu się tylko podobało. Traktował OSP jak swoją własność. Członkami tej jednostki byliśmy od 15 do 27 lat. Poświeciliśmy jej kawał życia. Ukończyliśmy wiele szkoleń i kursów, ale dłużej nie możemy na to patrzeć – mówi jeden z uciekinierów. Po złożeniu rezygnacji zarząd skreślił całą ósemkę z listy członków. Odszedł naczelnik czyli najważniejsza osoba w jednostce. Prezes pełni funkcję bardziej reprezentacyjną. Odeszło jeszcze dwóch członków zarządu. Przestała istnieć komisja rewizyjna. Odeszło dwóch z trzech jej członków. – Zarząd przyjął rezygnację tych osób. Nic wielkiego się nie stało. Akurat te osoby nic nie robiły dla tej jednostki. Oni tylko chcieli jeździć do akcji. Inni nawet się buntowali, że jeździ tylko ta grupa. To są ludzie, których nigdy nie było na zbiórkach. Pan naczelnik nawet nie kiwnął palcem, aby przygotować drużynę na zawody, a to jego obowiązek. Zarząd normalnie funkcjonuje, mamy wyszkolonych ludzi, którzy jeżdżą do akcji. Zapisują się następni – mówi prezes Grzegorz Borowicz, wskazując nawet prowodyra tego puczu. Lista wzajemnych oskarżeń jest długa.
Czy jednostka ma dosyć wyszkolonych ludzi, aby zabezpieczyć ewentualne wyjazdy? – Komendant Kabat poinformował mnie, że do akcji wyjechał nieuprawniony strażak. Tak być nie może. Nawiązując do listu, to sytuacja jest nieprzyjemna, ale ja jako burmistrz nie mogę ingerować w autonomiczne stowarzyszenie, które ma odpowiednie organy do załatwiania tego typu spraw – mówi burmistrz Waldemar Stupałkowski.
– Jako państwowa straż pożarna nie możemy mieszać się w sprawy stowarzyszenia. Jednak niepokoi nas zdolność operacyjna tej jednostki po odejściu osób, które rzeczywiście były doskonale wyszkolone. W tej chwili Wałdowo ma najwięcej i najlepiej przeszkolonych strażaków. Oceniając tę sytuację powiem tylko, że nie da się wprowadzić wojskowego rygoru w jednostce OSP, a do tego chyba dążył pan prezes – mówi komendant Tomasz Kabat.
– Zgodnie ze statutem zarząd liczy od 5 do 9 członków, więc nawet jeśli ubyło 3 członków, to jest on władny do podejmowania decyzji – mówi prezes Borowicz. Statut OSP Sępólno mówi, że zarząd może dokooptować do swego składu nowych członków w miejsce ustępujących, w liczbie nieprzekraczającej 1/3 ustalonego składu. Zdaniem druha prezesa w podobny sposób można reanimować komisję rewizyjną. Naszym zdaniem jest w błędzie. Konieczne będzie zwołanie nadzwyczajnego walnego zebrania członków. W statucie zapisano, że komisja liczy 3 członków. Mówi się również, że komisja może dokooptować do swojego składu nowych członków w miejsce ustępujących, ale w liczbie nieprzekraczającej 1/3 jej składu, a przecież wakat liczy obecnie 2/3 jej składu. W efekcie tego zamieszania stało się również tak, że jednostka OSP Sępólno nie wystawiła swojej drużyny na gminne zawody sportowo-pożarnicze. Wstyd i jeszcze raz wstyd. Na ostatnich walnych zebraniach część druhów próbowała sygnalizować pewne problemy, które ich nurtują podczas walnych zebrań. Niestety nikt ich nie słuchał. Na temat ostatniego zebrania wyborczego już pisaliśmy. Jeszcze zebranie się nie rozpoczęło, a już widzieliśmy listy członków zarządu i komisji rewizyjnej i to z podziałem na funkcje. Czy odejście ośmiorga druhów oczyści atmosferę? Na ostatniej sesji rady miejskiej prezesowi Borowiczowi wręczono list gratulacyjny za 20 lat piastowania funkcji komendanta gminnego.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.