Burmistrz widzi tylko jedno rozwiązanie - eksmisję
W opinii radnych sprawy zaszły za daleko, a sądowa batalia młodej kobiety z gminą jest zupełnie niepotrzebna. – W jaki sposób chce pan rozwiązać ta sprawę? Uważam, że nie przynosi ona chwały ani gminie, ani komisji mieszkaniowej. Sądzę, że należy tę kobietę pozostawić w tym mieszkaniu, skoro zainwestowała w remont lokalu. Czy ta sprawa była konsultowana z radcą prawnym? Z niepewnymi sprawami idziemy do sądu i być może będziemy je przegrywali – powiedział na ostatniej sesji radny Kazimierz Drogowski. W imieniu burmistrza na wszystkie pytania odpowiadała Dagmara Fabiszak, radca prawny sępoleńskiego magistratu. Zaczęła od zreferowania przebiegu rozprawy sądowej, o której pisaliśmy w jednym z ostatnich wydań WK. – Pełnomocnik powódki wniósł o ugodowe zakończenie sprawy, na co przystałam, mając na względzie to, że taka ugoda będzie możliwa. Sąd przychylił się do takiego rozwiązania, dając stronom czas na ustalenie szczegółów – powiedziała radczyni. W grę wchodzą dwa rozwiązania: pozostawienie młodej kobiety z dziećmi w lokalu, który obecnie zajmuje, lub eksmisja i kłopotliwe przenosiny do innego mieszkania. – Będziemy poszukiwać innego lokalu, nie będzie to ten lokal, który w tej chwili powódka zajmuje. Takie jest nasze stanowisko i propozycja ugodowa. Szczegóły pełnomocnicy ustalą między sobą – dodała Fabiszak. Z tej wypowiedzi wynika jednoznacznie, że burmistrz jest w tej kwestii nieustępliwy i nie widzi możliwości pozostawienia kobiety w mieszkaniu, w którym spędziła większą część swojego życia. To jego osobista zemsta za to, że Barbara Szydeł przyszła po pomoc do naszej redakcji i ośmieliła się wytoczyć proces gminie Sępólno. – Kto pokryje koszty remontu mieszkania? Patrzę na tę sprawę pod względem finansowym i ludzkim. Nie chcę wylać dziecka z kąpielą – powiedział radny Kazimierz Drogowski.
– Powiedziała pani, że ta kobieta zostanie eksmitowana do innego lokalu, a jaka to jest różnica, czy ona będzie mieszkała tu czy tam, skoro i tak musi dostać mieszkanie – zauważyła radna Anna Miczko. – Propozycja pozostania w tym mieszkaniu nie wchodzi w grę, dlatego ugoda będzie ukierunkowana na inne rozwiązanie – stwierdziła z całą stanowczością radczyni prawna magistratu. Czyżby mieszkanie po zmarłym ojcu Barbary Szydeł było już zabukowane?
Istotną rzecz poruszył radny Marian Herder . – Czy ta sprawa nie mogła być załatwiona u źródła, w gabinecie burmistrza? Po co sądy? Gmina zapłaci za rozprawę i taki będzie finał - powiedział. Rozwojem wypadków był zaskoczony sędzia rozstrzygający spór, który dziwił się, że strony nie potrafiły dojść do porozumienia. – Stan faktyczny i prawny pozwalał na skierowanie sprawy do sądu z uwagi na to, że zajmowanie lokalu, zdaniem gminy, odbywało się bez tytułu prawnego – odpowiedziała Dagmara Fabiszak.
Gdy na sali obrad atmosfera zaczęła gęstnieć, przewodniczący Rady Miejskiej Stanisław Rohde natychmiast zakończył dyskusję. Przyboczny burmistrza pozwala radnym gadać w nieskończoność, gdy pod niebiosa podrzucają burmistrza i gminę. Gdy pochylą się nad poważną sprawą, która nie daj Boże wzbudza kontrowersje, natychmiast zamyka dyskusję. To praktyka powszechnie stosowana.
Burmistrz Sępólna zrobi wszystko, żeby eksmitować młodą kobietę i jej rodzinę. Ten sam burmistrz zmuszony będzie do zapewnienia jej lokalu zastępczego. Ponadto z gminnej sakwy trzeba będzie wysupłać pieniądze na rekompensatę kosztów remontu mieszkania komunalnego przy ulicy Odrodzenia. Nie prościej byłoby podać sobie rękę i zakończyć ten wielomiesięczny spór?
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.