CHŁOPAK STĄD
11 listopada 2016 r. w Belwederze Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda odznaczył zasłużonych w służbie państwu
i społeczeństwu. Za wybitne zasługi w działalności na rzecz ujawniania prawdy historycznej o zbrodniach nazistowskich i komunistycznych oraz za działalność państwową i publiczną Prezydent odznaczył Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski prokuratora Instytutu Pamięci Narodowej Mieczysława Górę. Mieczysław Góra, pochodzący z Sośna, jako prokurator Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu - Oddział w Gdańsku Delegatura w Bydgoszczy, prowadził śledztwa w sprawie zbrodni niemieckich i komunistycznych w Polsce.
Dziś przypomnę tylko trzy z wielu aktywności odznaczonego prokuratora. Pierwsza to pamiętne uroczystości sprzed roku w Karolewie. „Zapal znicz pamięci”, czyli wspólna akcja Polskiego Radia i IPN.
Dziesiątki zniczy zapłonęły w miejscach kaźni wojennej w całym kraju. Akcja jest hołdem oddanym Polakom pomordowanym przez Niemców na początku II wojny światowej. Co roku światła są zapalane w ponad 300 miejscach. W województwie kujawsko-pomorskim centralne uroczystości zorganizowano w Karolewie koło Więcborka. To tu zginął między innymi polski rzemieślnik Paweł Wojciech Góra. Był kowalem, druhem Towarzystwa Powstańców i Wojaków w Drzycimiu, kanonierem rezerwy 15. Wielkopolskiego Pułku Artylerii w Bydgoszczy. We wrześniu 1939 r. walczył pod Bydgoszczą i nad Bzurą. Ranny pod Łomiankami, dostał się do niewoli. 23 października wrócił do rodziny w miejscowości Sośno. Trzy dni później został zatrzymany przez Niemców i zamordowany w Karolewie. Jego dom i warsztat przekazano niemieckiej rodzinie.
– Karolewo zasługuje na naszą pamięć, bo to miejsce kaźni Polaków, których zginęło tutaj dwa tysiące, większość jest bezimienna – mówił prokurator oddziału Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku Mieczysław Góra.
Sprawa druga, o rok wcześniejsza. III Debata „W cieniu wojny”. Represje Selbstschutzu i władz okupacyjnych oraz ich skutki. W pierwszej części debaty zostały przypomniane fakty związane z niemieckimi represjami w pierwszych dniach wojny oraz powołaniem Selbstschutzu. Uczestnicy spotkania podkreślali wyjątkowe okrucieństwo i bestialskie metody, jakimi posługiwali się członkowie niemieckiej policji, składającej się przede wszystkim z lokalnych (zamieszkałych w Bydgoszczy) Niemców. Prokurator Mieczysław Góra zwrócił uwagę na skalę ciągle mało znanych zbrodni, jakich dopuścili się okupanci w okolicach Bydgoszczy i na Pomorzu w pierwszych miesiącach wojny. W dalszej części spotkania zostały omówione powojenne losy niemieckich oprawców i problem pociągnięcia ich do odpowiedzialności za zbrodnicze czyny. W debacie wzięli udział: prof. Aleksander Lasik (UKW Bydgoszcz), prof. Tomasz Chiciński (Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, Akademia Marynarki Wojennej w Gdyni), prok. Mieczysław Góra (IPN – KŚZpNP Oddział w Gdańsku) oraz zaproszona publiczność. Dyskusję prowadziła Hanna Sowińska, redaktor „Gazety Pomorskiej”. Podobnych debat było potem kilka, a Spichrze na Brdą gościły wielu znakomitych historyków.
Te dwa tematy w jakiś sposób łączą się ze sobą, chociaż każdy z nich ma swoją specyfikę. W zgłębianiu i propagowaniu wiedzy i odpowiedzialności za te wydarzenia znaczącą rolę miał prokurator Mieczysław Góra. Ale to nie wszystko. Aktywność zawodowa pana prokuratora skierowana była również na czasy późniejsze, a nawet niektórym z nas współczesne.
Mała dygresja: słuchając rozedrganej totalnej opozycji, która uznaje stan wojenny za kulturalną imprezę i gorąco namawia Polaków do puczu przeciwko państwu polskiemu, w okolicy 13 grudnia warto przypomnieć sobie również, co było chwilę potem, a co było nie tylko konsekwencją stanu wojennego, ale również zbrodniczej ideologii twórców i wykonawców tego polskiego dramatu.
Armia, na podstawie list dostarczonych przez SB, powołała na ćwiczenia wojskowe w stanie wojennym prawie tysiąc siedmiuset działaczy Solidarności. Specjalne obozy wojskowe powstały późną jesienią 1982 r. i były formą represji wobec ludzi „Solidarności”. Powołanymi byli często ludzie powyżej 40. roku życia, chorzy. Ludowe Wojsko Polskie chciało ich złamać. Z zeznań świadków wynika, że zajęcia trwały czasem 10 godzin dziennie. Zmuszano żołnierzy do wykonywania absurdalnych rozkazów – czołgania się w błocie, wygaszania pieców w namiotach przy temperaturze poniżej zera, marszobiegów, budowania dróg ze śniegu, wykopywania , a potem zasypywania rowów. Zdarzały się przypadki przykładania żołnierzom pistoletów do głowy, grożenia śmiercią, wielogodzinnych apeli. Nadzór nad tymi „koloniami karnymi” sprawowali oficerowie WSW, w szczególności kontrwywiadu. Prokurator Mieczysław Góra z Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, przy współpracy bydgoskiego IPN sformułował akt oskarżenia wobec twórców tzw. Specjalnych Obozów Wojskowych, w których w latach 1982-1983 prześladowano opozycjonistów z „Solidarności”. Akta sprawy liczyły 70 tomów. Przesłuchano ponad 500 świadków. Śledztwo trwało 3 lata. Akt oskarżenia w sprawie trafił w marcu 2012 r. pierwotnie do Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie. Oskarżony został m.in. gen. Florian Siwicki (b. szef Sztabu Generalnego WP z lat 80.). W śledztwie żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy. W listopadzie 2012 r. WSO uznał, że Siwicki jest zbyt chory, aby mógł być sądzony w tej sprawie i wyłączył go z procesu. Siwicki zmarł w marcu 2013 r. Sprawa potem trafiła do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa, bo dwaj pozostali oskarżeni nie byli generałami wojska, lecz cywilnych służb specjalnych i jako tacy nie podlegają sądom wojskowym. W 2012 r. w Warszawie miała miejsce konferencja naukowa „Inteligentna forma internowania – ćwiczenia i powołania do Ludowego Wojska Polskiego jako forma represji po 13 grudnia 1981 roku”. Jednym z wykładowców był prokurator Mieczysław Góra, a jego wykład to: Powołanie w pierwszych dniach listopada 1982 r. na trzymiesięczne przeszkolenie wojskowe działaczy opozycji demokratycznej do JW 1636 Chełmno jako forma represji – na podstawie wyników śledztwa S85/08/Zk Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku. Zdaniem prokuratora IPN, operacja przeciwko opozycji w 1982 r. miała znamiona zbrodni komunistycznej, a nawet zbrodni przeciwko ludzkości. Nietrafne są zatem interpretacje tych wydarzeń przez warszawski Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa, jako przekroczenie uprawnień urzędniczych, które uległo przedawnieniu. W toku postępowania przygotowawczego pion śledczy IPN przesłuchał generała Wojciecha Jaruzelskiego i generała Czesława Kiszczaka. Jednak zarzutów im nie postawiono. Jak wyjaśnił prokurator Mieczysław Góra, obaj wiedzieli o planowaniu akcji represyjnej, ale nie wydawali w formie pisemnej żadnych rozkazów w tej sprawie, a przynajmniej takie dokumenty nie są znane. Tymczasem ze względu na stworzone w obozach warunki, sposób przeprowadzenia i bezprawność rozkazu – nawet w obliczu ówczesnego prawa było działaniem represyjnym i bezprawnym. Nadużycie władzy polegało na tym, że na ćwiczenia wojskowe można tylko i wyłącznie powołać w określonym celu: podniesienia specjalności wojskowej bądź gotowości bojowej. Natomiast celem wskazanym w zarządzeniu ówczesnego szefa Sztabu Generalnego WP było odizolowanie tych ludzi od dużych zakładów pracy. I nie był to cel wojskowy – zaznaczył prokurator IPN.
Nie wiadomo, ile dokładnie było SOW-ów. Jedna z wersji mówi o 13, a inna o 20 tego typu ośrodkach. Pewne jest, że największe utworzono w Chełmnie nad Wisłą i Czerwonym Borze. Pozostałe działały w Trzebiatowie, Rawiczu, Czarnem, Węgorzewie i miejscowości Budowo. Normą były niedogrzane namioty. SOW-ów pilnowali żołnierze Wojskowej Służby Wewnętrznej. Obozy były ogrodzone drutem kolczastym i często odizolowane także od normalnych jednostek.
Wśród gróźb wobec rezerwistów były i takie, o których opowiedział w swoich zeznaniach Mirosław Polipowski, przytrzymywany w obozie w Chełmnie: „[...] w pobliżu stacjonują wojska radzieckie i w razie konieczności zrobią tu wam drugi Katyń”.
Znam wiele osób w Polsce, dla których udokumentowanie, opisanie i pokazanie rzeczywistych wydarzeń z historii Polski nam współczesnej jest moralnym i obywatelskim obowiązkiem. Pomijając znane wszystkim nazwiska, wspomnę tylko jeszcze o jednej osobie. To Andrzej Józefowicz-Chmielewski, z pochodzenia Tatar, herbu Leliwa, który zajmuje się historią regionu kwidzyńskiego.
Tacy ludzie i ich żmudna, codzienna i często bardzo mozolna praca przywracają wiarę w Polskę i Polaków. Dlatego Im i ich czytelnikom, słuchaczom i odbiorcom na koniec dedykuję jedno z ostatnich zdań powiedzianych przez trenera Mai Włoszczowskiej: Just do your job – rób swoje w każdym momencie życia.
Opracował:
Dariusz Jałocha
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.