Wielowicz
Gorąca dyskusja nad raportem
Robert Lida, 16 marzec 2023, 09:28
Średnia:
0.0
(0 głosów)
W ubiegły wtorek w Wielowiczu odbyło się spotkanie dotyczące ogromnej farmy fotowoltaicznej, która ma powstać na terenie Roztok i zahaczać o grunty sołectw Suchorączek oraz Wysoka. Po jednej stronie zasiedli przedstawiciele inwestora, autorzy raportu oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko oraz gminni urzędnicy. Po drugiej zainteresowani mieszkańcy, przedstawiciele Koła Łowieckiego Szarak z Więcborka oraz przedstawiciele Krajeńskiego Parku Krajobrazowego. Spotkanie trwało aż 5 godzin, a dyskusja momentami była bardzo gorąca.
Do raportu
O inwestycji, która miałaby zajmować obszar 143,3 ha, już pisaliśmy. Na takiej powierzchni miałaby powstać instalacja fotowoltaiczna o mocy do 250 MW. W tej sprawie na wniosek inwestora aktualnie toczy się postępowanie administracyjne zmierzające do wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla przedsięwzięcia. Taką decyzję wydaje wójt gminy.
– Zgodnie z literą prawa wystąpiłem o opinię w tej sprawie do trzech podmiotów: Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Bydgoszczy, Powiatowej Stacji Sanitarno -Epidemiologiocznej w Sępólnie oraz Wód Polskich. Wszystkie te instytucje orzekły, że dla takiej inwestycji należy sporządzić raport oddziaływania na środowisko. Obowiązek sporządzenia takiego raportu nałożyłem na inwestora i został on dostarczony do urzędu gminy. Wcześniej nie mieliśmy o czym rozmawiać, ponieważ nie było tego raportu. Raport został upubliczniony i wpłynęły wnioski oraz protesty: Gminnej Spółki Wodnej w Sośnie, mieszkańców Roztok oraz rad sołeckich Roztok, Suchorączka i Wysokiej Krajeńskiej. Dla wójta najważniejsze są te trzy opinie, o których mówiłem wcześniej. One wskazują jak inwestor ma postępować. Wójt, czy mu się to podoba czy nie, zobowiązany jest wydać stosowną decyzję. Ja jako ja nie jestem fanem fotowoltaiki. Nie mam jej na swoim domu i dopóki mnie ktoś do tego nie zmusi, to jej nie będę miał. Mieszkańcy mają prawo uczestniczenia w tych procedurach i dlatego dziękuję państwu za przybycie. – mówił prowadzący zebranie wójt Sośna, Leszek Stroiński.
W tym miejscu należy dodać, że oprócz wspomnienej farmy w okolicach Roztok miałaby powstać druga o powierzchni 86 ha i mocy do 500 KW. Ta sprawa toczy się innym trybem. Inwestor wystąpił do gminy z wnioskiem o dokonanie zmian w planie zagospodarowania przestrzennego dla obszaru, który znajduje się w obrębie ewidencyjnym Wielowicz. Wniosek w tej sprawie wpłynął do urzędu gminy w kwietniu ubiegłego roku, a na grudniowej sesji Rada Gminy w Sośnie rozpoczęła proces zmian w planie poprzez przyjęcie uchwały w sprawie przystąpienia do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.
– Dopiero przystąpiliśmy do procedowania tej sprawy. To jest proces bardzo czasochłonny i kosztowny. Warunkiem jest wpłacenie przez wnioskodawcę odpowiednich środków na konto gminy. Gmina takich środków nie posiada. Dopóki ich nie będzie, to nie ruszymy z tym tematem – wyjaśniał wójt Stroiński.
To jest zmasowana akcja kapitałowa
– To jest zmasowana akcja kapitałowa – mówił w swoim wystąpieniu sołtys Roztok, a jednocześnie szef Gminnej Spółki Wodnej w Sośnie Jacek Nowak.
W tej sprawie jedno jest pewne. Jeśli taka farma w Roztokach powstanie, to miejscowy sielsko - rolniczy krajobraz ulegnie radykalnemu przeobrażeniu. Po prostu zamiast upraw rolniczych będzie tutaj morze fotowoltaicznych paneli. Mieszkańcy mają jeszcze inne obawy. W pismach, które wpłynęły do wójta po wyłożeniu do publicznego wglądu raportu oddziaływania na środowisko, zarzucają wójtowi brak kosultacji społecznych. Wyrażają również obawę o oddziaływania instalacji na ich zdrowie, o czym w raporcie nie ma mowy. Pytają również, czy w związku z powstaniem farmy mogą w przyszłości liczyć na jakieś odszkodowania, a sołectwo na jakieś profity. Obawiają się również spadku wartości swoich nieruchomości, a także zmiany ścieżek migracyjnych zwierzyny. Zastanawiają się również, czy farma będzie oddziaływać na lokalny mikroklimat. Z kolei Gminna Spółka Wodna w Sośnie ma obawy dotyczące funkcjonowania urządzeń melioracyjnych na terenie zajętym przez farmę. Wreszcie zauważają, że w obszarze planowanej inwestycji znlazły się grunty klasy IIIa, IIIb, IVa i IVb, które nie powinny być wyłączane z użytkowania rolniczego. W związku z tą uwagą doszło do zmiany planów inwestora, o której wcześniej się nie mówiło.
Farma skurczyła się do 96 ha
Okazało się, że kilka tygodni temu inwestor skorygował wniosek o wydanie decyzji środowiskowej. W nowym wniosku początkowy areał 143,3 ha skurczył się do 96 ha. Co się takiego nagle stało? Otóż z początkowego areału wyłączono grunty wyższej III klasy bonitacyjnej oraz gleby pochodzenia organicznego. Chodzi o to, że odrolnienie gruntów wyższych klas bonitacyjnych jest bardzo kosztowne. Uczestnicy spotkania pytali, czy w związku z tą zmianą należy sporządzić nowy raport oddziaływania na środowisko.
– Dzwoniliśmy w tej sprawie do RDOŚ-u i poinformowano nas, że nie ma takiej potrzeby – wyjaśnił Leszek Stroiński.
We wtorkowym spotkaniu udział wzięli: Mateusz Szmyd - dyrektor rozwoju w spółce inwestora, Karol Bieliński - dyrektor w spółce inwestora, Rafał Odrobiński - współautor raportu, Sławomir Niedźwiecki - szef zespołu przyrodniczego realizującego badania przyrodnicze, Magdalena Czarczyńska - współautor raportu z firmy Dobra Energia, Maria Brozdowicz - współautor raportu Dobra Energia. Do Wielowicza przyjechał również niezależny ekspert dr Krzysztof Napieraj, który prowadzi badania około 90 istniejących już farm fotowoltaicznych, w tym największej w Polsce, która znajduje się w miejscowości Zwartowo koło Gdańska.
Konwencja spotkania polegała na tym, że Rafał Odrobiński po kolei odpowiadał na uwagi zawarte w protestach do raportu. W trakcie jego wystąpienia często dochodziło do słownych potyczek z sołtysem Jackiem Nowakiem oraz jego małżonką. Nie da się ukryć, że współautor raportu w kilku miejscach ,,dał się złapać” na oczywiste nieścisłości czy braki lub zbyt ogólnikowe potraktowanie materii. Zapewniał, że nawet tak duża instalcja w żaden sposób nie oddziałuje na ludzkie zdrowie i miejscowy mikroklimat.
– Farma będzie ubezpieczona od odpowiedzialności cywilnej. Jeśli ktoś z mieszkanców na skutek jej funkcjonowania odniósłby jakiś uszczerbek na zdrowiu, to może zwrócić się o wypłatę odszkodowania – zapewniał Mateusz Szmyd.
– Ta farma zajmie 5 procent naszego obwodu łowieckiego. Na pewno zmienią się szlaki migracyjne zwierzyny, która, chcąc ją ominąć, będzie czyniła szkody w pobliskich uprawach rolnych – zauważył przedstawiciel Koła Łowieckiego Szarak.
– W uzgodnieniach z RDOŚ-em zaznaczono, że siatka ogrodzeniowa ma być podniesiona na 10 centymetrów od powierzchni gruntu. Dzięki temu wszystkie małe zwierzęta mogą się tam swobodnie przemieszczać. Jeśli chodzi o większą zwierzynę, to farma nie stanowi jednego kompleksu. Ona jest podzielona na sektory, między którymi zwierzyna może się swobodnie przemieszczać – odparł Rafał Odrobiński.
Przedstawiciele inwestora mówili również o korzyściach finansowych, które czekają gminę w związku z budową farmy. Chodzi o wpływy podatkowe, które wyliczono na ponad milion złotych w skali roku.
– Dopóki tych pieniędzy nie zobaczę, to nie będę mówił o ewentualnych korzyściach finansowych. Tak było z wiatrakami. Już liczyliśmy, ile milionów wpłynie do budżetu gminy, a nie zobaczyliśmy ani złotówki. Osobiście uważam, że grunty rolne powinny być wykorzystywane rolniczo – stwierdził wójt Stroiński.
Zapomnieli o parku
Jedna z mieszkanek pytała o zgodność planowanej inwestycji z przepisami obowiązującymi w Krajeńskim Parku Krajobrazowym. Na to pytanie odpowiedział obecny na spotkaniu dyrektor parku Krzysztof Wojtkowiak.
– Jeśli chodzi o teren przewidziany pod inwestycję, to w granicach parku znajduje się 28 hektarów. Wójt nie ma obowiązku uzyskania uzgodnienia od parku. My możemy tylko opiniować. Przyznam, że o tym raporcie dowiedziałem się dzisiaj od jednego z mieszkańców. Znalazłem go na BIP-ie. Powiem szczerze - w kilku kwestiach mam pewne wątpliwości. Na przykład w raporcie napisano, że nie powinny wystąpić konflikty społeczne, a widzimy, że konflikt jest. Mamy w pobliżu obszary cenne przyrodniczo: błota Roztoki, Mesy czy Łąki Wielowickie. Powtórzę, że park nie jest tutaj organem, a nasze opinie nie są wiążące. W tym przypadku nie zwrócono się do nas o taką opinię – mówił dyrektor Krzysztof Wojtkowiak.
Tańszy prąd dla Roztok?
Kiedy rozmawiano o ewentualnych korzyściach, które z tak dużej inwestycji miałaby odnieść lokalna społeczność, o głos poprosił dr Krzysztof Napieraj. Naukowiec zwrócił uwagę na to, że w życie weszły przepisy, które w takich przypadkach lokalnym społecznościom przyznają bonus w postaci tańszej energii elektrycznej.
– W tym celu mieszkańcy wspólnie z inwestorem muszą utworzyć tak zwaną Gminną Spółdzielnię Energetyczną. Wówczas tworzy się okręgowy system dystrybucji, który zwalnia mieszkanców z części stałych opłat za energię elektryczną. Ich rachunki mogą być niższe nawet o 40 procent. Takie spółdzielnie powstały między innymi w Nakle i Szubinie – mówił niezależny ekspert.
Kszystof Napieraj rozwiał również wątpliwości dotyczące oddziaływania farmy na ludzkie zdrowie, stosunki wodne i mikroklimat.
Piłka po stronie wójta
Wtorkowe spotkanie na pewno było potrzebne, nawet jeśli chwilami jego poziom nie był najwyższy. Mieszkańcy mają prawo wiedzieć, co się dzieje w ich otoczeniu i mają prawo protestować. Wójt nie może zablokować inwestycji. Jego zadaniem jest wydanie decyzji administracyjnej, w której znajdą się wskazania dla projektanta i wykonawcy jak najlepiej chroniące środowisko. Osobisty pogląd na ten temat Leszek Stroiński wyartykułował wyraźnie, ale prawo jest prawem. Gdyby nawet chciał utrudnić życie inwestorowi, to ten ma możliwości odwoławcze i szansę na wygraną przed odpowiednimi organami.
Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.
Zaloguj się
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
– Kilka tygodni temu pisaliście o apelu samorządowców w sprawie...
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Lidze powiatowej nareszcie towarzyszyło słońce. Wprawdzie jeszcze...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...