Marek Lewandowski z Sępólna po kilku latach intensywnej walki wygrał sądowy spór z Krajowym Rejestrem Długów we Wrocławiu. Firma próbowała wyłudzić od niego pieniądze na podstawie umowy, która nigdy nie została zawarta. Sprawa znalazła swój finał w sądzie. Poszkodowanych może być znacznie więcej.
Marek Lewandowski z Wyrokiem Sądu Okręgowego w Bydgoszczy
Telefony z obietnicami
Cała sprawa rozpoczęła się w roku 2015. W tamtym czasie sępoleński właściciel zakładu elektrycznego zaczął być nękany telefonami od przedstawicieli podejrzanej firmy. – W okresie ostatnich paru lat wydzwanianodo mnie z firmy Krajowy Rejestr Długów z siedzibą we Wrocławiu. Podczas jednej z rozmów powiedziałem, że mam dłużniczkę, która zalega mi z zapłatą i pomimo prawomocnego wyroku sądu jej nie zwróciła. W lutym pan z firmy oświadczył, że pomoże mi te pieniądze odzyskać, ale muszę zawrzeć z nimi umowę. Umowę taką ponoć zawarłem telefonicznie, a jej wzór przysłano mi na skrzynkę mailem. Po zapoznaniu się z nią i zauważeniu, że jej treść różni się od tej oferowanej przez telefon. Odesłałem ją z zaznaczeniem, że nie zgadzam się na jej zawarcie. Ponadto poprosiłem profilaktycznie o rozwiązanie formalnie niezawartej umowy. Po pewnym czasie zacząłem otrzymywać faktury i wezwanie do zapłaty. W jednej z rozmów telefonicznych wspomniałem, że udam się w tej sprawie na policję. Po pewnym czasie dowiedziałem się, że takich jak ja w całym kraju jest znacznie więcej. Firma dla zmyłki wykorzystuje w nazwie słowo Krajowy oraz nasze znaki narodowe. Jak się później okazało firma nie miała prawa windykacji – relacjonuje przebieg zdarzeń z 2015 roku przedsiębiorca z Sępólna.
Nic się nie stało, czyli organy ścigania umywają ręce
Pan Marek, czując się oszukany przez nieuczciwą firmę, która zamierzała od niego wyciągnąć pieniądze, postanowił działać. Najpierw o swojej sprawie poinformował Rzecznika Praw Obywatelskich, ale ten nic poza lakonicznym pismem nie zrobił.
„Rzecznik Praw Obywatelskich z uwagą podchodzi do wszystkich przedstawionych mu spraw. Jednakże nie zawsze jest w stanie udzielić obywatelowi oczekiwanego wsparcia. Nie wynika to, bynajmniej, z braku chęci udzielenia pomocy w przedstawionej sprawie, ale jest następstwem ograniczonego zakresu kompetencji rzecznika, który nie pozwala na podejmowanie mu interwencji wobec działań podmiotów prywatnych. Zadaniem rzecznika jest podejmowanie interwencji, gdy prawa obywatela naruszane są wskutek działania organów władzy publicznej. Wszelkie spory między podmiotami prawa prywatnego są rozstrzygane przed sądem” – czytamy w odpowiedzi, jaką pan Marek otrzymał od RPO.
Marek Lewandowski zrobił więc to, co mu zasugerowano. O sprawie powiadomił organy ścigania, które odmówiły wszczęcia postępowania. W całości zaskarżył postanowienie Sądu Rejonowego w Tucholi. Sępoleński elektryk twierdził w nim, że wystawianie faktur na podstawie umowy, która nie została zawarta jest niezgodne z prawem. Niestety, Prokuratura Rejonowa w Tucholi wniosła o utrzymanie zaskarżonego postanowienia w mocy. Prokurator podkreślał, że w trakcie wykonywanych czynności sprawdzających okazało się, że działania firmy nie mają znamion oszustwa. W ocenie prokuratora między skarżącym a Krajowym Rejestrem Długów istnieje spór o charakterze cywilnoprawnym.
Nieuczciwa firma idzie do sądu i...
To nie koniec kłopotów Marka Lewandowskiego. W ubiegłym roku Krajowy Rejestr Długów z siedzibą we Wrocławiu złożył w elektronicznym postępowaniu upominawczym pozew o zapłatę 747 zł wraz z odsetkami oraz kosztami procesu. Uzasadniając pozew, firma wskazała, że w ramach prowadzonych działalności gospodarczych strony zawarły telefonicznie na czas określony umowę o współpracy. Na tej podstawie powód miał świadczyć pozwanemu usługi określone w ustawie o udostępnianiu informacji gospodarczych, zaś pozwany zobowiązał się do uiszczania miesięcznego abonamentu oraz opłat dodatkowych. Po wnikliwym przeanalizowaniu materiału dowodowego Sąd Rejonowy w Bydgoszczy oddalił powództwo przeciwko panu Markowi. Firma złożyła apelację. Sprawą zajął się Sąd Okręgowy w Bydgoszczy wydział gospodarczy, który oddalił apelację, przyznając rację przedsiębiorcy. Wyrok korzystny dla pana Marka zapadł 30 marca bieżącego roku. Uzasadnienie jest bardzo obszerne. Mowa w nim o tym, że pozwany w swoich zeznaniach tłumaczył, że nakłoniony przez przedstawicieli firmy do zawarcia umowy kierował się tylko jedną pobudką, którą była chęć windykacji należności od dłużnika pozwanego. Z przepisów wynika, że firma nie może prowadzić działalności windykacyjnej,a zatem umowę należy uznać za bezwzględnie nieważną, dlatego też pozwany po zapoznaniu się z warunkami umowy odmówił jej podpisania. To wskazuje na brak konsensusu. W ocenie sądu działania powoda polegające na próbie zawarcia umowy za pomocą środków porozumienia na odległość, zmierzały do obejścia prawa. Ostatecznie sąd uznał, że do zawarcia umowy albo nie doszło, albo została zawarta z naruszeniem zastrzeżonej pod rygorem nieważności formy pisemnej. Z tego też względu sąd powództwo w całości oddalił. Zdaniem sądu, powód nie miał żadnych podstaw do nałożenia na pozwanego żadnych opłat.
Ku przestrodze
Okazuje się, że ludzi poszkodowanych przez wymienioną firmę jest znacznie więcej. W Poznaniu zawiązało się Stowarzyszenie Pokrzywdzonych przez Biuro Informacji Gospodarczej Krajowego Rejestru Długów. Z jego prezesem kontaktuje się coraz więcej osób. Przypadek mieszkańca Sępólna dowodzi, że warto walczyć o swoje, ale przede wszystkim należy skrupulatnie czytać umowy i najlepiej nie zawierać ich na odległość. Oszustów zamierzających wyłudzić pieniądze jest masa.