Jeszcze wczoraj bezdomna
Jej córki mieszkają osobno: jedna u jednej babci, druga u drugiej. Formalnie samotna matka jest więc bezdomna. Przynajmniej tak było do wczoraj, ponieważ pani Sylwia ma otrzymać upragnione mieszkanie od gminy. Aby dostać przydział tego lokalu, ileż musiała się o nie nastarać, nachodzić, ile znieść upokorzeń i urzędniczych kłamstw...
W wynajętym mieszkaniu żyła przez 17 lat. W międzyczasie rozwiodła się. – Od tylu lat starałam się o mieszkanie komunalne z gminy. Niby były dwa mieszkania na ulicy Odrodzenia, ale nic z tego nie wyszło. O swojej sytuacji poinformowałam osobiście burmistrza. Wysłuchał mnie ze zrozumieniem. Pracuję na pół etatu, mam zaległości za poprzednie mieszkanie. Pracuję na pół etatu za kilkaset złotych, z alimentami jest różnie. W pierwszej kolejności płaciłam podstawowe rachunki. Na resztę nie starczało – mówi pani Sylwia.
W czerwcu poinformowano kobietę, że otrzyma 42-metrowe mieszkanie przy ulicy Sienkiewicza. Jego dotychczasowa lokatorka zamieszkała w Domu Pomocy Społecznej. Niestety, minął miesiąc, a kluczy do własnego „kąta” nie dostała. Urzędnicy piętrzyli przed nią kolejne problemy. A to w mieszkaniu były jeszcze sprzęty poprzedniej lokatorki, a to pani urzędniczka miała zły dzień i nawet reprymenda burmistrza na nią nie podziałała. Pani Sylwia już kilka razy miała zgłosić się po odbiór kluczy i podpisać umowę. Do wczoraj ich nie dostała. O dziwo, w ostatnich dniach, w trakcie pisania tego artykułu coś w sprawie drgnęło. W mieszkaniu pojawił się zdun, który przestawia niesprawny piec. Wyznaczono też kolejny termin podpisania umowy i przekazania kluczy.
Pani Sylwia w ciągu ostatnich tygodni całą swoją energię musiała spożytkować na walkę z urzędnikami, którzy jak to urzędnicy za swoimi biurkami, są najważniejsi i mają władzę. Na burmistrza Stupałkowskiego złego słowa nie powie, ale okazuje się, że jako szef ma on problemy ze swoją załogą. Szczytem bezczelności było zdanie, które kobieta usłyszała w magistracie: „Dostaje pani 500 plus, to niech sobie pani wynajmie mieszkanie”. Chyba nie taka jest idea tego świadczenia. Tak się składa, że córka pani Sylwii w sobotę w Nowej Rudzie (woj. dolnośląskie), podczas rozgrywanej tam Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży, wywalczyła srebrny medal w podnoszeniu ciężarów. To oznacza, że jest wicemistrzynią Polski juniorek. Jako zawodniczka Krajny Sępólno wywalczyła medal ( zresztą nie pierwszy) dla siebie, dla klubu, ale także dla swojego miasta, w którym jak się okazuje nie może mieszkać.
W tej chwili mieszka u swojej babci w Skarpie, bez matki i siostry. Do szkoły w Sępólnie musiała dojeżdżać. Na szczęście znalazła się osoba, która jej to umożliwiła. Ona dla Sępólna zrobiła bardzo dużo, a co Sępólno zrobiło dla niej?
Mamy nadzieję, że szczęśliwe rozwiązanie tej sprawy, to już tylko kwestia nie dni, ale godzin. Będziemy się jej przyglądać do samego końca.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.