Kłamią i obrażają ludzi
Na sępoleńskich sesjach zapanował nowy zwyczaj: radni zamiast zajmować się realizacją konkretnych zadań, koncentrują swoją uwagę i energię na analizie tego, co ukazuje się w lokalnej prasie. Gdy coś jest napisane nie po ich myśli przypuszczają zmasowany atak.
W ich opinii prasa nie może nikogo krytykować. Oni mogą bezpardonowo opluwać naszą redakcję, rozpowszechniając absurdalne informację podczas sesji. – Jestem zażenowany tym, co się tutaj dzisiaj wydarzyło. Rzadko bywam na sesjach. Byłem przekonany, że radni zajmują się problemami istotnymi dla gminy i dla mieszkańców, a mieliśmy do czynienia z teatrem – mówi jeden z obserwatorów czwartkowych obrad. Pierszoplanową postacią żenującego widowiska był Kazimierz Jagodziński. Wiceprzewodniczący Rady Miejskiej posłużył się niezliczoną ilością kłamstw i oszczerstw. Na samym wstępie swojej obszernej wypowiedzi odniósł się do naszej publikacji pt. ,,Burmistrz wyrzuca na bruk”. – Burmistrz nigdy nikogo nie wyrzucił na bruk. Jak można takie oszczerstwa zarzucać szefowi, ojcu gminy. To jest skandal. W artykule jest cytat: ,,Jadwiga Jagodzińska jest synową wiceprzewodniczącego rady miejskiej. To pozwala zrozumieć proste zależności, które w sępoleńskim magistracie są normą”. Powiem tak: kto ma tupet pisać takie rzeczy, prawnicy z ,,Wiadomości Krajeńskich”? Akurat moja synowa, nieskromnie mówiąc, ma wyższe wykształcenie, ma studia podyplomowe i kwalifikacje. Jest inna osoba, która nie ma kwalifikacji, a podejrzewam, że pracuje ze względu na to, że syn jest pisarkiem w ,,Wiadomościach Krajeńskich”, ale ja tego nie powiem i tej osobie krzywdy nie zrobię, bo mam więcej kultury - powiedział na początku swojej wypowiedzi. Panie Jagodziński, podważając czyjeś kompetencje, wypada mieć elementarną wiedzę na temat wykształcenia i przebiegu pracy zawodowej obrażanej osoby. Nie będziemy bawić się w porównywanie kwalifikacji urzędnika z 35-letnim stażem w administracji do kwalifikacji pańskiej synowej po 3-letnim ,,Harwardzie” w Tucholi. To pańska domena. Panie radny, należy się panu jeszcze jedna cenna wskazówka. Osoba, którą pan obraża, wielokrotnie nagradzana przez burmistrza za sumienną pracę znalazła zatrudnienie w Urzędzie Miejskim w Sępólnie o wiele wcześniej niż na rynku ukazał się pierwszy numer ,,Wiadomości Krajeńskich”. Przy najbliższej okazji może pan rozwinąć swoją wypowiedź. Najlepiej w obecności burmistrza, który będzie mógł się ustosunkować do tego bełkotu. Szkoda, że na taki słowotok pozwolił panu przewodniczący rady, który nie reagował podczas pańskiej wypowiedzi. Obrona synowej była wstępem do jeszcze głupszych wywodów. – Od 1998 roku praktycznie co artykuł byłem opluwany. Ludzie już was nie czytają, mają dość. Popyt jest coraz mniejszy. Życzę wam wszystkiego najlepszego, ale jeszcze rok i jest po ,,Wiadomościach”. ,,Gazeta Pomorska” bardziej rozsądnie pisze, uczciwie i sprawiedliwie. Jak możecie pisać w życzeniach noworocznych, że życzenia składają burmistrz Stupałkowski i przewodniczący rady nieżyjący Stachowicz. Rodzina byłego przewodniczącego jest zbulwersowana do dnia dzisiejszego. Jak tak można pisać – tymi słowami zaatakował naszą redakcję podczas czwartkowej sesji Rady Miejskiej Kazimierz Jagodziński. Naszym Czytelnikom, którzy byli na sesji i słyszeli ten bełkot, należy się kilka słów wyjaśnienie. Po pierwsze, burmistrz Sępolna, nie zleca naszej redakcji publikowania życzeń noworoczynych odkąd w mieście pojawiła się tablica świetlna. Po drugie, życzenia, o których mówił radny zostały wydrukowane w ,,Gazecie Pomorskiej” i do redakcji tejże gazety należy kierować pretensje i żale. Panie radny, następnym razem, gdy będzie pan się odwoływał do zmarłych i ich rodzin, to proszę sprawdzić podstawowe fakty. Pańska argumentacja źle świadczy o panu i komprotuje całą Radę Miejską. Po Kazimierzu Jagodzińskim głos zabrał przewodniczący Rady Miejskiej Stanisław Rohde, który nie panował nad przebiegiem obrad. Przewodniczący najpierw odniósł się do naszej publikacji pt. ,,Cyrk nie sesja”. – Mieszkańcy Lutowa byli oburzeni tą publikacją, szczególnie panie. Na sesji padł wniosek o wycofanie uchwał z porządku obrad. Większośc rady była za. To jest normalne funkcjonowanie rady. Jak można napisać, że gmina zafundowała sobie catering. Przecież to jest obraza dla KGW. Przecież na żadnej sesji wyjazdowej nie było nigdy cateringu, ewentualny poczęstunek przygotowują panie z KGW na miejscu. Podszedł do mnie mieszkaniec Lutowa i powiedział: ,,Panie przewodniczący, ja tu nie widziałem żadnych pajaców i rozśmieszaczy, nie widziałem cyrku. Widziałem tylko jedną małpę”. Tak powiedział mieszkaniec. Jak można napisac o sesji, podczas której zostali wyróżnieni uczniowie, że to był cyrk – pytał najważniejszy radny. Rohde odniósł się również do innego artykułu. – Sfotografowano mój samochód na ulicy. Tam samochody stają codziennie. Ujawniono mój numer rejestracyjny. Nie wolno było tego nikomu zrobić. Na razie poczekam i zobaczę, co z tym będę robił dalej. Żeby coś pisać, trzeba mieć pojęcie o prawie i ruchu drogowym. Trzeba wiedzieć, w jakiej odległości od skrzyżowania można się zatrzymywać. Pisze się, że przewodniczący rady był społecznym inspektorem ruchu drogowego. Społeczni inspektorzy działali w ramach ORMO, do którego nigdy nie należałem. Nigdy nie byłem społecznym inspektorem. Byłem etatowym inspektorem gospodarki samochodowej w wydziale komunikacji w Sępólnie. Pisze się nieprawdę. Oczernia się radę i burmistrza - powiedział Stanisław Rohde. Przewodniczący nie zauważył, że w czwartek rada sama się skompromitowała. Porównywanie ludzi do małp i tolerowanie kłamst rozpowszechnianych przez Kazimierza Jagodzińskiego obciąża pańskie konto, panie Rohde.
Radni mają tworzyć prawo i rozwiązywać ważne problemy społeczne. Zamiast tego angażują się w bijatyki słowne i obrażanie ludzi. Za to biorą diety. Panie Rohde, proszę zrozumieć wreszcie, że sesja nie jest od prasówek i pyskówek. Do pańskich głównych zadań należy kierowanie pracami rady. Zadaniem przewodniczącego jest realizacja porządku obrad podczas sesji. Doskonale robił to Tomasz Cyganek, który był najlepszym przewodniczącym Rady Miejskiej w historii sępoleńskiego samorządu. Od niego pan Rohde mógłby się wiele nauczyć.
Po dwugodzinnej prasówce radni wysłuchali sprawozdań dotyczących funkcjonowania opieki społecznej i bezrobocia na terenie gminy. Najważniejsza z podjętych uchwał dotyczyła przystąpienia gminy Sepólno do Rypińskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Ma to być jeden z kroków zmierzających do budowy budynków wielorodzinnych u zbiegu ulic Szkolnej, Bajkowej i Odrodzenia na gruzach dawnych ogródków działkowych.
**************************
O czym gadają sępoleńscy radni?
Ostatnia sesja przejdzie do historii sępoleńskiej głupoty, wypierając dotychczasowe kwiatki typu: „Ja cuś tu nie rozumiem, żeby nauczyciel miał dwa miesiące wakacji?”. Teraz do głosu doszła awangarda w postaci tak wybitnych i urobionych połokcie person, jak Stanisław Rohde i jego zastępca Kazimierz Jagodziński.
Mistrzowie intelektu, znani powszechnie oratorzy i niezwykle zapracowani radni, nagradzani oklaskami kilku klakierów, dworowali sobie z „Wiadomości Krajeńskich”. Obaj jegomościowie, których córka i synowa cudownie znalazły pracę u boku burmistrza Stupałkowskiego, uzupełniali się solidarnie. Jagodziński stając bezmyślnie w obronie synowej Jagodzińskiej, tej co to pisma burmistrzowi podrzuca, taki ciągnął monolog: – Panie Środecki – mówił do Roberta obecnego na „sesji” – gdybym chciał, nawet mógłbym zostać przewodniczącym rady. Nie chciałem zostać członkiem komisji komunalnej ze względu na to, żeby nikt mnie nie podejrzewał.
Ręce opadają, gdy słyszy się tak żenującą retorykę z ust osoby, która reprezentuje sępoleńską społeczności. Kompromitacja! Na te bzdury nie zareagował Rohde, ani nikt z żywiących się kłamstwem radnych. Nikt nie zaprotestował, czyli wszyscy po jednych pieniądzach.
– Ludzie już was nie czytają, mają dość, coraz mniejszy jest popyt. Życzę wam wszystkiego najlepszego, ale jeszcze rok i jest po „Wiadomościach” – wieszczył Jagodziński, myląc nas najwyraźniej, jak to zwykł czynić, z padłym niedawno innym tytułem skupiającym nadwornych „pisarków” gotowych bazgrolić pod Rohdego, Jagodzińskiego, Stupałkowskiego i resztę władzy dzielącej publiczne pieniądze. Zgodnie z prawdą Jagodziński może sobie ujeżdżać do wiwatu w przydrożnej karczmie, ale w żadnym razie nie może wykorzystywać stołu prezydialnego do omawiania artykułów prasowych. Nie było jednak wśród radnych i tym razem nikogo, kto sprowadziłby łgarza na ziemię. Mistrz Jagodziński przeszedł samego siebie, gdy zabrał się za głoszenie totalnego kłamstwa mającego nas kompletnie zdemolować. Chodzi o numer stulecia, jaki czytelnikom byłego organu PZPR zafundowali Stupałkowski do spółki z Rohde. Piszemy o tym w innym miejscu.
– Fachowcy z „Wiadomości Krajeńskich” tak piszą! – grzmiał mistrz słowa wyczulany na niesprawiedliwość i kłamstwo. Co począć z tak bezczelnym kłamcą, na którego zagłosowało 215 wyborców i on sam? Szkoda słów, ale niebezpieczne jest to, że łgarz opłacany z pieniędzy podatników zebrał oklaski! Taka to ta sępoleńska rada teraz. Prawda bywa przemilczana, kłamstwo oklaskiwane! Cyrk panie Rohde, cyrk!
Następnym asem okazał się radny Drogowski. Jeszcze niedawno nachodził mnie w redakcji, snując szereg podejrzeń odnośnie tak zwanej spółki medycznej „Spamed”. Uwiarygadniał swoje podejrzenia tym, że jako żołnierz zawodowy poznał środowisko Szczecinka. W jego skojarzeniach pojawił się burmistrz Stupałkowski, który po dość wczesnym ojcostwie mieszkał w tym samym mieście. Stąd także nasze przypuszczenia, że Stupałkowski ściągnął ze Szczecinka kolesiów. Do dzisiaj nikt głowy by sobie nie dał odciąć, czy Drogowski konfabuluje, czy rzeczywiście zna powiązania Stupałkowskiego z właścicielem „Spamedu”. Pewne natomiast jest to, że zasiadając w komisji mieszkaniowej i ograniczając się jedynie do sugestii urzędniczki burmistrza Jagodzińskiej, podpisał się pod absurdalną opinią.
– Nikt nie może nam nic zarzucić. Mamy czyste sumienie, ba, nawet powiedziałbym przeźroczyste” – tak skwitował naszą ocenę komisji podejmującej werdykt, w który przed tygodniem sam wątpił! – Chodzi o to, żeby robić burzę w szklance wody – wykręcał się ze swojego wcześniejszego stanowiska Drogowski.
– Podszedł do mnie mieszkaniec Lutowa i powiedział: „Panie przewodniczący, ja tam nie widziałem żadnych pajaców, rozśmieszaczy, nie widziałem cyrku. Widziałem jedną małpę. Tak Rohde odniósł się do naszej relacji z wyjazdowej sesji w Lutowie zatytułowanej „Cyrk nie sesja”. Rohde często powołuje się na zasłyszane, ale tylko jemu pasujące relacje interesantów. Tych, co go nagminnie krytykują, nie przytacza. Swoją drogą, czy przewodniczący dobrze zrozumiał lutowianina? Wydaje się aż nadto jasne o jaką małpę mogło mu chodzić.
Przewodniczący nie przyznał, że zaparkował samochód niezgodnie z prawem, że bawił się kiedyś w milicjanta z lizakiem, jak wielu harcerzyków w tym powiecie, którzy teraz wstydzą się przed własnymi żonami, dziećmi, rodziną. Rohde zajmował się kontrolą pojazdów samochodowych przeprowadzaną na drogach publicznych, a także kontrolował garaże, zajezdnie i inne miejsca eksploatacji pojazdów samochodowych. Paskudnie ciężko pracował zgodnie z Uchwałą nr 25 Rady Ministrów z dnia 1 lutego 1972 roku. Zabawę w milicjanta narzucał paragraf 2 punkt 2 tej uchwały. Koniec, kropka. I to jest ten stek bzdur? A czymże ówczesny inspektor różnił się od inspektora społecznego? Co to ORMO teraz takie brzydkie – można by zapytać Rohdego, takie poniżające? Czy nie łatwiej było nie zadawać się wtedy z ORMO i MO i cisnąć tym lizakiem w kąt?
Tak oto wygląda fragment wycięty z debaty radnych, którzy chcą piętnować niecnoty, a sami po uszy toną w kłamstwie i w niejasnej przeszłości. Za frywolne ględzenie podczas ostatniej sesji Rohde skasował 1439 zł, Jagodziński 680 zł, Drogowski 724 zł (wyliczone na podstawie oświadczeń majątkowych przyjmując 12 posiedzeń rady w roku).
Wydaje się że w zakresie pracy radnych, opłacanej całkiem nieźle w stosunku do ich sukcesów, leżą zupełnie inne zagadnienia. Troska o ludzkie problemy, o grząskie drogi, o właściwą gospodarkę w ZGK - firmie źle zarządzanej przez Krakowiaka, o totalny bałagan w podstawowej opiece zdrowotnej, o trwonieniu publicznych pieniędzy na ponadczasowe inwestycje służące interesom wąskiej grupy mieszkańców gminy Sępólno nie widać i nie słychać. Jak długo jeszcze? O to będziemy pytać ciągle, mistrzu Jagodziński, za miesiąc, za rok, za dwa i za dwadzieścia lat.
Piotr Pankanin
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.