Ks. Józef Empel - dobry kapłan i człowiek
Piotr Pankanin, 02 styczeń 2020, 15:31
Średnia:
0.0
(0 głosów)
W ub. niedzielę podczas sumy parafialnej w więcborskiej świątyni, w kolejną rocznicę śmierci jedna z intencji przywracała pamięć o śp. ks. kanoniku Józefie Emplu. Zanim stał się niezmiernie cenionym proboszczem Dziemian na Kaszubach, przez blisko dziewięć lat był wikariuszem w Więcborku. Wcześniej posługiwał także w Wałdowie. Głęboka wiara, wysoka kultura, otwarcie na każdego człowieka, wyjątkowy dar służenia Kościołowi - to tylko wybrane cechy charakteryzujące wychowawcę wielu z nas, wytrwałych mieszkańców umiłowanej Krajny.
Ksiądz Józef Empel urodził się 29 marca 1935 roku. Święcenia kapłańskie przyjął w 1959 roku i jako jako neoprezbiter trafił do Pinczyna na maleńką parafię pod Zblewem. Po roku trafił do Grodziczna (warmińsko-mazurskie), by wkrótce podjąć posługę w parafii Wałdowo. Młody kapłan dysponował motocyklem, więc z łatwością „wpadł w oko” ówczesnemu biskupowi Kazimierzowi Kowalskiemu. Ordynariusz chełmiński, wykorzystując mobilność młodego wikariusza, skierował go do do trudnej pracy w czterofilialnej parafii pod Sępólnem. Wkrótce, na ok. 9 lat ks. Empel osiadł w Więcborku. To tutaj u boku pracowitego i wspominanego ciągle proboszcza, ks. Tadeusza Słomińskiego, wespół z m.in. ks. Franciszkiem Gaborem i ks. Gracjanem Nagierskim, kształtował postawę kapłańską, zdobywając wiedzę i praktykę na drodze dalszej posługi pasterskiej. Pierwsze probostwo ks. Józef Empel objął w maleńkich Kruszynach nieopodal Brodnicy. Po siedmiu latach ks. bp Bernard Czapliński przeniósł ks. Józefa do Dziemian.
– Przybyłem na tę ziemię kaszubską, by odzyskać zdrowie. Dziękuję Bogu, że jestem tutaj dwadzieścia lat – mowił podczas homilii na 40-lecie kapłaństwa 18 stycznia 1999 roku.
Nie jest tajemnicą, że ks. Józef, pomimo niesłabnącego uśmiechu, nie cieszył się dobrym zdrowiem. Nieustanne dolegliwości sercowe nie pozbawiały go jednak nadziei i sensu dalszej pracy duszpasterskiej w roli proboszcza.– Kapłan bez wiernych nie spełnia swojego zadania. Jezus, jak powołał Apostołów, tak powołuje kapłanów dla Kościoła i wiernych... Starsi pamiętają te lata, kiedy prześladowano każdego Polaka, który był patriotą i prześladowano Kościół. Dlatego nie pozwólmy, żeby próbowano nas rozdzielać... Kościół to my. Wszyscy ludzie dobrej woli to Kościół – podkreślał ks. Józef Empel ciągle aktualne treści we wspomnianej homilii.
Proboszcz Dziemian i wikariusz Wałdowa i Więcborka zmarł w poniedziałek, 29 grudnia 2008 roku. Jego uroczysty pogrzeb odbył się 2 stycznia 2009 roku w Dziemianach.
Polski geograf, prof. Stanisław Fedorowicz tak wspominał swojego katechetę: – Z ogromnym żalem otrzymałem wiadomość o śmierci ks. Józefa Empla. Pierwszy mój kontakt - najprawdopodobniej lata 1960-66, parafia w Więcborku. Tu przebywał na placówce parafialnej młody, sympatyczny i życzliwy dla młodzieży ksiądz. Ja uczęszczałem wtedy do szkoły podstawowej, byłem tzw. „łącznikem” klasy z księdzem katechetą. Religia w tym czasie odbywała się w parafialnych salkach katechetycznych. Doskonale pamiętam spotkania katechetyczne i mecze siatkarskie z jego udziałem przed i po religii. Potem kontakt się urwał, ale nie zakończył. Ja przeprowadziłem się do Gdańska. Po wielu latach spotkaliśmy się najpierw na przejściu dla pieszych w Gdańsku-Wrzeszczu, potem na terenie kościoła Świętej Trójcy w Kościerzynie przed pogrzebem mojego teścia i ostatni raz w Dziemianach, chyba 10 lat temu. Planowane było następne spotkanie w wakacje 2009 roku w Więcborku, w czasie spotkania klasy. Chcieliśmy, aby właśnie on odprawił mszę w intencji klasy. Niestety, już jej nie odprawi. Będzie z całą pewnością wtedy obecny wśród nas duchem. Spoczywaj w Bogu, Kochany Katecheto.
Fragmenty wywiadu przeprowadzonego przez uczniów Szkoły Podstawowej w Trzebuniu. 2000 rok.
– Dlaczego ks. proboszcz postanowił zostać księdzem?
– Na to pytanie trudno odpowiedzieć, bo do końca to tak naprawdę nikt nie wie. To jest takie działanie, gdzie człowiek próbuje odpowiedzieć na natchnienie, powołanie Boże. W dzieciństwie planujemy, kim chcemy zostać w przyszłości, a później tak się układa, że człowiek wybiera inną drogę, inny zawód, czy też inny stan. Próbowałem odpowiedzieć na swoje powołanie, które stopniowo we mnie kiełkowało, a które zaowocowało wstąpieniem do seminarium duchownego. Odkryłem powołanie do życia kapłańskiego. Wy też, drogie dzieci, będziecie musiały kiedyś odpowiedzieć na swoje powołanie, czy to kapłańskie, czy małżeńskie, zakonne lub misyjne.
– Czym się ksiądz interesował, będąc w naszym wieku?
– Gdy miałem 10 lat, to był rok 1945, w którym to kończyła się II wojna światowa i rozpoczynała się nowa rzeczywistość. W mieście, z którego pochodzę, 80% domów było spalonych przez rosyjskich żołnierzy, którzy w ramach zemsty podpalali całe miasto. Ludzie mieszkali w piwnicach, nie było szkół. Staraliśmy się wszystko rozpocząć od nowa: budowę domów, szkół, naukę w języku polskim, bo przedtem uczyli nas w języku niemieckim. Pomimo tych smutnych, ale niosących zwycięstwo prawd, znajdowaliśmy czas także na zabawę. Tak jak każdy chłopak lubiłem grać w piłkę nożną. Niestety, nie posiadaliśmy prawdziwej piłki, więc ją sobie sami stworzyliśmy. Była to tzw. „szmatanka”, ponieważ robiło się ją ze szmat. Nie było stadionów i graliśmy na ulicach miast, jedna przeciwko drugiej.
Ks. Józef Empel utkwił w pamięci wielu parafian Wałdowa i Więcborka. Może wspominamy go nie tak często jak kochający go mieszkańcy Dziemian, ale dzięki doskonałej pamięci niestrudzonego ks. prałata Franciszka Gabora obraz ks. Józefa Empla rozjaśniał przed nami od nowa.
Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.
Zaloguj się
Najczęściej czytane
5 października 2013 r. w Gdańsku zmarł Henryk Napieralski, gorący...
Na początku 1945 r., kiedy front przekroczył linię Wisły, a wojska...
Była bardzo pracowita i kochała pomagać innym. Swoją dobrocią,...
Najwyżej oceniane
Była bardzo pracowita i kochała pomagać innym. Swoją dobrocią,...
Czasami trzeba czekać wiele, wiele lat, żeby poznać swoje prawdziwe...
5 października 2013 r. w Gdańsku zmarł Henryk Napieralski, gorący...