Lubię wyzwania
- Wiadomo, że to nie Ty wymyśliłeś sobie „będę prezesem”, tylko ktoś przyszedł z taką propozycją. Czym Cię przekonano? Nie jest tajemnicą, że poza Tobą chętnych w mieście powiatowym nie było.
— Po prostu lubię wyzwania i traktuję to jako kolejne wyzwanie. Życie bez wyzwań byłoby nudne. To nie prezes rządzi i kieruje klubem. To zarząd podejmuje wszelkie decyzje, jak kierować klubem. Teraz wspólnie z zarządem musimy wytyczyć ścieżkę, jaką klub będzie podążał.
- Zarząd przejmujesz jakby w spadku po poprzednich prezesach. To nie jest Twój autorki zarząd. Po wyborze Jarosława Bogdanowicza szybko okazało się, że niektórzy członkowie zarządu byli po prostu nietrafieni. Nie brali czynnego udziału w jego pracach. To na pewno jest jakiś problem.
— Jeszcze nie spotkaliśmy się w gronie zarządu. To prawda, że został on wybrany wcześniej. Wiem, że jeśli chodzi o aktywność niektórych członków, to sytuacja jest trudna. Tę kwestię na pewno będziemy poruszać. Nie może tak być, że członkowie zarządu będą tylko na papierze. To jest podstawowa rzecz, którą musimy sobie wyjaśnić.
- Krajna to nie Taxus Komierowo i nie jest to jednoosobowa działalność gospodarcza. To jest bardzo poważne przedsięwzięcie. Prawie milion złotych do obrócenia, w tym środki publiczne. Nie przeraża Cię ta skala?
— Nie przeraża. Musimy wspólnie z zarządem ustalić nowe zasady funkcjonowania, które będą realizowane od początku do końca przez kierowników poszczególnych sekcji. Chodzi mi o dyscyplinę finansową. To jest podstawa. To są pieniądze podatników i musimy je szanować.
- Tuż po wyborze nie powiedziałeś zbyt wiele, ale wyraźnie wskazałeś na pracę z młodzieżą. Tak mówi każdy prezes na początku swojego urzędowania. Później pojawia się presja kibica, władzy czy innych osób na wynik. Pod tą presją ściąga się zawodników z zewnątrz, za pieniądze. Jak to się kończy, wszyscy wiemy.
— Sam odpowiedziałeś sobie na pytanie. Dlaczego jest presja? Bo nie ma młodzieży, która w naturalny sposób wchodzi do drużyn seniorskich i pracuje na dobry wynik. Przed rozpoczęciem rundy jesiennej poprzedniego sezonu IV-ligowy klub szukał juniorów w Fuksie Wielowicz. Coś takiego nie może mieć miejsca.
- Miasteczko powiatowe ma pewne aspiracje i pewnie stąd ta presja.
— Tak, to się zgadza, jestem tego świadomy. W tym momencie mamy siedem sekcji i będziemy robić wszystko, aby każda z nich, w oparciu o budżet, funkcjonowała możliwie na najwyższym poziomie. Muszę się przyjrzeć poszczególnym sekcjom. Za wzór można stawiać sekcję tenisa stołowego i trzeba z niej czerpać te dobre rzeczy.
- Klub w ostatnich latach był odskocznią dla ludzi, którzy szli w politykę. Czyżby Ciebie też to korciło?
— Na tę chwilę koncentruję się tylko na działalności sportowej i organizacyjnej. Tak jak powiedziałem, to jest wyzwanie. Dysponuję odpowiednią ilością wolnego czasu. Czasami mam go więcej lub mniej. To, co będę mógł zrobić dla klubu, na pewno zrobię.
- W klubie kręcą się ludzie różnego autoramentu, którzy pod szyldem Krajny próbują coś dla siebie ugrać. Nie boisz się, że zostaniesz mimo woli wciągnięty w jakiś układ?
— Nie mam takiej świadomości.
- Czy pozostaniesz działaczem Taxusa?
— Tak, oczywiście zostaję. Tutaj nie ma żadnego porównania. Niestety, Taxus ostatnio ma trochę gorsze dni. Mam zamiar pozostać z Komierowem.
- Krajna ma znakomitych lekkoatletów, tenisistów czy ciężarowców, ale tematem numer jeden dla kibiców jest sytuacja w sekcji piłki nożnej. Nie ma drużyny, nie ma emocji. Czy masz jakąś koncepcję na rozwiązanie tego tematu?
— To, co było, jest za nami i trzeba o tym zapomnieć. Należy się skoncentrować nad przyszłością. Trochę mi trudno cokolwiek mówić, ponieważ jestem jeszcze przed spotkaniem z zarządem. To zarząd będzie decydował, a nie ja. Niech wszyscy się z tym faktem pogodzą. Decydować będzie zarząd. Kibice na pewno z przyjemnością przyszliby w sobotę na mecz swojej drużyny. Trzeba się przyjrzeć, jak wygląda praca z młodzieżą, współpraca między trenerami. Może trzeba stworzyć jeszcze jedną grupę juniorską? Mam zaplanowane spotkanie z kierownikiem drużyny, kierownikiem sekcji i z trenerami. Chcemy porozmawiać o tym, jak oni to widzą. Współpraca między nimi musi być ściślejsza. Chodzi na przykład o przekazywanie zawodników między poszczególnymi grupami wiekowymi. To są podstawowe rzeczy, od których musimy zacząć. Decydujący głos będzie miał też trener nowej, A-klasowej drużyny.
- Czy tak zwani buntownicy będą mieli powrót do zespołu?
— Wychodzę z założenia, że każdy, kto chce pomóc klubowi, drużynie, ma tutaj swoje miejsce. Nikogo nie przekreślam. Każdy w życiu popełnia jakieś błędy. Każdemu trzeba dać drugą szansę. Ten ktoś musi bardzo chcieć, musi udowodnić teraz wszystkim, że zasługuje na to, aby grać w Krajnie.
- Klub to nie tylko czynni zawodnicy. To przede wszystkim działacze. Tych, niestety, ciągle ubywa. Pamiętam walne zebrania, na które przychodziło 200 aktywnych członków klubu. Teraz na zebraniu wyborczym było ledwie 40 osób.
— Jeśli ktokolwiek ma jakiś pomysł na to, jak ma funkcjonować klub, jakąś sugestię, to zapraszam do nas. Niech nie chowa tego gdzieś w szafie, tylko podzieli się z zarządem ciekawym pomysłem. Zapraszam każdego, kto może dołożyć choćby najmniejszą cegiełkę do tego klubu. To nie sztuka wypisywać krytyczne opinie na forum internetowym. Przyjmę każdą krytykę, ale musi być ona konstruktywna, czyli ma pomóc w przyszłości klubowi.
- I tylko takiej krytyki nowemu prezesowi życzymy. Dziękuję za rozmowę.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.