Milcząca większość
– Specjalnie zorganizowałem to zebranie w budynku przy ulicy Jeziornej, aby mieszkańcy mieli większy komfort, aby wszyscy się tutaj zmieścili. Niestety, nie możemy podejmować uchwał. Jest zbyt mało właścicieli. Możemy co najwyżej odbyć spotkanie gospodarcze – mówił Marian Hermann, reprezentujący Zakład Gospodarki Komunalnej w Sępólnie, czyli zarządcę nieruchomości. Gminę, która w 60-lokalowym budynku ma 8 mieszkań, reprezentowała Jadwiga Jagodzińska z urzędu miejskiego. Nikt spośród 15 właścicieli nie chciał poprowadzić zebrania, nikt nie chciał pisać protokołu. Zebranie nie mogło przyjąć sprawozdania finansowego za ubiegły rok. Nie mogło zdecydować o planach remontowych. Tymczasem we wspólnocie jest wiele nabrzmiałych problemów. Zarządcą nieruchomości jest ZGK, firma działająca w warunkach totalnego monopolu. Boksowanie się z zarządcą to nic innego, jak kopanie się z koniem. W budynku od kilku miesięcy nie ma sprzątaczki odpowiedzialnej za tzw. części wspólne. ZGK, które w umowie o zarząd nieruchomością miało wpisane sprzątanie klatek schodowych, wypowiedziało tę usługę i teraz wspólnota ma problem. Zarządca twierdzi, że działa w interesie mieszkańców, ponieważ świadczenie tej usługi przez ZGK jest zbyt drogie. To akurat jest prawda. Spółka za dwukrotne sprzątanie klatki schodowej w tygodniu, sporadyczne umycie okien i lamperii, żąda 1.300 złotych. Podobnie jest z odczytywaniem wodomierzy. Za jeden odczyt komunalna spółka winszuje sobie 6 złotych. Należy to pomnożyć przez liczbę mieszkań, a w każdym dwa wodomierze: zimnej i ciepłej wody. Rozbój w biały dzień. Na takie złodziejskie praktyki nie pozwolił zarząd wspólnoty, który sam, w ciągu jednego dnia, odczytał wszystkie wodomierze. Dzięki temu w kieszeniach właścicieli pozostała spora suma pieniędzy.
Na skutek nieporozumienia na linii zarządca - zarząd wspólnoty, jeden z członków zarządu, Zbigniew Petner, zrezygnował z tej funkcji. Niestety nie wszyscy właściciele doceniają determinację tego człowieka w walce o ich pieniądze, które wpadały do czarnej dziury o nazwie ZGK. To Petner zauważył, że ZGK, który jest właścicielem węzła cieplnego w budynku, korzysta z energii elektrycznej mieszkańców. Skutek jest taki, że ZGK oddał wspólnocie tylko za rok ponad 800 złotych za zużytą energię elektryczną. Szczytem bezczelności było zawyżanie przez ZGK faktury za ocieplenie budynku o 60 parapetów, których w ogóle nie zamontowano. Wystarczyło policzyć otwory okienne w budynku. Znowu spółka musiała dokonać korekty faktury i oddać wspólnocie 3.500 złotych. Jak można do faktury dopisać taką kwotę?
Petner zrezygnował, miał już dosyć walki z monopolistą. Wydaje się, że właściciele mieszkań tego nie doceniają. Obecnie wspólnota ma zarząd jednoosobowy. Żeby było śmieszniej, jest to osoba, która w budynku wspólnoty fizycznie nie mieszka.
Zdumiewające jest to, że właściciele mieszkań nie chcą korzystać z przysługującego im prawa do kontroli wydatkowania ich własnych pieniędzy. Wszyscy narzekają na ZGK, ale nikt nic z tym nie robi.
Z udziałem w zebraniach wspólnot jest tak, jak z udziałem w wyborach. Ci, którzy najbardziej narzekają, na wybory nie idą. Potem mamy śpiących, beznadziejnych radnych, burmistrzów, którzy wspólnotę mieszkaniową traktują jak prywatny ogródek.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.