Moskwa w Sępólnie. Robert Moskwa
Startując w castingu wygrał angaż na inną rolę. Ostatecznie w tę przeznaczoną z początku jemu wcielił się na ekranie Jan Poniedziałek. Moskwie trafiła się postać lekarza Artura Rogowskiego. – Ważę tyle samo, mam wzrostu tyle samo, wyglądam tak samo, karate i muzyka poważna, całe reszta się już nie zgadza – odpowiada na pytanie ile Roberta Moskwy w Arturze Rogowskim. Kreowaną przez siebie postać lubi. Odgrywając ją już od tyle lat, nie wyobraża sobie zresztą, żeby mogło być inaczej. Sam przyznaje się do zdecydowanie mniejszej cierpliwości i ,,misiowatości”, zdając sobie równocześnie sprawę, że za to właśnie jego postać została przez widzów serialu pokochana. Nie było tak jednak od początku. Postać lekarza Artura Rogowskiego pojawiła się na horyzoncie Marysi jeszcze kiedy ta była mężatką. Wtedy to aktor spotkał się z różnym odbiorem swojego serialowego wcielenia. – Strofowały mnie zazwyczaj dziewczyny do 14 roku życia, a panie, takie powiedzmy sobie, które mają już trochę więcej niż 14 lat, mówiły: ,,Dobrze, dobrze, niech ona też od tego życia coś dostanie”. One mi mocno kibicowały – wspomina.
Najbardziej popularny i najgorzej opłacany
,,M jak miłość” to najbardziej popularny serial Telewizji Polskiej. Świadczą o tym choćby badania telemetryczne, które odnotowują dla niego stałą, utrzymującą się na poziomie około 9 milionów widownię. Do tego serialu należy też absolutny rekord, kiedy to jeden odcinek oglądało 12,6 miliona widzów. To naturalne, lubimy obserwować innych, podglądać innych. Jednak to, co przyciąga przed telewizor tak wielu, to według diagnozy serialowego lekarza przede wszystkim scenariusz podobny do tego, który często pisze nam życie, i to, że w serialu nie ma tak naprawdę złych bohaterów. Tak wielka oglądalność w kraju przekłada się na dość spore wpływy z reklam. Nie znajduje to jednak odzwierciedlenia w wysokości aktorskiej gaży: – To najgorzej opłacany serial w tym kraju – twierdzi aktor.
Jest czas na resztę
W zależności od roli w serialu praca zajmuje od 2 do 12 dni zdjęciowych. – To są mity z tym nawałem pracy. Te mity kreowane są przez prasę bulwarową – skwitował Robert Moskwa. Czas organizuje tak, że starcza go na praktykowanie karate, w którym może pochwalić się czarnym pasem, drugim danem, oraz o czym może wszyscy nie wiedzą, grą w gry planszowe, w których ceni sobie szczególnie to, że stwarzają świetne okazje do wspólnych spotkań.
Aktor znajduje też czas na oglądanie telewizji. Jego ulubiony serial to ,,Ranczo”. Przez pierwsze dwa lata oglądał także każdy odcinek ,,M jak miłość”: – Nie dlatego, żebym jakoś tam uwielbiał sam siebie, ale dlatego, żeby zobaczyć, co robię źle. A robiłem wszystko źle – szybko dodał.
Tańczę gorzej niż śpiewam
By pograć i zrealizować swoje ambicje, robiąc rzeczy wartościowe i ciekawe jednocześnie, założył we Wrocławiu teatr ,,K2”. Niestety, w 2005 jego dalsza działalność została zawieszona. Przez te kilka lat przez teatr zdążyło przewinąć się jednak wiele słynnych nazwisk. Dziś nasz gość nie chce już do tego wracać, a swoją przygodę z prowadzeniem teatru opisuje jako wielką, nieodwzajemnioną miłość. Nie była to jedyna zawodowa przygoda Roberta Moskwy. W 1991 roku, jeszcze na studiach, został wybrany do roli w teatrze francuskim. Wyjechał nawet do Francji. Spektakl okazał się jednak kompletną klapą, wyplewił jednak już wtedy wszystkie tkwiące w nim kompleksy.
Po teatrze przyszła właśnie rola w serialu telewizyjnej Dwójki. Po latach od roli Artura chciał się jednak odżegnać, przyjmując zaproszenie do programów ,,Jak oni śpiewają” i ,,Gwiazdy tańczą na lodzie”. Swoich decyzji nie żałuje, jednak dwukrotnie odmówił już udziału w ,,Tańcu z gwiazdami”, bo jak twierdzi: – To byłoby już nie do zniesienia dla wszystkich.
To była dobra decyzja
Choć było to kolejne spotkanie w ramach organizowanego przez Centrum Kultury i Sztuki w Sępólnie cyklu ,,Kochamy polskie seriale”, to jednak po raz pierwszy odbyło się ono na molo zamiast w ciemnej sali kinowej. – Ja przepraszam za okulary, to naprawdę nie jest jakiś przejaw nie wiem czego, tylko po prostu słońce strasznie daje w oczy, więc nie będę marszczył czoła, a widzę, że mi zdjęcia robicie – tłumaczył Robert Moskwa. Słoneczna pogoda rzeczywiście dopisała tego dnia. Wraz z nią znikł też problem z niską frekwencją. Tego dnia sępoleńskie molo zapełniło się ludźmi niemal po brzegi.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.