Oszczędzają, a płacą coraz więcej
Mieszkańcy dwóch bloków przy ulicy Szkolnej w Sępólnie tworzą wspólnotę mieszkaniową. Zarządcą nieruchomości jest Zakład Gospodarki Komunalnej. – Nasz blok został niedawno ocieplony. Nie przekłada się to jednak na żadne oszczędności, bowiem moc zamówiona jest zbyt duża. Za ogrzanie 54 m2 płacę rocznie 3,5 tys. zł – mówi mieszkanka jednego ze wspomnianych bloków na ulicy Szkolnej w Sępólnie. Za taką kwotę bez kłopotu można ogrzać dom jednorodzinny. Mieszkańcy osiedla są niezadowoleni z działania cieczowych podzielników kosztów instalowanych na kaloryferach. Uważają, że to prymitywna i niesprawiedliwa metoda dzielenia kosztów pośród lokatorów. Mają na to konkretne dowody. – Zarządca nieruchomości zobowiązany jest do rozliczenia energii cieplnej w podziale na poszczególne mieszkania. Robi to w oparciu o podzielniki kosztów. Odczyty dokonywane są raz w roku, we wrześniu. Dokonuje ich przedstawiciel firmy Ista na zlecenie administratora. Na podstawie odczytów określa się udział mieszkania w ogólnych kosztach dostawy ciepła – mówi mieszkanka ulicy Szkolnej. Odczyt urządzeń pomiarowych na grzejnikach na ulicy Szkolnej odbywał się 19 września. Wraz z odczytem przedstawiciel firmy uzupełnia podzielnik specjalną cieczą, która odparowuje dzięki działaniu wysokiej temperatury z kaloryferów. Mieszkańcy spółdzielczych bloków doskonale wiedzą o co chodzi w tym procesie chodzi. W podzielnikach cieczowych znajduje się również tzw. skala naddatku. Dzięki niej można określić zimne odparowywanie w czasie, gdy kaloryfery nie grzeją. Podziałka ma kilka kresek. Po napełnieniu podzielnika ciecz powinna dochodzić do ostatniej kreski. Mieszkańcy ulicy Szkolnej twierdzą, że ich urządzenia nie są napełnione do samego końca. – Sprawdziłam. Na moim urządzeniu ciecz dochodzi do trzeciej kreski, a powinna dochodzić do czwartej, ostatniej. To niemożliwe, żeby w przeciągu kilku dni jedna kreska odparowała. W podobnej sytuacji są inni mieszkańcy osiedla – mówi nasza rozmówczyni, która domaga się sprawiedliwego podziału kosztów zużycia energii cieplnej. – Otrzymujemy gotowy zapakowany materiał pochodzący z poznańskiego oddziału Isty. Wszystko robimy jak trzeba w obecności lokatorów – tłumaczy Adam Gumiński ze Spółdzielni Mieszkaniowej w Sępólnie. Gumiński od lat współpracuje z poznańską firmą, pełniąc rolę kierownika odczytu.
– Jeżeli użytkownicy są niezadowoleni z działania urządzenia, mogą je bez trudu reklamować – dodaje. Jeśli mieszkańcy osiedla nie zgadzają się z odczytem lub twierdzą, że podzielniki nie są pełne, mogą skontaktować się z administracją budynku lub działem technicznym firmy rozliczającej. Jednak w praktyce firmy rozliczeniowe bardzo rzadko przyznają się do jakichkolwiek błędów. Czy podzielniki na ciecz są urządzeniem archaicznym? Na pewno tak, ale do tej pory nic lepszego nie wymyślono, a jeśli tak, to z wiadomych względów nie ujawniono odkrycia. Na rynku istnieją podzielniki elektroniczne, ale zasada ich działania jest podobna do tych, które zawierają ciecz. Specjaliści twierdzą, że podzielniki się nie mylą, ale programy komputerowe służące do ustalenia kosztów zużycia ciepła pozostawiają wiele do życzenia. Programy nie uwzględniają rozkładu mieszkań i korytarzy w budynku oraz przepływu ciepła między lokalami.
Urządzenia poznańskiej firmy to wyparkowe podzielniki kosztów ogrzewania działające na zasadzie pomiaru ilości wyparowanej cieczy pod wpływem temperatury grzejnika, na którym są zamontowane. Górna część podzielnika wykonana z tworzywa odpornego na wysoką temperaturę zawiera dwie ampułki pomiarowe, z których jedna z lewej strony wskazuje zużycie z poprzedniego roku, a druga z prawej strony zużycie bieżące. Wszystkie urządzenia wyposażone są w jednakową skalę w postaci kresek, służącą do odczytu faktycznego zużycia. Ciepło oddawane przez gorący kaloryfer powoduje odparowywanie cieczy.
Odkąd na rynku mieszkaniowym pojawiły się ,,kapilary” mieszkańcy zaczęli narzekać. Najbardziej ci, którzy zimą przykręcają kaloryfery, mieszkają w ocieplonych blokach, a za ciepło płacą coraz więcej. Działania administratorów i właścicieli budynków powinny polegać na tym, aby minimalizować wszelakie koszty związane z ich eksploatacją, a nie przenosić wszelkie możliwe obciążenia na coraz biedniejszych lokatorów. Takie praktyki od wielu lat stosuje monopolista, jakim jest Zakład Gospodarki Komunalnej w Sępólnie. Wysokie ceny rynkowe słomy przełożą się niebawem na wysokość rachunków za ciepło. Firma nie szuka tańszych rozwiązań. Nie musi tego robić, bowiem za wszystko i tak zapłacą odbiorcy.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.