Pożar na poddaszu
– Mimo że pożar ten zaliczamy do kategorii małych, to akcja trwała pięć i pół godziny za względu na utrudniony dostęp i ogromne zadymienie – mówi mł. bryg. Maciej Suchomski, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Sępólnie.
Do zdarzenia doszło w ubiegłą środę. Ogień zauważono około godziny 15.30. Właściciel gospodarstwa zdążył ewakuować z budynku żywy inwentarz.
– Na miejsce skierowano dwa zastępy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Sępólnie oraz ochotników z Sośna i Rogalina. Niestety, nie sprzyjała nam pogoda. Dym zamiast unosić się do góry, kładł się na ziemię, dlatego strażacy cały czas pracowali w aparatach tlenowych – relacjonuje Maciej Suchomski.
Kolejnym utrudnieniem był słaby dostęp do płonącej słomy i siana. Na poddasze prowadziły niewielkie drzwiczki. Gaszenie słomy nie polega wyłącznie na zalaniu jej wodą. Trzeba ją najpierw wyrzucić na zewnątrz. Inaczej pożar odrodzi się. W czasie całej akcji, która trwała ponad 5 godzin, wykorzystano 22 butle z mieszanką powietrzną stosowaną w aparatach ochrony górnych dróg oddechowych.
Prawdopodobną przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej. Na miejscu pojawiła się grupa dochodzeniowo-śledcza sępoleńskiej policji.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.