Przewodniczący Rohde ucieka
Nasi Czytelnicy dzwonią, piszą listy, mailują. Często w obliczu ujawnionych faktów pytają:
– A gdzie jest rada, co na to przewodniczący?
Trochę się tych wątpliwości nazbierało. Czas więc na poważny wywiad i konkretne pytania, związane wyłącznie z jego dobrze opłacaną pracą w sępoleńskim samorządzie. Pan przewodniczący uznał, że są one niepoważne. Pytaliśmy go o stosunek do wyników kontroli przeprowadzonej przez Regionalną Izbę Obrachunkową w Bydgoszczy, która obnażyła słabości gminnej księgowości. Pytaliśmy o to nie tylko przewodniczącego rady miejskiej, ale także byłego dyrektora państwowej firmy i właściciela firmy prywatnej - zatem człowieka doświadczonego. Pytanie, czy wieloletni romans burmistrza z panią skarbnik mógł mieć wpływ na wynik kontroli, też okazało się zbyt trudne. Nie otrzymaliśmy także odpowiedzi na pytanie dotyczące współpracy rady z burmistrzem.
Burmistrz Stupałkowski nie ma w zwyczaju odpowiadać na uwagi zgłaszane przez poszczególne komisje oraz ich wnioski. Na jednej z sesji publicznie powiedział, że wniosków komisji nie musi realizować. W takim razie, po co zbierają się te komisje i marnują czas oraz pieniądze podatnika? Wiele osób zbliżonych do urzędu miejskiego twierdzi, że odkąd nie ma w nim Urszuli Lange, to spadła liczba wyjazdów służbowych burmistrza. Spytaliśmy, czy coś stoi na przeszkodzie, aby komisja rewizyjna zbadała ten temat. Ktoś powie, że zbyt śmiało wkraczamy na prywatne podwórko burmistrza. Otóż nie. To wszystko działo się w przestrzeni publicznej i dotyczy osób publicznych. Osób, które czasami natrętnie zabiegały o głosy wyborców, obiecując najrozmaitsze cuda. Jest jeszcze wiele innych zagadnień, o które chcieliśmy zapytać, ale to Stanisława Rohde przerosło.
W sępoleńskim samorządzie coś poważnie pękło. To nie nasz tygodnik, ale bliscy wpółpracownicy burmistrza Waldemara Stupałkowskiego pierwsi gorszyli się w związku z trwającymi ładnych kilka lat jego wyjazdami z panią skarbnik Urszulą Lange do drogich hoteli za publiczne pieniądze. Na zjazdy burmistrzów głowy miast i miasteczek nie zabierają ani skarbników, ani tym bardziej kochanek. Przypadek burmistrza Sępólna potwierdzał nam kiedyś jeden z jego starszych kolegów zdziwiony niecodziennym obrazkiem.
– Tak, byli, podpisali listę i tyle ich widzieliśmy – donosił bodajże z Poznania już około 6 lat temu.
,,Ich wspólne wyjazdy służbowe finansowane z kasy urzędu obrosły legendą...” – pisze w ostatnim liście jedna z Czytelniczek, odsłaniając cały szereg zaniedbań, zaniechań, przekrętów i zjawisk związanych z trawiącym sępoleński samorząd nepotyzmem.
Ustawa o samorządzie gminnym mówi, że rada jest organem stanowiącym i kontrolnym. Nie napisano w niej, że burmistrz czy przewodniczący są nietykalni. Mało tego, w klarownych jej zapisach czytamy, że zadaniem przewodniczącego jest wyłącznie organizowanie pracy radzie oraz prowadzenie jej obrad. Niestety, przewodniczący Rohde nieustannie narusza tę dyspozycję, zachowując się tak, jakby był rzecznikiem prasowym burmistrza lub jego zastępcy. To burzy autonomię rady miejskiej. Stanisław Rohde jest pierwszym samorządowcem z tak wysokiej półki, który uchyla się od publicznie stawianych pytań. W związku z tym dzisiaj, zgodnie z prawem prasowym, nasze pytania, które zrodziły się po kontaktach z mieszkańcami Sępólna, zawarliśmy w piśmie złożonym oficjalnie do przewodniczącego Stanisława Rohde. O sytuacji poinformowaliśmy równocześnie wojewodę kujawsko-pomorskiego, panią Ewę Mes. Od dzisiaj biegną ustawowe terminy. Czekamy z przekonaniem, że przewodniczący rychło odmłodnieje i, co najważniejsze, spoważnieje. Wszak do wyborów wcale nie tak daleko.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.