Skromna wygrana
Kamionka - Tartak Wudzyn 1:0 (1:0)
Bramka: D. Kobus
Kamionka: K. Sowiński, W. Karpacz, Sz. Tusznio, S. Gołąbek, K. Samul, P. Bettin, D. Warmke, B. Lepak, D. Kobus, D. Spica (46' M. Binger), J. Prasał (88' B. Szafrański)
Gospodarze do pojedynku z jedną z najsłabszych drużyn w lidze podeszli uskrzydleni zwycięstwem w derbach. Sporym zmartwieniem była jedynie kontuzja M. Haliniaka, której nabawił się w tygodniu poprzedzającym spotkanie. Uraz jest na tyle poważny, że w rundzie jesiennej kibice już najprawdopodobniej nie zobaczą tego piłkarza na boisku, co bez wątpienia jest wielkim osłabieniem.
Drużyna Kamionki od początku przejęła inicjatywę i ruszyła do ataków. Już w 3. min D. Kobus ładnie ograł rywali, a strzał przeleciał tuż nad poprzeczkę. Kolejnym, który zdecydował się na strzał był B. Lepak. Uderzenie zza pola karnego również było minimalnie niecelne. W 14. min w polu karnym faulowany był D. Kobus i arbiter odgwizdał rzut karny. Do piłki podszedł grający trener S. Gołąbek. Niestety, strzał pewną interwencją obronił bramkarz gości. Niewykorzystana jedenastka sprawiła, że gospodarze na kilka chwil oddali inicjatywę rywalom. Pierwszy strzał po ziemi pewnie obronił K. Sowiński, a po chwili równie groźne uderzenie poszybowało nad poprzeczkę. Po chwilowym załamaniu drużyna gospodarzy się otrząsnęła i ponownie ruszyła do ataków. Z dystansu uderzał D. Warmke, głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzelał Sz. Tusznio. W obu przypadkach nie udało się skierować piłki do siatki. Dopiero w 44. min D. Kobus ładnie uciekł obrońcom Tartaka i w sytuacji sam na sam pewnym strzałem w długi róg dał gospodarzom prowadzenie.
Sporo działo się po przerwie, jednak były to wydarzenia mało sportowe. Już na samym początku za ostre dyskusje z arbitrem czerwoną kartką ukarany został jeden z piłkarzy Tartaka. Kilka minut później kolejny z piłkarzy z Wudzynia wdał się w dyskusję z arbitrem. Próby uspokojenia go niewiele dały. Skończyło się to ponownie czerwoną kartką. Gra w przewadze dwóch piłkarzy nieco zdeprymowała gospodarzy. Goście stanęli murem w obronie i przerywali wszystkie ataki kamieńskiej drużyny. Wprawdzie udało się kilka razy oddać strzały na bramkę, jednak nie były one na tyle groźne, aby mogły przynieść powodzenie. Mocno niezadowolony z pracy sędziów był również trener gości, który został przez arbitra usunięty z ławki. W końcówce faulowany był D. Kobus. U zawodnika zagrała adrenalina i oddał rywalowi, uderzając go barkiem. Sędzia za to zachowanie ukarał go żółtą kartką, a że już na swoim koncie miał jedną, również ujrzał czerwony kartonik i musiał opuścić boisko.
- Szkoda, że po tym, jak dwóch piłkarzy gości opuściło boisko, dostosowaliśmy się poziomem gry do rywali. Brakowało spokojnego rozegrania, a chcieliśmy szybko strzelić gola. Dobrze, że w pierwszej połowie strzeliliśmy gola, który dał nam zwycięstwo. Troszkę również niepokoju w drużynę wprowadził mój niewykorzystany karny. Najważniejsze są jednak trzy punkty - mówił po meczu trener Kamionki
S. Gołąbek.
*******************************************
Nareszcie są punkty
Więcborski zespół, będący po trzech porażkach w bardzo trudnej sytuacji, do Raciąża jechał w nie najlepszych nastrojach. Przyświecał mu tylko jeden cel: wygrać za trzy punkty. Ta sztuka mu się udała i oby był to dobry prognostyk przed kolejnymi spotkaniami
Rawys Raciąż – Grom 0:1 (0:1)
Bramka: K. Frankowski
Grom: M. Soboń, M. Garsztka, Ł. Bethke, P. Drobiński, A. Lizik, Wojciech Janicki, K. Hrycejewski (P. Mucha, P. Siekierka), M. Tuński (R. Rodak), K. Frankowski, P. Herzberg (P. Piotrowski), Waldemar Janicki.
Goście z Więcborka od samego początku mocno zaatakowali, czym troszkę zaskoczyli dobrze spisującego się od początku sezonu beniaminka. Na początku bliski szczęścia był Waldemar Janicki, jednak w sytuacji sam na sam strzelił wprost w bramkarza. Ten sam piłkarz jeszcze dwukrotnie mógł otworzyć wynik spotkania. Najpierw uderzył tuż obok słupka, a następnie jego strzał obronił bramkarz. Blisko trafienia do siatki był również K. Hrycajewski, który mocno uderzył z 25. metrów, ale bramkarz Rawysa przeniósł końcówkami palców piłkę nad poprzeczkę. Nieco zaskoczeni gospodarze, gdy się otrząsnęli, zaczęli również atakować. Byli blisko powodzenia po tym, jak oślepiony zachodzącym słońcem M. Soboń wypuścił piłkę z rąk. Na szczęście strzał gospodarzy był niecelny. W końcówce pierwszej połowy znakomite uderzenie K. Frankowskiego z pierwszej piłki znalazło drogę do siatki.
Po zmianie stron sporo było twardej walki, a mniej sytuacji podbramkowych. Najlepszą miał P. Mucha. Przy próbie minięcia bramkarza został przez niego powalony na ziemię. Arbiter, ku zaskoczeniu wszystkich, nie dopatrzył się w tym przewinienia i nie odgwizdał rzutu karnego. W końcówce spotkania przewagę zdobyli gospodarze, chcąc za wszelką cenę doprowadzić do remisu, co prawie im się udało w doliczonym czasie gry. Znakomicie spisał się jednak M. Soboń, broniąc strzał rywala.
- Punkty w tym spotkaniu były dla nas szalenie ważne. Mieliśmy przysłowiowy nóż na gardle. Trenujemy bardzo sumiennie, a wyników na razie nie było. Teraz mam już nadzieję, że chłopacy się odblokują i zaczniemy wygrywać - mówił po meczu trener Gromu
S. Trzósło.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.