Śmigłowiec na policyjnym podwórku
Kilkanaście minut po godzinie 13.00 w jednym z biur znaleziono leżącego mężczyznę. Był to policyjny informatyk. Niestety, w tym czasie w Sępólnie nie było karetki pogotowia. Jej załoga prowadziła czynności reanimacyjne na terenie Sośna. W związku z tym dyspozytor, jak zwykle, poprosił o pomoc strażaków. Ci od razu przystąpili do działania. 38-letni mężczyzna był przytomny, ale wykazywał objawy, które mogły świadczyć, że stał się ofiarą udaru mózgu. W związku z tym podjęto decyzję o przetransportowaniu go do szpitala w Bydgoszczy. Po kilkunastu minutach nad miastem zaczął kołować śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Jego pilot zdecydował, że wyląduje wprost na zapleczu komendy. Okazało się, że nie miał z tym najmniejszych problemów. Zanim wystartował z chorym na pokładzie, minęło kilkadziesiąt minut. Zasada jest taka, że śmigłowiec nie wystartuje dopóty, dopóki chory nie jest odpowiednio zaopatrzony. W powietrzu nie można już nic zrobić. Co najwyżej podać tlen. To kolejny przypadek, kiedy zadania ratowników medycznych, mimo stacjonowania w powiecie trzech karetek, wykonują strażacy. W ubiegłym roku było 16 takich zdarzeń. Najwięcej w województwie kujawsko-pomorskim.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.