System nie wytrzymał
– Robiliśmy wszystko jako firma, aby ten system utrzymać, ale bez pomocy gminy sobie nie poradzimy. To nie ma być pomoc dla spółki tylko dla mieszkańców – przekonywał członków komisji rolnictwa i ochrony środowiska
w ubiegłym tygodniu prezes Dariusz Krakowiak. W Sępólnie od kilkunastu lat obowiązuje zasada „wszyscy płacą za ilość ścieków równą ilości zużytej wody”. Przy czym bez znaczenia jest odległość posesji od oczyszczalni, ponieważ wszyscy mieszkańcy płacą jednakową stawkę za metr sześcienny. Obecnie taki ryczałt wynosi 5,75 zł netto. Nie ma również znaczenia to, czy ścieki są tłoczone kolektorem sanitarnym czy są dowożone wozem asenizacyjnym – wszyscy płacą jednakowo. Wiadomo, że koszt przewiezienia metra sześciennego ścieków np. z Jazdrowa do oczyszczalni jest wielokrotnie wyższy od przetłoczenia tego samego metra np. z osiedla Słowackiego. System oparty na solidarności mieszkańców wyrównywał wszystkie różnice. Taki system miał jeszcze jedną, niebagatelną zaletę. Nikomu nie opłacało się wylewać ścieków do rowu czy do lasu.
Wygląda na to, że system nie wytrzymał próby czasu, a zwłaszcza galopujących cen oleju napędowego, który jest największym kosztem przy dowozie ścieków samochodami.
– Mamy ogromne problemy z utrzymaniem tego systemu. Dla całej spółki jest on bardzo kosztowny. Odległości, jakie pokonują samochody, są bardzo duże. Mamy stratę na wywozach. Gdyby uczciwie policzyć koszty, to wywóz i oczyszczenie metra ścieków dowożonych musiałby kosztować 11,68 zł za metr sześcienny. Przypominam, że wywóz nie jest obwarowany taryfą i może być prowadzony na zasadach komercyjnych. W tej chwili jesteśmy pod ścianą. Po pół roku na dowozie ścieków mamy prawie 100 tysięcy złotych straty. Nie możemy tego dalej prowadzić, bo nie mamy już z czego dołożyć. Wykonaliśmy wiele przyłączy, budowaliśmy kilometry wodociągów i z tej działalności pokrywaliśmy straty, ale takich inwestycji już nie będzie. W tym roku przejmujemy całą sieć i będziemy musieli od niej płacić podatek. Zapłacimy gminie 750 tysięcy złotych podatku, a w przyszłym roku na pewno będzie to już milion. Chyba się nie pomylę, ale najprawdopodobniej jesteśmy firmą, która w Sępólnie płaci najwięcej podatku – mówił prezes Zakładu Gospodarki Komunalnej, Dariusz Krakowiak na wtorkowym posiedzeniu komisji rolnictwa i ochrony środowiska, prosząc o wsparcie ze strony samorządu.
Jakie to ma być wsparcie? Można zastosować dopłatę budżetu gminy do metra sześciennego wywiezionych ścieków, tak jak czynią to sąsiednie gminy, lub zastosować ulgę w podatku dla komunalnej spółki. Tak czy inaczej musi to znaleźć swoje odzwierciedlenie w przyszłorocznym budżecie gminy. Każde z tych zobowiązań wymaga uchwały rady miejskiej. Inicjatywa uchwałodawcza należy do komisji, grupy radnych lub burmistrza. Widać jednak, że żarty się skończyły. ZGK wypowiada mieszkańcom terenów wiejskich umowy na wywóz ścieków z trzymiesięcznym okresem wypowiedzenia. Wszystkie wypowiedzenia, a jest ich około tysiąc, mają dotrzeć do mieszkańców przed końcem października. Po upływie terminu wypowiedzenia właściciele posesji będą płacić za wywóz ścieków cenę rynkową, a więc kilkanaście złotych od metra, lub wyleją je gdziekolwiek.
Prezes Krakowiak zapewnia, że jeśli gmina wesprze finansowo dotychczasowy system, to wypowiedzenia zostaną cofnięte.
– Trzeba było budować kolektory na terenach wiejskich. Pan też był radnym miejskim, ale dla was ważniejsze były inne inwestycje. Takie jak hala sportowa, która nie wiadomo kiedy zostanie otwarta – mówił radny Kazimierz Jagodziński.
– Także podatnik wiejski płacił za kolektory w mieście, a teraz on ma za to cierpieć – dodał Kazimierz Horyd.
– Ja nie proszę o pomoc dla spółki, tylko dla mieszkańców. Jeśli zarobimy na innej działalności, to wywozy nieczystości zabiorą nam cały zysk netto – bronił się prezes Krakowiak.
Cała komisja jednogłośnie przyjęła wniosek o utrzymanie dotychczasowego systemu wywozu ścieków, obowiązującego na terenie gminy Sępólno.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.