Tadych prezesem Krajny

Jarosław Tadych. Fot. Robert Środecki

To miało być zwykłe, coroczne Walne Zebranie Sprawozdawcze, ale w związku z rezygnacją Dariusza Krakowiaka konieczny był wybór nowego prezesa. W kuluarach mówi się, że jedną z przyczyn takiej decyzji mógł być narastający rzekomo konflikt między Krakowiakiem a burmistrzem Stupałkowskim. Od stycznia obowiązki prezesa pełniła Jolanta Bukolt. Przy jednym głosie przeciw jedyna kandydatura Tadycha uzyskała poparcie członków klubu. Zebranie odbywało się przy marnej, jak na „Krajnę”, frekwencji. Tadych będzie kierował klubem przez dwa lata, do końca kadencji zarządu.

W sześciu sekcjach ,,Krajny” skupionych jest 210 zawodników. Przychody w roku sprawozdawczym wyniosły łącznie 954.286,05 zł. Dzięki prowadzonej na szeroką skalę działalności gospodarczej niemal podwojono każdą złotówkę, którą gmina przyznała w formie dotacji - 514.025 zł. Z tego 194.025 zł przeznaczono na działalność sportową, a pozostałą część na utrzymanie obiektów, których właścicielem jest gmina. Z działalności gospodarczej i od sponsorów pozyskano w sumie 403.881,05 zł. Poszczególne sekcje miały do dyspozycji swoje budżety:

• piłka nożna – 149.748,95 zł,
• tenis stołowy – 27.543,58 zł,
• lekkoatletyka – 28.528,47 zł,
• podnoszenie ciężarów – 17.816,07 zł,
• żeglarstwo – 17.220,75 zł,
• szachy i warcaby 9.720,23 zł.

Zgodnie ze statutem klubu walne zebranie podjęło uchwałę o przeznaczeniu zysku w wysokości 7.095,26 zł na cele statutowe. Za punkty uzyskane w klasyfikacji sportu młodzieżowego prowadzonej przez Ministerstwo Sportu poprzez urząd marszałkowski „Krajna” otrzymała dodatkowo 6.380 zł. Zapracowali na to głównie zawodnicy sekcji LA. Punkty przyznawane są czołowym zawodnikom w imprezach rangi mistrzostw makroregionu i mistrzostw Polski w kategoriach młodzieżowych. Jak poinformował reprezentujący Radę Wojewódzką Zrzeszenia LZS Bogdan Wodyński, sekcja LA otrzymała dodatkowo 6.000 zł jako tzw. sekcja wiodąca w województwie.

Zebranie było również okazją do wręczenia pamiątkowych statuetek wyróżniającym się zawodnikom. Wręczył je burmistrz Waldemar Stupałkowski.

Sześciosekcyjny klub w tak małej miejscowości jest przedsięwzięciem unikatowym na skalę ogólnopolską. Mimo awansów w dyscyplinach drużynowych, mimo sukcesów indywidualnych, nad „Krajną” zawisły czarne chmury. Paradoksalnie ma to związek z oddaniem do użytku hali widowiskowo-sportowej. Przecięcie wstęgi planowane jest na 1 września. Okazało się bowiem, że klub nie będzie mógł zarządzać tą halą. Obiekt wybudowany przy udziale środków unijnych musi być zarządzany przez jednostkę samorządową przez minimum 5 lat. W tym miejscu pada nazwa: Ośrodek Sportu i Rekreacji, który miałby zarządzać nie tylko halą, ale pozostałą infrastrukturą na stadionie. Kto choć trochę orientuje się w sportowym światku, wie doskonale, że OSiR to najgorsze z możliwych rozwiązań. OSiR to jednostka budżetowa, która musi mieć swojego dyrektora, główną księgową, czyli tzw. nadbudowę. Mówi się o liczbie etatów od 7 do 11. To kolejne etaty na garnuszku gminy. OSiR ma się utrzymać z własnych dochodów, więc zaczyna pobierać opłaty za udostępnianie obiektów. Może więc dojść do sytuacji, że zażąda pieniędzy od klubu sportowego, a to będzie oznaczało jego koniec. Taki scenariusz jest możliwy i taki scenariusz ma miejsce w wielu miastach. Prezes firmy Henkon budującej halę w Sępólnie podał nam przykład jego rodzinnej Chełmży, gdzie karnet na indywidualne wejście na halę kosztuje 90 złotych, a szkoły za możliwość jej użytkowania płacą 230 złotych za godzinę, mimo że na początku obiecywano pełną dostępność. Dyrektor OSiR jest pracownikiem burmistrza i będą naciski, aby na obiektach zarabiać jak najwięcej. To ograniczy merytoryczną działalność klubu. Na razie nic nie jest przesądzone, trwają dyskusje i konsultacje. Wydaje się jednak, że nie będzie innej, prawnej możliwości zarządzania halą.