Tragedia, wydłużyli termin

Zgodnie z umową inwestycja o wartości 4,7 mln zł miała być gotowa przed świętami Bożego Narodzenia. Teraz zastanawiamy się, którego roku to miały być święta. Mijają kolejne tygodnie, a końca budowy nie widać. Okazuje się, że drogowców zaskoczyła zima. 

– Umowę podpisaliśmy w połowie kwietnia ubiegłego roku i wykonawca, firma Marbruk, rozpoczął pracę po przekazaniu placu budowy (w połowie maja). W trakcie inwestycji wykonawca był zmuszony prowadzić dodatkowe roboty związane z przebudową niezinwentaryzowanych sieci podziemnych, między innymi gazowej. Wymagało to nowych uzgodnień, korygowania dokumentacji i zmian w harmonogramie prac. Zaplanowane prace bitumiczne, które miały pozwolić na uzyskanie przejezdności ronda, wstrzymały też skrajnie niekorzystne warunki w drugiej połowie listopada i pierwszej połowie grudnia: śnieg, ujemne temperatury, opady. Z tego powodu uznaliśmy za zasadny wniosek wykonawcy o aneksowanie terminu zakończenia inwestycji na kwiecień bieżącego roku. Po zakończeniu inwestycji definitywnie rozwiązany zostanie problem korkujących się ulic dochodzących do drogi wojewódzkiej oraz zdecydowanie poprawi się bezpieczeństwo wszystkich użytkowników ruchu w obrębie nowego ronda. Przypomnę, że zgodnie z projektem powstaje czterowlotowe skrzyżowanie z wyspą centralną. Jezdnie dochodzące do ronda będą rozdzielone wysepkami. Wokół ronda pojawią się ścieżki rowerowe. Przebudowane zostaną zjazdy. Koszt inwestycji finansowanej z budżetu województwa wynosi 4,7 mln złotych. Nowa infrastruktura po odbiorach będzie objęta siedmioletnią gwarancją – wyjaśnia Michał Sitarek, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Wojewódzkich w Bydgoszczy.

Wszystko się zgadza. Podczas prac natknięto się na rurę gazową, której nie było na żadnej mapie. Trzeba jednak zauważyć kiedy podpisano umowę z wykonawcą i kiedy przekazano mu plac budowy. To był kwiecień i maj. Kiedy faktycznie rozpoczęto pracę? Pod koniec września, a właściwie w październiku. Wykonawca miał tak duży margines czasowy, że żadna rura nie powinna stanowić zagrożenia dla końcowego terminu. Podobnie nie do przyjęcia jest argument o niekorzystnych warunkach atmosferycznych. Przecież każde dziecko wie, że późna jesień i początek zimy na naszej szerokości geograficznej charakteryzuje się niestabilną  i nieprzewidywalną pogodą. Dla porównania ta  sama firma podobne rondo na ternie Chojnic wybudowała w kilka tygodni. Tutaj inwestor patrzy na nią z pobłażliwością. Przecież w kontraktach jest zapis o karach umownych. 

Wygląda na to, że kierowcy przejeżdżający przez jedną z głównych arterii miasta nadal będą stać przed sygnalizatorami i kląć pod nosem. Nic innego im nie zostało. 

 

***

Wydaje się, że największą ofiarą budowy ronda jest Tomasz Śmigiel i jego mały biznes. Przez wiele tygodni jego kiosk znajdował się na środku placu budowy, niczym wyspa, bez możliwości dotarcia do niego. To sprawiło, że dotychczasowi klienci zaczęli go omijać szerokim łukiem, wybierając konkurencję. Czy jeszcze tutaj wrócą? – Nie wiem, czy to jeszcze wytrzymam. Prawdopodobnie będę musiał zamknąć ten punkt – mówi Tomasz Śmigiel. 

Przedsiębiorca w związku z sytuacją, która przez kilka miesięcy praktycznie uniemożliwiała mu normalne funkcjonowanie, napisał do burmistrza wniosek o umorzenie choćby części należności wobec gminy. Jaką otrzymał odpowiedź? Odmowną. Tak w Sępólnie niszczy się lokalne firmy. Zresztą w przypadku Tomasza Śmigla to nie pierwszy taki przypadek.