Trzy rybki na święta
Trudno powstrzymać oburzenie w kontekście cackania się przez ten sam sąd z sępoleńskim „ministrem oświaty”, potencjalnym zabójcą Markiem Tymeckim. Przypominamy, że ów jegomość, kierując po pijaku samochodem osobowym, został przyłapany na gorącym uczynku przez policję. W konsekwencji usłyszał prokuratorski zarzut, a sąd utajniając rozprawę, warunkowo umorzył postępowanie!!! Urzędnik, osoba, jak się okazuje, fałszywego zaufania społecznego, słynący powszechnie z ustawicznego nadużywania alkoholu, mogący w każdej chwili stanowić kolejne zagrożenie dla zdrowia i życia użytkowników dróg i chodników w przyjacielskim uścisku z sądem? Takie można było odnieść wrażenie od początku procesu, kiedy to tucholski sąd utajnił postępowanie, zamiast robić wszystko, by pokazać, zwłaszcza nauczycielom oraz uczniom szkół podstawowych i gimnazjalnych z gminy Sępólno, kto i o jakim morale nimi zarządza. Tak było w przypadku potencjalnego zabójcy Marka Tymeckiego - urzędnika burmistrza Waldemara Stupałkowskiego.
Zgoła inaczej został oceniony w Tucholi czyn mieszkańca Zakrzewka, nawiasem mówiąc rodzinnej wsi Tymeckiego, który przed rokiem z Jeziora Runowskiego przy pomocy wontonu wyłowił 2 liny i 1 szczupaczka. W tym przypadku sąd nie utajnił postępowania, nie zawahał się też użyć narzędzia skazującego za niewspółmiernie niższy czyn. A zatem mamy kolejne potwierdzenie, że przed sądem w Tucholi stają równi i równiejsi. Także równi i równiejsi opuszczają jego przedziwnie i bardzo niedbale odrestaurowane mury. Jedni, tak jak Tymecki, z głębokim uśmiechem na ustach, drudzy, pogrążeni jawną niesprawiedliwością. Znak to, że tamtejsza Temida psim swędem spoziera przez zasłonięte oczy i wyraźnie selekcjonuje podsądnych na fatalnie wytarowanej, koślawej na dodatek wadze. Takiej Temidy, patronującej takim sądom należy się bać.
W Polsce utarło się powiedzenie, że z wyrokami sądów się nie dyskutuje. Jeśli ktokolwiek uważa to za normę, niech jej przestrzega. Niech zło i dobro pakuje do jednego wora i niech go zarzuca na giętkie ramiona, dźwigając w nieokreśloną dal. Nam takich worów dźwigać nie uchodzi.
Mieszkaniec Zakrzewka wszedł w konflikt z ustawą o rybactwie śródlądowym. Podkreślamy: wszedł w konflikt z ustawą. Szef sępoleńskiej oświaty, pokazujący uczniom, że po pijaku można jeździć samochodem, dokonał przestępstwa z Art. 178a. § 1 kodeksu karnego. Brzmi on następująco: „Kto, znajdując się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.” Okazuje się, że tak brzmi on dla rowerzystów po piwie z kiepską metryką. Dla popijających regularnie urzędasów, za którymi wstawiają się często nic nie lepsi pożal się Boże burmistrzowie, to ostrze zostaje natychmiast stępione. Na tyle, że potencjalny morderca praktycznie wychodzi bez szwanku i nawet bez kaca, moralnego, ma się rozumieć.
Stosowny paragraf ustawy, na podstawie której skazany został „poławiacz ryb” brzmi: „Kto nie będąc uprawnionym do rybactwa albo osobą poławiającą na jego rzecz, poławia ryby rybackimi narzędziami lub urządzeniami połowowymi, narusza zakaz określony w przepisach wydanych na podstawie art. 3 ust. 4 podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. Mało tego, w kolejnym punkcie czytamy: „W razie skazania za przestępstwa określone w ust. 1, sąd orzeka o podaniu orzeczenia o skazaniu do publicznej wiadomości, na koszt skazanego”. To zestawienie wyraźnie pokazuje w jak dzikim kraju ciągle żyjemy (autor twierdzenia nazywa się Radosław Sikorski i stoi aktualnie na czele Sejmu dzikiego kraju). Potencjalnego mordercę sąd chroni. Faceta ,co to trzy rybki złowił, łaja dokumentnie!
Rozumiemy, że w obu przypadkach sąd reprezentowany przez bardzo zwykłych ludzi działał w ramach uprawnień. Ba, można nawet powiedzieć, że zgodnie z prawem, co niestety musi wywoływać natychmiast salwy śmiechu, żeby nie powiedzieć pośmiewiska. Ale czyż doprawdy czyn „poławiacza” jest cięższy od pijaczka za kierownicą? Czy dlatego musiał on zostać skazany, a pijaczek nie? Ile jeszcze takich głupot przyjdzie nam trawić? Czy doprawdy omylni sędziowie muszą ludzi traktować wedle własnego widzimisię, wedle zajmowanych stanowisk, lepszych metryk, bezmyślnych i depenalizujących poręczeń jakichś kolesiów tudzież burmistrzów?
Wobec tak absurdalnej sytuacji nasza redakcja postanawiła opublikować treść zasądzonego wyroku za symboliczne 5 złotych, życząc mieszkańcowi Zakrzewka niewchodzenia w konflikt z jakąkolwiek ustawą i unikania niesprawiedliwych sądów. Zaś wszystkim szefom oświaty i urzędasom prowadzącym auta po pijaku, życzymy jawnych procesów zakończonych najsurowszymi karami pozbawienia wolności i natychmiastowego zwolnienia miejsca pracy. Zwłaszcza że ludzi znacznie bardziej godnych do piastowania tak ważnego stanowiska nie brakuje, a nawet przybywa.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.