Zatruwali w majestacie prawa
Pod koniec lipca na naszych łamach ukazał się artykuł o zatruwaniu jeziora Niechorek. Z dnia na dzień w zbiorniku zaczęło zamierać życie. Okoliczni wędkarze, którzy to miejsce znają jak własną kieszeń, uważają, że przyczyną takiego stanu rzeczy są regularne zrzuty ścieków z sępoleńskiej oczyszczalni. Pomimo dementowania tych informacji przez Dariusza Krakowiaka wyszło na jaw, że mieli rację. Przyznał to na ostatniej sesji burmistrz Waldemar Stupałkowski. Radni Albert Wagner i Grzegorz Dudek pytali wprost o przyczyny zanieczyszczeń i czy wykryto sprawców tego procederu. – Mówię to z pełną odpowiedzialnością: nasz zakład nigdy nie zatruwał rzeki Sępolenki i jeziora Niechorek. Oczywiście, ścieki oczyszczone odprowadzamy do tych zbiorników, ale tak jak mówię, są to ścieki oczyszczone. Ta sytuacja, z którą mamy do czynienia w tym roku, jest czymś katastrofalnym. Osobiście jeszcze nie widziałem takiej tragedii w rzekach i jeziorach. W jeziorze Niechorek i rzece Sępolence zaczyna brakować tlenu. Moim zdaniem, przyczyną są upały. Zgodnie z prawem odprowadzamy ścieki oczyszczone do zbiorników wodnych, a jednocześnie inwestujemy ogromne pieniądze w modernizację oczyszczalni ścieków, aby nasze wyniki były jak najlepsze. Oczywiście, w momencie rozruchu, bo nasza oczyszczalnia jest nowa i zaczyna funkcjonować, parametry oczyszczanych ścieków mogą ulegać pogorszeniu, ale jest to proces chwilowy. Nasze ścieki mogą być minimalnie gorzej oczyszczone, ale nie zatruwamy rzek i jezior. Nie mamy z tą sprawą nic wspólnego – bronił się Dariusz Krakowiak, dyrektor Zakładu Gospodarki Komunalnej w Sępólnie, czyli osoba odpowiedzialna za to, co dzieje się w oczyszczalni ścieków. W zupełnie innym kontekście sytuację przedstawił burmistrz Waldemar Stupałkowski tolerujący wybryki Krakowiaka. – Chciałbym uzupełnić wypowiedź pana dyrektora, który powiedział, że nie ma z tym nic wspólnego. Otóż nie do końca jest to prawdą. Modernizacja oczyszczalni ścieków generuje problemy w normalnym funkcjonowaniu. Są pewne momenty, gdy trzeba coś przełączyć, uruchomić, coś zamknąć i coś włączyć. Prawo przewiduje, że gdy dochodzi do rozruchu technologicznego, parametry oczyszczanych ścieków mogą być gorsze. Doszło do takiej sytuacji. Ścieki były po prostu mniej oczyszczone, ale zgodne z normami. Odbyła się kontrola wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska, która wykazała, że ścieki miały gorsze parametry, ale są one w takich przypadkach dopuszczalne. Taki zrzut nastąpił. To jednostkowa sytuacja – przyznał burmistrz Sępólna Waldemar Stupałkowski. – Dlaczego tak trudno jest uzyskać prawdę? Siedzę i się nad tym zastanawiam. W tej chwili burmistrz wyjaśnił sprawę, ale jak długo to trwało – skomentował wypowiedź Stupałkowskiego radny Albert Wagner. Ze słów burmistrza wynika jednoznacznie, że to Zakład Gospodarki Komunalnej truł jezioro poprzez regularne zrzuty nieoczyszczonych ścieków. Wędkarze, którzy nie są idiotami, jak sądzi Krakowiak, wiedzieli o tym od samego początku. To od nich wiemy, że zrzuty odbywały się regularnie. Incydentalny przypadek nie zabiłby ryb i nie zatruł całego jeziora. Jaki będzie finał tej sprawy? Taki jak zawsze, nikt za nic nie odpowie. Kontrola wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska zakończyła się pouczeniem.
Podczas sesji sępoleńscy radni poświęcili wiele uwagi czystości okolicznych rzek i jezior. Wypunktowali wiele problemów, które urzędnicy próbowali wyjaśnić. Na pytania radnego Alberta Wagnera dotyczące fekaliów wpływający do Jeziora Sępoleńskiego w pobliżu mola odpowiedział Jarosław Dera. – Skontrolowaliśmy to miejsce. Do jeziora nie wpływały fekalia, tylko nieoczyszczone wody opadowe z naszych ulic, które przepływają przez separator. Był on już na tyle zanieczyszczony, że nie dało się oczyścić tego wszystkiego. Separator został wyczyszczony i od tego momentu mamy spokój – odpowiedział kierownik referatu gospodarki komunalnej i rolnictwa w sępoleńskim magistracie. Na pytanie radnego Remigiusza Bukolta dotyczące czystości jezior, ich rekultywacji i budowy minioczyszczalni odpowiadali zastępca burmistrza Marek Zieńko i dyrektor ZGK Dariusz Krakowiak. – Nasze jezioro było zanieczyszczone przez wiele lat. Kanalizacja deszczowa nie była szczelna. Niektórzy mieszkańcy byli podłączeni do deszczówki. Zainwestowaliśmy duże pieniądze w oczyszczanie jeziora. Przeprowadziliśmy budowę kanalizacji sanitarnej i deszczowej. W krótkim odstępie czasu można zaobserwować poprawę. Wody są znacznie czystsze. Zanieczyszczenia są jednostkowe i sporadyczne. Budowa małych oczyszczalni jest zbyteczna, a rekultywacja jeziora jest zbyt droga. Nie każda sztuczna ingerencja człowieka przynosi pożądane skutki – odpowiedział zastępca burmistrza. – Nie ma potrzeby budowy kolejnych oczyszczalni, My będziemy mieli bardzo dobrą oczyszczalnię, która zaspokoi potrzeby mieszkańców – dodał Dariusz Krakowiak. Dyskusję na ten temat spuentowali radni Janusz Tomas i Grzegorz Dudek. Panowie stwierdzili, że gmina robi w tym zakresie zbyt mało. – Wiemy, że z ulicy Chojnickiej ścieki nadal płyną do jeziora. Niewiele się w tym zakresie robi, a to co dzieje się przy molo, jest niepojęte – stwierdził radny Janusz Tomas. W odpowiedzi burmistrz oznajmił, że zamierza skorzystać z usług zewnętrznej firmy, która dysponuje zadymiarką i w ten sposób sprawdzi szczelność sieci.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.