„Niedawno powiat sępoleński sprzedał pałac w Sypniewie ze wszystkimi gruntami wokół. W rękach powiatu został tylko jeden budynek. Granica działki, na której się znajduje, biegnie po jego obrysie, czyli wzdłuż murów. Mieszkamy jak na wyspie. Nie mamy gdzie złożyć opału ani suszyć prania. Budynek zamieszkuje pięć rodzin. Mieliśmy działkę przyznaną jak wszystkim nauczycielom pracującym na wsi, z Karty Nauczyciela, została sprzedana. W związku z tym otrzymaliśmy pismo od radcy prawnego właściciela pałacu z nakazem opuszczenia działki w ciągu 30 dni. Uprzątnęliśmy ją. Trzeba było rozebrać altankę i podobne rzeczy. Nowy właściciel drzewka obłożył kłodami drewna opałowego, a działkę ogrodził. Mąż odchorował sprawę w szpitalu, bo przecież włożył w tę działkę dużo pracy. Powiat wydzierżawił właścicielowi pałacu piwnicę, którą wykorzystuje jako kotłownię. Pali się w niej mokrym drewnem. W związku z tym bardzo często zadymia otoczenie i nasze mieszkanie. Zwracaliśmy się kilkakrotnie z innymi mieszkańcami o wykup mieszkania, ale bez rezultatu.
Jesteśmy emerytami w wieku powyżej 80 lat, osobami niepełnosprawnymi w stopniu znacznym. Mamy problemy z poruszaniem się. Mieszkamy w Sypniewie prawie pół wieku i przepracowaliśmy około 40 lat. Czy tak się traktuje ludzi?”
Robert Lida