Bawili się w wiejskiej zagrodzie
Festyn w Witkowie to najstarsza tego typu impreza w powiecie i chyba ciągle najlepsza. Tutaj nic nie dzieje się na siłę. Ludzie są życzliwi, chętni do pomocy i zabawy. Za tym wszystkim stoi „dyrektor” miejscowej świetlicy, Danuta Sałasińska, prawdziwa kopalnia pomysłów i przepisów na to, jak zrobić coś z niczego. Od kilku lat w Witkowie organizuje się festyny tematyczne. Był już festyn na Dzikim Zachodzie i na Wyspach Karaibskich. Tym razem miejscem akcji była wiejska zagroda. Jednak nie ta współczesna, zmechanizowana, ale ta, którą mało kto pamięta. Pod świetlicę z całej wsi zniesiono stare sprzęty i wyposażenie domowe oraz drobne narzędzia rolnicze, które tworzyły niepowtarzalną scenografię do zabaw ruchowych i konkursów. Była też żywa dekoracja w postaci zwierząt hodowlanych. Konia z furmanką trzeba było sprowadzać aż zza granicy, czyli ze Starego Gronowa. W ruch poszły drewniane, szczerbate grabie, cepy i haczki do kopania ziemniaków. Najmłodsi, ale i ci starsi z zainteresowaniem przyglądali się jak pracuje zabytkowy kołowrotek i jak wygląda owcze runo. Generalnie, jak to w wiejskiej zagrodzie, działo się sporo. Sportowe emocje wywołały u uczestników spory apetyt. Sporą konkurencją dla grochówki ufundowanej przez przewodniczącego Rady Miejskiej Kamienia, Kazimierza Warylaka okazały się placki ziemniaczane, według uznania ze śmietaną lub cukrem. Niewielka społeczność Witkowa po raz kolejny pokazała, jak można się wyśmienicie bawić, i to niewielkim nakładem środków. Wystarczy pomysł i organizacyjny wysiłek.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.