Biblioteka to zysk w postaci wyedukowanego społeczeństwa
- Jak bibliotekarz obchodzi swoje święto?
Nie jest to święto obchodzone w jakiś szczególny sposób, nie przyjmujemy wielkich bukietów kwiatów. Co roku organizowane jest spotkanie wojewódzkie, które gromadzi bibliotekarzy z naszego regionu. Temu świętu towarzyszy Tydzień Bibliotek, w tym roku trwa od 7 do 15 maja. W tym dniu to my robimy coś dla ludzi, głównie dla dzieci. Nie spotkałam się jeszcze z taką sytuacją, żeby to ktoś organizował Dzień Bibliotekarza dla nas, ale my nie nastawiamy się na honorowanie nas.
- Spotkała się Pani ze stereotypami dotyczącymi wyglądu, osobowości bibliotekarza?
Tak, słyszałam. Bibliotekarka kojarzy się często ze starszą, nieprzyjemną panią w grubych okularach o nieciekawym ubiorze, sprawiającą wrażenie, jakby ją ktoś posadził za karę w zakurzonych regałach. W czytelni musi być absolutna cisza, nie można się odezwać. Niektórzy są też przekonani, że u nas nic się nie dzieje, siedzimy tylko za biurkiem i spijamy kawkę. Tak właśnie się nas widzi.
- To właściwie na czym ta praca polega?
Mamy sporo pracy biurowej związaną z komputeryzacją. Wypożyczone i zwrócone książki wprowadzamy do katalogu. Oprócz tego trzeba organizować różnego rodzaju akcje dla dzieci. Dzieci to nasi obecni i przyszli czytelnicy. Jeżeli przyzwyczaimy dziecko do czytania książek we wczesnym dzieciństwie i będziemy je do biblioteki przyprowadzać, to później będzie chciało nadal je czytać i przychodzić do biblioteki, bo będzie się u nas dobrze czuło. Proponujemy też spotkania autorskie. Sztuką jest znalezienie kogoś, kto zaciekawi czytelników. Biblioteka zajmuje się także pisaniem projektów. Nasz ostatni polegał na tym, że przez trzy miesiące przychodziły panie i robiły na drutach, szydełkowały, dziergały, haftowały. Dla niektórych był to pierwszy kontakt z drutami, więc się dopiero uczyły, ale dla większości była to wymiana doświadczeń. To był udany projekt, ale trzeba było to dopiąć na ostatni guzik, napisać wniosek, dopilnować dokumentacji, zorganizować się z tymi paniami. Biblioteka to właśnie również i takie działania. Współczesna biblioteka to nie jest siedzenie i czekanie na klienta czy czytelnika, wypożyczenie mu książek i „do widzenia” - jest to wyjście poza bibliotekę, promocja jej. Bibliotekarz to nie jest zwykły zawód, to dla nas pasja. Żeby człowiek dobrze tę pracę wykonywał, musi to czuć, a nie „odbębnić” te 8 godzin. Prawda jest taka, że każda biblioteka inaczej funkcjonuje - inna jest praca w bibliotece funkcjonującej w dużym mieście, a inna w takiej jak u nas w Kamieniu. Efekt naszej pracy w znacznej mierze zależy od mieszkańców uczestniczących w życiu biblioteki, czy biorą udział w spotkaniach autorskich, projektach. Jeżeli my coś organizujemy, a mieszkańcy nie chcą z tego skorzystać, to musimy w jakiś inny sposób się do tego dostosować.
- Kto jest najaktywniejszym czytelnikiem? Dominuje jakaś grupa wiekowa?
Współpracujemy z kamieńskim przedszkolem, więc często przychodzą do nas małe dzieci. Każde dziecko lubi czytać albo by jemu czytano. Ono łaknie książek, nie spotkałam takiego dziecka, które nie chciałoby kontaktu z książką. Dużą rolę odgrywa rodzic. Jeżeli jemu się nie chce, to i dziecko zniechęci się do książki. Mamy też liczną grupę gimnazjalistów i to nie tylko dlatego, że muszą czytać lektury szkolne. Szczególnie dziewczyny czytają też książki spoza lektur. Jednak większość to czytelnicy po trzydziestce i starsi, ale też niekoniecznie to emeryci są największą grupą, jakby się mogło wydawać. Są takie osoby, które wypożyczają książkę co dwa, trzy dni, a są też tacy, którzy przychodzą rzadziej, ale wypożyczają od razu 15 książek i przychodzą za miesiąc. Trudno więc określić, kto jest najaktywniejszym czytelnikiem.
- Czy w ostatnim czasie zapanowała moda na określony typ literatury?
Tak, jak najbardziej. Jest to związane z promocją książki. Jeżeli jest ona dobrze wypromowana w mediach to jest szał na tę książkę i wszyscy chcą ją przeczytać. Po jakimś czasie ta moda odchodzi i zainteresowanie też. Była dla mnie taka niezdrowa promocja przy okazji wydania książki pani Danuty Wałęsy. Było to takie podżeganie do zakupu tej książki. W naszej bibliotece pytano o nią dosłownie co chwilę, musiałam robić listy kolejkowe (śmiech). Dziś już szumu nie ma, a książki stoją sobie spokojnie na półce. Teraz jest moda na trylogię „Pięćdziesiąt twarzy Greya” E. L. James. Zauważyłam też erę czytania polskich pisarek. Książka ma to do siebie (i nie jest to zbyt dobre), że jej życie zależy od promocji. Samo jej polecenie przez jedną osobę drugiej nie wzbudza takiego zainteresowania jak promowanie w telewizji, radiu czy Internecie.
- Z jakimi problemami musi się dzisiaj zmierzyć biblioteka?
Problemy są różne. Jeżeli chodzi o podstawową działalność biblioteki, jaką jest wypożyczanie książek, to u nas nie ma z tym problemu. Z roku na rok mamy coraz więcej czytelników, obecnie jest ich ponad 400 i to mnie bardzo cieszy. Jednak dużym problemem w Kamieniu jest brak chęci uczestnictwa w życiu biblioteki. Gdy organizuję spotkania, to daję ogłoszenia do prasy, rozwieszam plakaty, dzwonię do niektórych czytelników, tych najbardziej stałych, a zdarza się, że na spotkanie przychodzi jedna osoba. I tu tkwi problem. Czytelnictwo nie przekłada się na udział w życiu biblioteki. My wychodzimy do ludzi i jest mi przykro, gdy napotykam taki „mur”. Zastanawiam się, czy wynika to z tego, jakie osoby zapraszam, czy z takiej ogólnej niechęci i tego stereotypowego myślenia, że biblioteka równa się miejsce nudne. Problemem są też rosnące ceny książek i wprowadzony podatek vat. Biblioteka w Kamieniu jest na 3. miejscu w województwie kujawsko-pomorskim pod względem zakupu książek w przeliczeniu na liczbę mieszkańców. Możemy liczyć na wsparcie gminy, w tej kwestii wielkiego problemu nie ma, ale wybierając książki, które pojawiają się na rynku (a wybór jest ogromny), nie wiemy, czy te pieniądze przeznaczymy na te właściwe, na te, które warte są zakupu. Ja bym oczywiście wykupiła wszystkie, które nam księgarnia dowozi (śmiech), ale tego zrobić nie mogę, muszę wybrać te, które trafią do czytelnika.
- Z czego wynika to omijanie bibliotek szerokim łukiem? Przyczynia się do tego elektronika, nowoczesna technologia czy po prostu mieszkańcy sami z siebie nie chcą współpracować z biblioteką?
Pewnie jedno i drugie jest tego przyczyną. Dziś dużo łatwiej i szybciej jest znaleźć informacje w Internecie. Ostatnio zapytałam starsze dzieci, czy umieją szukać informacji w encyklopedii i okazało się, że tego nie potrafią. Biblioteka, owszem, oferuje usługi komputerowe, możliwość korzystania z Internetu, ale też nie powinno się to mijać z celem. Jest czas na zajęcia komputerowe, ale nie może go zabraknąć na przykład na gry planszowe i edukacyjne czy zajęcia manualne. W ten sposób też przyciągamy niektóre grupy dzieci.
-Można mówić o kryzysie bibliotek czy to za duże słowo?
Zgadzam się, jakiś czas temu był kryzys ogólnokrajowy, spadł poziom czytelnictwa i zakup książek. Nasz region powoli zaczyna odbijać się od tego kryzysu. Coraz więcej ludzi nie stać na zakup książek i dlatego doceniają rolę biblioteki.
- Jak więc określiłaby Pani rolę biblioteki XXI wieku?
Przede wszystkim to rodzice powinni zaszczepić w swoich dzieciach chęć do czytania, a następnie poszerzanie swojej wiedzy w bibliotekach. Musimy wychować młodych ludzi w taki sposób, żeby nie sięgali po książkę z przymusu, lecz by było to dla nich coś oczywistego i sprawiało przyjemność. Można połączyć komputer z tradycyjną książką, one nie muszą się wzajemnie wykluczać. W szkole młodzież powinna nauczyć się korzystania z encyklopedii, selekcjowania materiału. Naszym zadaniem jest umiejętność wyczucia, co dzieci i młodzież chcą czytać, musimy więc z nimi na te tematy rozmawiać. Dla mnie współczesna biblioteka to nie jest zysk finansowy, lecz w postaci wyedukowanego społeczeństwa. Ja jestem otwarta, więc zawsze można przyjść i porozmawiać ze mną na różne tematy. Biblioteka to miejsce spotkań i marzę o tym, by mieszkańcy czuli się tutaj jak u siebie w domu.
- Życzę więc spełnienia tych marzeń, dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.