Cyganek odwołany
Środowa sesja składała się głównie z przerw, między którymi mozolnie realizowano założony porządek obrad.
– Nie wypuszczę ich stąd, aż wyczerpiemy ten porządek – powiedział nam w kuluarach przewodniczący Dariusz Krakowiak. Nerwowa i napięta atmosfera już na początku udzieliła się prowadzącemu obrady. Radny Kazimierz Fiałkowski zaproponował, aby najpierw zająć się budżetem, a dopiero później wnioskiem o odwołanie starosty.
W proponowanym porządku obrad kolejność była odwrotna. Za taką zmianą głosowało 7 radnych, 6 było przeciwnych, a 4 wstrzymało się od głosu. Taki porządek uznano za obowiązujący. Zmiana porządku obrad wymaga jednak bezwzględnej większości głosów, czyli 9.
– Przepraszam, przyznaję się do błędu – mówił przewodniczący Krakowiak.
Po reasumpcji głosowania porządek obrad zmieniono wymaganą większością głosów. W punkcie „Informacje i oświadczenia radnych Edward Węglewski zaatakował wicestarostę Henryka Pawlinę za wywiad, którego udzielił ,,Wiadomościom Krajeńskim”. Chodziło o wątek szpitalny tego wywiadu.
– Nie mogłem uwierzyć w to, co przeczytałem. Dosłownie się zagotowałem. Jeśli wiesza się na nas psy za szpital, to pan się do tego przyczynił. Niech pan teraz płaci alimenty za to dziecko. Kompletnie się z panem nie zgadzam – mówił Węglewski.
Ofiara tej słownej napaści już rwała się do polemiki, ale przewodniczący do tego nie dopuścił.
Henrykowi Pawlinie włączono jednak mikrofon. Wicestarosta „huknął” w przewodniczącego komisji rewizyjnej, Franciszka Klóskę za fragment jego oświadczenia z poprzedniej sesji, dotyczącego dotowania ciepła dla mieszkańców Sypniewa. Oskarżył kolegę z Sośna o naruszenie dóbr osobistych, a nawet straszył słynnym artykułem 212 Kodeksu karnego. Klóska był na to przygotowany i sprostował swoją wypowiedź, przyznając, że użył niefortunnego sformułowania mówiącego o wyprowadzeniu pieniędzy z powiatu. Te słowne utarczki nie wróżyły najlepiej dalszemu przebiegowi obrad. Wszystko zależało od „kierującego ruchem” przewodniczącego Krakowiaka.
Po zrealizowaniu kilku mniej ważnych punktów porządku obrad, przystąpiono do procedowania budżetu powiatu na 2014 rok. Jak wiadomo projekt tego dokumentu, przedstawiony na sesji grudniowej, został odrzucony. Spodziewano się, że zarząd zaproponuje jakieś nowe pomysły, szczególnie te, które przysporzą oszczędności. Nic takiego się nie stało. W referowanych przez skarbnika autopoprawkach zaproponowano jedynie przesunięcia niektórych zadań inwestycyjnych i wprowadzenie nowych. Kwota dochodów i wydatków nie zmieniła się. Radni w ogóle nie podjęli dyskusji nad takim budżetem.
W odpowiedzi radny Andrzej Chatłas w imieniu grupy 12 radnych złożył pisemne wnioski do budżetu. Generalnie polegają one na zmniejszeniu wydatków osobowych w powiatowej administracji o 750.000 złotych. O taką kwotę ma być zwiększona nadwyżka budżetowa.
– Grupa radnych została zmuszona do złożenia swoich propozycji. Potrzebna jest reorganizacja zatrudnienia i nowa polityka płacowa. Ograniczenie inwestycji i wydatków bieżących pozwoli na istotne ograniczenie wpływów ze sprzedaży mienia powiatu – argumentował radny Chatłas.
Cięcia w paragrafach płacowych mają dotknąć m.in. zarząd drogowy 111.000 zł, starostwo powiatowe 344.000 zł, instytucje pomocy społecznej 76.250 zł i innych działów administracji okołopowiatowej 256.000 zł.
– 750 tysięcy to jest 17 etatów. Nie jestem dziś przygotowany na tak drastyczną decyzję co do kosztów osobowych – skomentował Tomasz Cyganek.
– Panie starosto, są też inne możliwości zmniejszenia wydatków osobowych – odparł Dariusz Krakowiak.
– To rozsypie cały budżet. Wprowadzenie tych poprawek potrwa kilka godzin. Nie będziemy w moim ostatnim budżecie pracowali nad czymś wirtualnym. Nie chcę, aby mój ostatni budżet był zrobiony byle jak. Tekst jednolity powinien być przed państwem – powiedziała skarbnik Anna Hajduk-Kowalczyk.
– Kwestie polityczne i związane z odpowiedzialnością podejmą radni. Nikt z urzędników nie ma prawa krytykować decyzji radnych – to odpowiedź przewodniczącego Krakowiaka, który postawił do kąta skarbnika na chwilę przed jego odwołaniem. Chodziło o to, czy głosowanie poprawek, które nie mają formy pisemnej - tekstu jednolitego - jest ważne w świetle prawa. Przyjęto jednak, że zgłoszone poprawki zostaną rozpisane w projekcie budżetu i wydrukowane. Służby księgowe pracowały nad tym kilka godzin, ale się udało. Budżet uchwalono 16 głosami za 1 głosem wstrzymującym się Henryka Dąbrowskiego. Wydawało się, że odwołanie skarbnika będzie tylko formalnością. W końcu Anna Hajduk-Kowalczyk sama o to prosiła. Nic podobnego, ta prosta procedura zajęła radnym blisko godzinę.
– Wnioskuję, aby nie uwzględniać wniosku pani skarbnik. Myślę, że ten budżet jest w stanie zrealizować tylko obecny zespół. Czuję się źle na tej sesji. Walczyłem o ten powiat jak lew nie po to, abyśmy nie doszli do porozumienia. Jaki dajemy obraz rady naszemu społeczeństwu? Przebaczmy sobie nieporozumienia. Dlaczego pani skarbnik złożyła wniosek o odwołanie? Bo nie może znieść tej sytuacji. Wiem, że chciała odejść na koniec kadencji – apelował radny Fiałkowski.
– Popieram głos starszego kolegi. Szybkość tych zmian jest niedobra. Koncentracja wielu ryzyk powoduje stan patowy. Przytoczę tylko przysłowie „Pycha chodzi przed porażką” – dodał Henryk Pawlina.
– Jako kierownik zakładu pracy traktuję to jako czynność administracyjną. Nie pozostaje mi nic innego. Z drugiej strony zgadzam się z kolegami – mówi starosta Cyganek.
– Nikt z radnych nie przymuszał pani skarbnik do tej decyzji. Wiemy, że współpraca z radą się nie układała. Cały czas odwołujecie się do przeszłości, a my mówimy o budżecie 2014 roku. Nie mamy pretensji do skarbnika. My mówimy, że musi być inaczej. Rozmawiałem ze starostą w cztery oczy. Pytałem, skąd w 2015 roku weźmie dwa miliony ze sprzedaży, co sprzeda? Odpowiedział, że zawieziemy dzieci z Sępólna do Sypniewa i sprzedamy budynek przy Hallera. Skarbnik twierdzi, że ma to być internat w Sypniewie. Po co wpisano tę drogę, którą rzekomo miała kupić gmina Kamień? Przecież burmistrz nic o tym nie wie, robi wielkie oczy. Czy to jest poważne, czy my jesteśmy przedszkolakami?To jedyna droga do uzdrowienia tej sytuacji. Takie są reguły gry w demokracji i trzeba to uszanować – podsumował dyskusję przewodniczący Krakowiak.
Ostatecznie za odwołaniem Anny Hajduk-Kowalczyk głosowało 14 radnych. Przeciwko byli Henryk Pawlina i Kazimierz Fiałkowski. Jeden radny wstrzymał się od głosu. Kto teraz będzie „ministrem finansów” powiatu, będziemy pytać nowego skarbnika. Trzeba powiedzieć, że pożegnanie z panią skarbnik, która odpowiadała za finanse powiatu od 15 lat, było raczej szorstkie. Podziękowania były wyłącznie kurtuazyjne, a kwiaty wręczyli jej jedynie przewodniczący samorządów pierwszej i drugiej kadencji, Józef Buława i Anna Szuca.
Samorządowa matematyka w ubiegłą środę nie miała praktycznie żadnych tajemnic. Dziewięciu wnioskodawców, którzy podpisali się pod wnioskiem o odwołanie starosty plus dwóch członków zarządu, którzy wcześniej złożyli swoje rezygnacje, dawało najmniejszą, wymaganą ustawą liczbę głosów, potrzebnych do odwołania starosty. Jednak w tajnym głosowaniu wszystko mogło się wydarzyć. Fakt, że pod wnioskiem budżetowym znalazło się dwanaście podpisów dał jednak sygnał, że grupa niezadowolonych powiększyła się o Edwarda Węglewskiego.
Komisja rewizyjna wniosek o odwołanie zaopiniowała pozytywnie. Protokół z posiedzenia komisji liczy 9 stron. W spotkaniu uczestniczył starosta i wicestarosta. Oby mieli możliwość ustosunkowania się do zarzutów. Obaj podjęli ostatnią próbę przekonania przeciwników do swoich racji jeszcze przed głosowaniem wniosku.
– Wniosek ma podłoże wyłącznie personalne. Sytuacja budżetowa jest tylko pretekstem. Nie odwołuję swoich słów, które powiedziałem w wywiadzie dla ,,Wiadomości Krajeńskich”. Przez te trzy lata współpraca z panem starostą układała nam się czasami szorstko. Pracowaliśmy za przyzwoleniem koalicji, najlepszej koalicji w historii powiatu. Proszę mi znaleźć drugi taki powiat, gdzie piętnastu radnych podpisuje umowę koalicyjną – mówił Henryk Pawlina.
Tomasz Cyganek przyjął inną taktykę. Jego wystąpienie trwało 32 minuty. Ustępujący starosta, wykorzystując sprzęt multimedialny, zmęczył radnych słupkami liczb i rozmaitymi wskaźnikami. Miały one pokazać, wbrew ocenie wielu osób, że sytuacja finansowa powiatu wcale nie jest taka zła. Twierdził, że realny dług powiatu jest o wiele mniejszy niż ten zapisany w dokumentach budżetowych.
– Nie występowało zjawisko „przejadania” pieniędzy budżetowych – przekonywał Tomasz Cyganek.
– Mamy w garaży mercedesa, ale do zapłacenia. Szkoda, że nie pokazał pan w tych tabelkach ile majątku sprzedano. Te wskaźniki są przekłamane – powiedział przewodniczący Krakowiak.
– Nie lubię się powtarzać. Co by się stało, gdyby nie sprzedaż majątku? Róbmy tyle na ile nas stać. Wielokrotnie powtarzałem, zastanówmy się nad szkołami. Czy taki mały powiat jest w stanie prowadzić aż pięć szkół ponadgimnazjalnych? – retorycznie pytał radny Edward Maziarz.
Linia obrony etatowych członków zarządu okazała się nieskuteczna. Za odwołaniem starosty głosowało 12 radnych, przeciwko było 5. Przyjęcie wniosku oznacza odwołanie całego składu osobowego zarządu.
**********************
List otwarty do redakcji
W nawiązaniu do niedawnego listu zamieszczonego przez redakcję ,,Wiadomości Krajeńskich” oraz ostatnich wydarzeń mających miejsce w naszym powiecie pragniemy również wyrazić swoje zdanie.
Na wstępie podkreślamy, że nie jesteśmy zwolennikami odwołanego starosty. Pan starosta do spółki z Radą Powiatu doprowadzili powiat na skraj przepaści. Podkreślamy, do spółki, a nie jak chce pan Krakowiak, tylko starosta. Nie o stanie powiatu ma być jednak ten list, a o działaniach, których prowodyrem był (jest) przewodniczący Rady. Działania te zasługują nie tylko na dezaprobatę i pogardę dla tego pana. Zasługują przede wszystkim na przypomnienie fakty, o których z całą pewnością ten pan i jego poplecznicy musieli wiedzieć, a mimo to zdecydowali się na pewne kroki. Zatem panie przewodniczący i członkowie Rady Powiatu, proszę się ustosunkować na łamach ,,Wiadomości Krajeńskich” do okresu, kiedy nowy pan starosta stał na czele miejscowego Urzędu Pracy. Czy prawdą jest, że pan Tadych został dyscyplinarnie zwolniony z pracy za nieprawidłowości, których miał się dopuścić? Czy prawdą jest również, że klub MLKS Krajna, którym zarządzał ten pan, pozostawił w fatalnej kondycji nie tylko finansowej? Pytań takich można by zadać jeszcze przynajmniej kilka. Chcemy, by mieszkańcy powiatu usłyszeli co na ten temat ma do powiedzenia nie tyle pan starosta, ile pan przewodniczący Krakowiak i członkowie rady, którzy oddali na pana Tadycha głos. Oczywiście nikt z państwa nie zmusi do odpowiedzi, ale z pewnością wrócimy do tematu przed wyborami samorządowymi i nagłośnimy sprawę bo jeśli chcecie się panowie bawić w politykę to róbcie to np. na pastwisku, ale nie naszym kosztem! Na to pozwolenia naszego nie ma bo któż by chciał takiego szefa, o tak mizernej reputacji i jak wydaje się mizernych umiejętnościach za to z chorymi ambicjami. Pani Wrzesińska. Pani, która prowadzi pod wpływem alkoholu, zostaje zastępcą przewodniczącego? Czym w tym przypadku kierowała się znaczna część rady? Ludzie, wstydu nie macie? Odrobiny przyzwoitości? Szacunku dla tych, którzy was wybrali? Robicie z nas, wyborców, idiotów? Szarą masę, którą przed wyborami kupi się jakimiś tanimi hasełkami? Ewidentnie widać, za jaką cenę pani Wrzesińska i pan Fifielski „sprzedali” poprzedniego starostę. Jeszcze trochę, a zmienimy walutę ze złotego na stołki! Czekamy teraz na stanowisko dla pana Węglewskiego, który bohatersko złożył rezygnację z poprzedniego zarządu ogłaszając wszem i wobec, że przyspawany do stołka nie jest. Uczyć będą o Panu jako prawym i sprawiedliwym w podręcznikach za ten czyn! Nie mnie panie Węglewski o stowarzyszeniu Progres również pamiętamy i przypomnimy w odpowiednim czasie. W końcu pan panie przewodniczący, jakim prawem zakazuje pan np. komentować pracownikom powiatu decyzje Rady? Takimi tekstami, którzy wszyscy mogą usłyszeć podczas nie tylko obrad, ale i kiedy mikrofonów nie ma, udowadnia pan, że wystaje panu słoma z butów, a po ostatniej farsie, w której próbuje się pan wybielać kosztem Cyganka nie mamy wątpliwości, że jest to słoma bardzo długa i nie jest ona tegoroczna lecz zapachem przypominająca tzw. kiszonkę! Skoro jest pan niewinny fatalnej sytuacji powiatu (choć dobrze wiemy, że budżet był do przyjęcia) to co pan robił wcześniej? Za co pan pobierał pieniążki? Za nieudolne prowadzenie obrad? Za niewiedzę co dzieje się z powiatem? Skoro było, jest tak źle, to wszyscy powinniście oddać pieniądze za złe zarządzanie powiatem! I nie może was teraz wybielać jedna decyzja o oszczędnościach czy cięciach pensji. Będziemy uważnie śledzić wasze poczynania (mamy nadzieję, że wraz z redakcją ,,Wiadomości Krajeńskich”, które w tym całym powiatowym bałaganie wydają się jedynym miejscem, w którym można się wypowiedzieć i mieć pewność, że usłyszy to wielu).
Grupa mieszkańców powiatu
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.